Rozrywka

„Życie jest prezentem, który rozpakowujemy każdego dnia”. Małgorzata z „Sanatorium miłości”

Małgorzata z Sobótki nie ukrywa, że program „Sanatorium miłości”
Małgorzata z Sobótki na planie programu „Sanatorium miłości”. Fot. Weronika Marczyk-Kiełbasa
podpis źródła zdjęcia

Małgorzata z Sobótki to jedna z najbardziej barwnych uczestniczek 6. edycji „Sanatorium miłości”. Kuracjuszka już od pierwszych odcinków show dała się poznać widzom jako niezwykle szczera i charyzmatyczna kobieta. W wywiadzie z nami zdradziła między innymi, jak zrodziła się jej pasja do gotowania, a także co najbardziej ceni w mężczyznach...

Oglądaj „Sanatorium miłości” w TVP VOD

Tadeusz z Krzyżanowic to jeden z uczestników 6. edycji programu „Sanatorium miłości”. Mężczyzna nie ukrywa, że poszukuje kobiety charakternej, która będzie miała swoje zdanie. Fot. TVP

„Obawiałem się, czy odnajdę się w programie” – Tadeusz z „Sanatorium miłości”

Rozrywka

Udział w „Sanatorium miłości” traktuję jako... 

 

Szansę na poznanie kogoś wartościowego. Przyszłam do programu po to, żeby się zakochać, poczuć motyle w brzuchu i mieć przy sobie kogoś, z kim spędzę resztę dni mojego życia. Uważam, że udział w programie dał mi wiele. Przede wszystkim dowiedziałam się dużo o samej sobie, poznałam swoje największe lęki, jak np. samotność czy odrzucenie. Z natury jestem osobą niezwykle energiczną, wszędzie mnie pełno. Staram się pomagać, udzielać charytatywnie i dawać nadzieję na lepsze jutro. Czasami zdarza się jednak, że nawet mnie dopadają trudne momenty...


Nieraz było mi w życiu bardzo ciężko, spotykałam się z dużymi wyzwaniami. Zdarza się, że siadam w fotelu i odczuwam potworną pustkę. Pojechałam do „Sanatorium miłości” z nadzieją, że poznam kogoś wartościowego. Niestety w ostatnim czasie wylało się na mnie trochę hejtu i nie będę ukrywała, że mnie to nie dotyka. Dzięki temu doświadczeniu zrozumiałam jednak, że ocenianie innych przychodzi nam z wielką łatwością, trudniej jest znaleźć w sobie odwagę, żeby stanąć przed wyzwaniem, kamerą i zaprezentować siebie w pełni, zawalczyć o coś. Wychodzę z założenia, że ja już nie mam się czego bać – jestem kobietą po sześćdziesiątce i nie wiem, ile jeszcze czasu jest mi dane.


W programie emocje sięgają zenitu, cały czas dużo się dzieje, co wpływa też na nasze reakcje. Uważam, że osoby piszące negatywne komentarze powinny być bardziej wyrozumiałe. Ja cały czas staram się podchodzić do wszystkiego z otwartością i humorem. Program traktuję jako wspaniałą przygodę i piękny czas. Uważam, że większość relacji nawiązanych w „Sanatorium miłości” zostanie ze mną na długo, o ile nie na zawsze. 

 


Gdybym miała porzucić Polskę i zamieszkać w innym kraju, to byłby to... 

 

Jestem w 100% patriotką. Na pewno nie opuściłabym Polski dobrowolnie. Czuję się tutaj dobrze i cały czas odnajduję na nowo. Każdy rok przynosi mi coś świeżego, innego. Niczego nie żałuję, wszystko jest po coś. Czasami to, co kiedyś uznawałam za wymagające zmiany, dziś już tak nie wygląda. Może to była droga, którą po prostu musiałam przejść? Nie ma takiej możliwości, abym zamieniła Polskę na inny kraj. Mogę wyjechać na wycieczkę, ale nie na stałe. Nie może to być jednak odległy kraj, ponieważ nie latam samolotami.  

Uczestniczka 6. edycji „Sanatorium miłości” znalazła nić porozumienia z pozostałymi kuracjuszami. Na zdjęciu z Zygmuntem. Fot. Weronika Marczyk-Kiełbasa
Uczestniczka 6. edycji „Sanatorium miłości” znalazła nić porozumienia z pozostałymi kuracjuszami. Na zdjęciu z Zygmuntem. Fot. Weronika Marczyk-Kiełbasa
Fot. TVP

Zygmunt... łamaczem kobiecych serc? Przed nami 6. odcinek „Sanatorium miłości”

Rozrywka

Wiek to dla mnie... 

 

Tylko liczba. Jeśli ktoś czuje się młody duchem i ciałem, to niech tak będzie. Nigdy nie jest za późno na robienie nowych rzeczy. Czas leci nieubłaganie, więc trzeba się realizować. Nie musimy się ograniczać... 

