Kultura

Prawdziwy filmowy Ślązak. Kazimierz Kutz obchodziłby 95. urodziny

16 lutego przypada 95. rocznica urodzin Kazimierza Kutza. Fot. Rafał Guz/PAP
16 lutego przypada 95. rocznica urodzin Kazimierza Kutza. Fot. Rafał Guz/PAP
podpis źródła zdjęcia

Jest uważany za jednego z mistrzów polskiego kina. To on jako pierwszy skierował kamerę filmową na rodzinny Górny Śląsk i postanowił kręcić dzieła o dziejach tego regionu oraz jego mieszkańcach. 16 lutego przypada 95. rocznica urodzin Kazimierza Kutza.

Śląski reżyser wyróżniał się nie tylko dorobkiem artystycznym, ale także osobowością. Marek Kondrat podczas spotkania na Przystanku Woodstock w 2010 r. mówił o Kutzu: „Niesłychanie prostolinijny, bywa obrazoburczy, bo jest bezpośredni”. W wywiadzie dla telewizji Kino Polska z 2004 r. Olgierd Łukaszewicz docenił wrażliwą stronę twórcy, która przejawiała się na planie filmowym. „Sposób jego reżyserii był niezwykle delikatny, ale nie dowolny” – wspominał aktor. Kazimierz Kutz stanowił barwną postać polskiego kina.

Filmowiec z przypadku

Urodził się w okresie międzywojennym na Górnym Śląsku i jeszcze przed II wojną światową udało mu się pójść do polskiej szkoły. Po latach podkreślał, jak było to dla niego ważne. Miłością do kultury zaraziła go matka. „Była przez swoją matkę (moją babcię) wychowana w jakimś niebywałym kulcie kultury. To oznaczało wtedy nawyk czytania książek” – opowiadał reżyser w cyklu „Oczami mistrzów”. Sam Kutz też dużo czytał. Miał nawet zamiar studiować polonistykę, ale jak podkreślał, zabrakło mu odwagi. Ostatecznie zdecydował się zdawać do Szkoły Filmowej w Łodzi.


Egzaminy nie były łatwe, ale się dostał. Przyjęto wtedy około 60 osób i wiadomo było, że po pierwszym roku połowa z nich zostanie odrzucona. Kutzowi udało się utrzymać na studiach i dostał propozycję stworzenia własnej etiudy. W Łodzi poznał Andrzeja Wajdę, z którym związał się twórczo na kilka lat.

„Sól ziemi czarnej” to filmowa opowieść o drugim powstaniu śląskim w 1920 r. Fot. Materiały prasowe TVP
„Sól ziemi czarnej” to filmowa opowieść o drugim powstaniu śląskim w 1920 r. Fot. Materiały prasowe TVP

Najpierw asystent, potem osobny reżyser

Kutz zaczynał na planie pełnometrażowych produkcji jako asystent reżysera. Z tego okresu najbardziej kojarzy się jego współpracę z Andrzejem Wajdą. Był pomocnikiem przy debiucie fabularnym wielkiego reżysera słynnego „Pokolenia” z 1954 r. Później został drugim reżyserem przy głośnym „Kanale” Wajdy z 1956 r. W tym samym roku asystował Jerzemu Kawalerowiczowi na planie filmu „Cień”.


Potem postanowił pójść własną drogą i nakręcić pełnometrażowy debiut fabularny. Nie chciał zajmować drugiego miejsca, więc próbował stworzyć własny projekt, który wyróżni go na tle Wajdy czy Munka. Nakręcił „Krzyż walecznych” na podstawie trzech różnych opowiadań Józefa Hena. Film został podzielony na nowele, co w latach 50. i 60. było bardzo częstym zabiegiem. Choć forma, którą przyjął, wydawała się popularna, to ujęcie tematu żołnierzy Armii Ludowej wyglądało zupełnie inaczej niż w ówczesnym nurcie szkoły filmowej. Kutz pochodził z proletariatu i swój pierwszy obraz nakręcił w tej właśnie poetyce. Była ona bardziej realistyczna, bliższa społeczeństwu. Jego „Krzyż walecznych” z 1958 r. okazał się sukcesem.


