Wojna polsko-bolszewicka, która wybuchła 14 lutego 1919 r., była pierwszym konfliktem zbrojnym, w którym wzięła udział niedawno odrodzona Polska. Kraj znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, ale przetrwał dzięki odwadze naszych żołnierzy i mądrości dowódców . Zarówno walki, jak i życie codzienne w okopach zostały udokumentowane wyjątkowymi zdjęciami.
Wojna polsko-bolszewicka, która rozpoczęła się ponad 105 lat temu, była dla Polaków prawdziwym egzaminem z patriotyzmu i odwagi. Nasi przodkowie nie zawiedli i stanęli do walki z o wiele potężniejszym przeciwnikiem – zaprawioną w bojach Armią Czerwoną. W 1917 r. wybuchła w Rosji wojna domowa, podczas której sprzymierzeńcy cara zmierzyli się z komunistami dowodzonymi przez oficerów popierających Włodzimierza Lenina.
Tuż po krwawym i bezlitosnym rozprawieniu się z rywalem lider komunistów zapragnął nieść światową rewolucję całemu światu. Konflikt z Sowietami, których władzy – podobnie jak i samego ZSRR – nikt w Europie nie uznawał, był niemożliwy do uniknięcia. Polska – jak wyjaśniał w swoich propagandowych przemówieniach Lenin – była pierwszym krokiem do podbicia całej Europy i zniszczenia „współczesnego systemu imperialistycznego”.

Na atak naciskał szczególnie Michaił Tuchaczewski, dowódca Armii Czerwonej: Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że gdybyśmy wyrwali z rąk burżuazji polskiej jej burżuazyjną armię szlachecką, wówczas rewolucja klasy robotniczej w Polsce stałaby się faktem. A pożar ten nie dałby się ograniczyć ścianami polskimi. Jak wzburzony potok, rozlałby się po całej Europie Zachodniej. Tego doświadczenia rewolucji z zewnątrz Armia Czerwona nie zapomni. I jeżeli kiedykolwiek burżuazja europejska wyzwie nas do nowej walki, to Armia Czerwona potrafi ją pogromić, zaś rewolucję w Europie wesprzeć i rozprzestrzenić – groził światu wojskowy.

„Winna” Polska
To na szczęście nie udało się bolszewikom, nad czym przywódcy ZSRR ubolewali nawet po wielu latach, podkreślając, że Polska jest „winna” upadkowi światowej rewolucji. Na przeszkodzie stanęły im odwaga polskich żołnierzy, patriotyzm całego społeczeństwa, które ochoczo wspierało polską armię, oraz… pycha.

Jeszcze w lipcu 1920 r. Józef Stalin pisał w liście do Lenina, że Polska została już pokonana i należy szykować się do podboju Włoch oraz Węgier, Czechosłowacji i Rumunii. Najkrócej mówiąc: trzeba podnieść kotwicę i puścić się w drogę, póki imperializm nie zdążył jako tako podreperować swojej rozwalającej się fury – pisał przyszły dyktator.


To podejście zachodnich rządów krytykował mocno – już po zakończeniu walk – Dymitr Fiłosofow, arystokrata i literat, który po upadku caratu znalazł schronienie w naszym kraju. Po pierwsze, Polska ledwie powstawszy z martwych, już zmuszona była z bronią w ręku bronić swojego istnienia: walczyć z bolszewicką szarańczą w sposób planowy i dzielnie, na skalę całego państwa. Walczyła ona sama – i tylko ona. (…) Po drugie, Polska – to jedyna realna awangarda na wschodzie Europy. Tu w istocie znajduje się klucz do bolszewickiego problemu. Jeśli Polska nie wytrzyma – wówczas bolszewickie fale zaleją europejski świat. Głód, zdziczenie, wojna domowa zapanują w Europie. Już z tego jednego powodu każdy wróg bolszewików powinien ze szczególną ostrożnością odnosić się do Polski, dobrze pamiętając, że wszelka pomoc dla Polski jest zabezpieczeniem przeciw bolszewikom – pisał Rosjanin.

Mimo osamotnienia Polsce udało się obronić, przede wszystkim dzięki wielkiemu zwycięstwu odniesionemu w Bitwie Warszawskiej, która odbyła się w dniach 13-25 sierpnia 1920 r. Bitwę tę szeroko opisano na portalu TVP.pl w artykule „To dlatego świętujemy 15 sierpnia. »Widzieliśmy wtedy polską duszę i potęgę«”. Na jej temat powstał ośmioodcinkowy serial dokumentalny „Cud Wisły”, który można obejrzeć w TVP VOD.

„Europę zbawiła Polska”
W 1932 r. Edgar Vincent D’Abernon, brytyjski polityk i dyplomata, który na własne oczy widział wojnę polsko-bolszewicką jako członek Misji Międzysojuszniczej do Polski, dopisał Bitwę Warszawską na listę przełomowych wydarzeń w historii świata i poświęcił jej książkę „The eighteenth decisive battle of the world: Warsaw, 1920”.
Gdyby Karol Młot nie powstrzymał inwazji Saracenów pod Tours, dziś w szkołach w Oksfordzie nauczano by Koranu. (...) Gdyby Piłsudskiemu i Weygandowi nie udało się pod Warszawą powstrzymać triumfalnego marszu Armii Czerwonej, przyniosłoby to w rezultacie nie tylko niebezpieczny zwrot w dziejach chrześcijaństwa, lecz również fundamentalne zagrożenie całej zachodniej cywilizacji. Bitwa pod Tours ocaliła naszych przodków przed jarzmem Koranu; jest rzeczą prawdopodobną, że bitwa pod Warszawą ocaliła Europę Środkową i część Zachodniej przed o wiele większym niebezpieczeństwem: przed fanatyczną tyranią sowiecką – napisał arystokrata.

D’Abernon zauważał, że „wyłącznie polskie zwycięstwo” – jak określił triumf wojsk II RP francuski generał Maxime Weygand – jest mocno niedoceniane przez zachodnie rządy i historyków. W związku z tym czuł się zobowiązany do podkreślenia, że w roku 1920 „Europę zbawiła Polska”.
RS
Źródła:
Agnieszka Knyt, Bitwa warszawska 1920. Jak Polska zatrzymała bolszewików, wyd. 2020
Edgar Vincent D’Abernon, Osiemnasta decydująca bitwa w dziejach świata – pod Warszawą 1920 r., wyd. 1990