Więcej problemów miał przy realizacji drugiego filmu „Nikt nie woła” z 1960 r. Zdecydował się nakręcić obraz awangardowy opowiadający o miłości dwojga ludzi tuż po wojnie. Krzysztof Zanussi wspominał w swoim cyklu „Alfabet Krzysztofa Zanussiego”, że produkcja „Nikt nie woła” okazała się zbyt ekstrawagancka jak na tamte czasy, dlatego kazano ją stylistycznie ocenzurować, m.in. wyciszyć muzykę, a nawet wyciąć ją w niektórych fragmentach.

Głównym bohaterem filmu „Paciorki jednego różańca” jest emerytowany górnik, który sprzeciwia się rozbiórce swojego domu. Fot. Materiały prasowe TVP
Głównym bohaterem filmu „Paciorki jednego różańca” jest emerytowany górnik, który sprzeciwia się rozbiórce swojego domu. Fot. Materiały prasowe TVP

Pierwszy śląski reżyser

Darren Aronofsky podczas 79. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Fot. Stephane Cardinale/ Corbis, GettyImages

Amerykański reżyser Darren Aronofsky otrzymał polskie obywatelstwo

Kultura

W latach 60. Kazimierz Kutz umacniał swoją pozycję w polskiej kinematografii. Był doceniany, ale jednocześnie nie do końca czuł się spełniony. Poszukiwał filmowej historii, którą mógłby się wyróżnić na tle pozostałych reżyserów. W drugiej połowie lat 60. postanowił przeprowadzić się na rodzinny Śląsk. Chciał odciąć się od hulaszczego trybu życia w stolicy, który przeszkadzał mu w pogłębionej pracy nad filmem. Wrócił do korzeni, aby stworzyć pierwszy scenariusz. Miał kompleks, że sam nie napisał dotąd żadnego. W programie „Oczami mistrzów” mówił, że w pewnym momencie doprowadził się do takiego stanu schizofrenicznego, w którym nie mógł spać. W końcu przyśnił mu się pomysł na film, a po przebudzeniu zapisał go. Tak narodziła się pierwsza część śląskiej trylogii „Sól ziemi czarnej” z 1969 r. 


Kutz zdecydował się opowiedzieć o krainie swojego dzieciństwa, a także o historiach, które wtedy zasłyszał. Wybrał drugie powstanie śląskie z 1920 r. Ono było najbliższe jego plebejskiej naturze, którą wykazywał już w poprzednich produkcjach. Wiele osób negowało pomysł nakręcenia filmu o powstaniu śląskim. Do tej pory nie poruszano bowiem tematów regionalnych, a tym bardziej historycznych. Wkrótce okazało się, że sceptycy się mylili. Kutz wspominał, że po premierze filmu „Sól ziemi czarnej” Andrzej Wajda powiedział mu: „Kaziu, witam cię w gronie najlepszych”.

Film „Śmierć jak kromka chleba” opisuje tragiczny protest w kopalni „Wujek” tuż po wprowadzeniu stanu wojennego. Fot. Materiały prasowe TVP
Film „Śmierć jak kromka chleba” opisuje tragiczny protest w kopalni „Wujek” tuż po wprowadzeniu stanu wojennego. Fot. Materiały prasowe TVP

W późniejszych latach nadal reżyserował tematykę śląską. Dwa lata później stworzył kontynuację, „Perłę w koronie”, w której główne role ponownie zagrali Olgierd Łukaszewicz i Jan Englert. Przedstawił w niej opowieść o tradycji, górniczym etosie i regionalnych rytuałach. Bohaterami obrazu są górnicy w latach 30., którzy rozpoczynają strajk w kopalni. Reżyser w ten sposób nawiązał do swojej historii z dzieciństwa, kiedy jego wujowie prowadzili podobny protest. Ten film pokazuje, jak ważnym elementem kultury i tożsamości Ślązaków jest górnictwo oraz kopalnia.


Swoją śląską trylogię Kutz zamknął dość nietypowym obrazem „Paciorki jednego różańca” z 1979 r., który estetycznie odbiegał od poprzednich części. Była to poniekąd relacja z rozbiórki domów na osiedlu Giszowiec w Katowicach pod koniec lat 70. Głównym bohaterem w niej jest emerytowany górnik, który twierdzi, że nie opuści domu. W filmie zagrali przede wszystkim aktorzy nieprofesjonalni, podkreślając tym samym kontekst społeczny. Reżyser nadal poruszał temat tożsamości Ślązaków, ale w „Paciorkach jednego różańca” zastanawiał się nad ich aktualną kondycją.

„Pułkownik Kwiatkowski” opowiada o lekarzu, który tuż po wojnie podszywa się pod oficera wojska i uwalnia więźniów. Fot. Materiały prasowe TVP
„Pułkownik Kwiatkowski” opowiada o lekarzu, który tuż po wojnie podszywa się pod oficera wojska i uwalnia więźniów. Fot. Materiały prasowe TVP

Ostatni etap filmowy

W latach 80. Kutz nie przykuwał tak mocno uwagi widzów i środowiska. Najciekawszy z tego okresu był jego spektakl telewizyjny „Opowieści Hollywood” przedstawiający elitę kulturalną, która uciekła z hitlerowskich Niemiec do Stanów Zjednoczonych. Odrodzenie reżysera nastąpiło w ostatniej dekadzie XX w. Po upadku PRL zdecydował się kręcić obrazy, w których mógłby się rozliczyć z minionym ustrojem. W 1994 r. premierę miały dwa jego filmy – „Śmierć jak kromka chleba” i „Zawrócony”.


Pierwszy z nich był wspomnieniem tragicznego protestu w kopalni „Wujek” tuż po wprowadzeniu stanu wojennego. Reżyser starał się w nim relacjonować wydarzenia z tamtych dni. Historię wplótł w swoje śląskie kino opowiadające o tamtejszych buntownikach. Postawa uczestników strajku z kopalni „Wujek” jest bardzo podobna do bohaterów śląskiej trylogii Kutza.


„Zawrócony” porusza podobny temat, bo kluczowa jest tu rola protestu, który odmienia postawę głównego bohatera. To prosty człowiek popierający ustrój komunistyczny. Dyrekcja zakładu pracy prosi go o zrobienie zdjęć uczestnikom demonstracji. Podczas protestu zachodzi w nim wewnętrzna zmiana, która wywraca jego dotychczasowe życie. Przypadkowo stanie się wrogiem systemu.

ZOBACZ: „Zawrócony” w TVP VOD

Bohaterem filmu „Zawrócony” jest Tomasz Siwek (Zbigniew Zamachowski). Fot. Materiały prasowe TVP
Bohaterem filmu „Zawrócony” jest Tomasz Siwek (Zbigniew Zamachowski). Fot. Materiały prasowe TVP

Ostatnim filmem Kutza był „Pułkownik Kwiatkowski” z 1995 r. Tytułowy bohater tuż po wojnie podszywa się pod oficera wojska i uwalnia więźniów z cel Urzędu Bezpieczeństwa. Sama historia już wcześniej, w czasach PRL, trafiła do scenarzysty Jerzego Stefana Stawińskiego. Jednak wtedy taka produkcja nie mogła powstać. Po latach odgrzebał ją właśnie Kutz.


Później reżyser nakręcił jeszcze serial „Sława i chwała”, a także kilka spektakli telewizyjnych, lecz do kina już nie powrócił. Pod koniec lat 90. rozpoczął działalność polityczną. W 1997 r. zdobył w wyborach mandat senatora. W senacie zasiadał do 2015 r. Po swojej ostatniej kadencji nie brał udziału w kolejnych wyborach. Zmarł 18 grudnia 2018 r. Pozostawił po sobie ogromny dorobek artystyczny, który ma niezwykłe znaczenie dla społeczności śląskiej, a także dla całej polskiej kinematografii.

W tytułowego bohatera wcielił się Marek Kondrat, a partneruje mu Renata Dancewicz. Fot. Materiały prasowe TVP
W tytułowego bohatera wcielił się Marek Kondrat, a partneruje mu Renata Dancewicz. Fot. Materiały prasowe TVP

MJ

Więcej na ten temat