 


Trzy cechy u mężczyzn, które mi imponują... 

 

Lojalność, subtelność i dobre poczucie humoru. Dotychczas skupiałam się głównie na sobie i moich dzieciach, ale ten czas sprawił, że jestem jeszcze bardziej świadoma moich oczekiwań. Mężczyzna musi być lojalny, ponieważ ja sama jestem osobą niezwykle lojalną. Jeśli ktoś jest wobec mnie naprawdę szczery, to ja naprawdę to odwzajemniam. Poczucie humoru jest równie istotne, miło jest patrzeć na siebie i cieszyć się otaczającym nas światem. Życie jest piękne, nie musimy brać wszystkiego na poważnie i niepotrzebnie się stresować. Życie jest prezentem, który rozpakowujemy każdego dnia... 

 


Gotowanie to dla mnie... 

 

Wielka przyjemność. Gotować nauczyła mnie moja babcia i mama. Już będąc nastolatką, bo w wieku 14 lat odbyłam przyspieszony kurs dorastania. Byłam najstarszym dzieckiem w rodzinie i musiałam pomagać mojej mamie, która miała inne zobowiązania. Gdy ona szła zarabiać na dom, to ja opiekowałam się swoim rodzeństwem. Mimo wszystko uważam, że moje dzieciństwo było wspaniałe i niczego nie żałuję. Ja ogólnie zaliczam się do grona bardzo aktywnych osób, nie potrafiłabym tak po prostu siedzieć w miejscu.  

Małgorzata to mieszkanka urokliwej miejscowości Sobótka na Dolnym Śląsku. Kobieta nie ukrywa tego, że najlepiej czuje się na wsi, w otoczeniu natury. Fot. TVP
Małgorzata to mieszkanka urokliwej miejscowości Sobótka na Dolnym Śląsku. Kobieta nie ukrywa tego, że najlepiej czuje się na wsi, w otoczeniu natury. Fot. TVP
 Maja (Maria Luiza) to jedna z uczestniczek szóstej edycji programu „Sanatorium miłości”. Kobieta szybko zyskała sympatię nie tylko ze strony kolegów i koleżanek z planu, ale również widzów. Fot. Weronika Marczyk-Kiełbasa

„Wierzę, że ta prawdziwa miłość spotka mnie ponownie” – Maria Luiza z „Sanatorium miłości”

Rozrywka

Moim popisowym daniem jest... 

 

Pstrąg. Mamy taką rodzinną tawernę, gdzie go serwujemy. 1 maja zaczynamy sezon, więc zapraszam wszystkich bardzo serdecznie. Oprócz tego udzielam się jeszcze w domu pomocy społecznej – mam tam świetne dziewczyny w kuchni! Majkę, Bożenkę, Bernadetę i Asię. Wspólnie rozpieszczamy swoich seniorów, przygotowując im pyszne posiłki. Nie ukrywam, że do tej pracy jadę codziennie z uśmiechem na ustach. Mam bardzo duże serducho i nie boję się otwierać go dla innych. Zresztą to też zasługa moich rodziców, od których dostałam piękne wzorce. Ludzi po prostu trzeba szanować i wspierać. Nie mogłabym przejść obojętnie obok ludzkiej krzywdy, jestem bardzo wrażliwą osobą.


Kiedy słyszymy od naszych podopiecznych: „Jejku, jakie to wszystko było pyszne”, pobudza nas to do działania jeszcze bardziej. To jest coś niesamowitego! Wracając do pytania o popisowe danie, to oprócz pstrąga na pewno są nim pierogi, w szczególności nasze pierogi z pstrągiem, które są hitem sezonu. Oczywiście nie mogę zapomnieć o zupach, zawsze w niedzielę musi być rosołek. Kocham gotować i robię to z wielką pasją.  


 

Najbardziej irytuje mnie... 

 

Brak szacunku do drugiego człowieka. Chciałabym, żeby każdy człowiek był dla drugiego dobry, lojalny i życzliwy. Uważam, że większe znaczenie niż pełne kieszenie mają przyjazne nastawienie, szacunek i zrozumienie. Często zastanawiam się nad tym, dlaczego ludzie traktują się czasami w tak okrutny sposób? Dlaczego są czasami tacy nieprzyjaźni? Musimy zmienić swoje podejście. 

Uczestniczka 6. edycji „Sanatorium miłości” zdradziła nam, że jedną z cech, którą najbardziej ceni u mężczyzn jest lojalność. Fot. Weronika Marczyk-Kiełbasa
Uczestniczka 6. edycji „Sanatorium miłości” zdradziła nam, że jedną z cech, którą najbardziej ceni u mężczyzn jest lojalność. Fot. Weronika Marczyk-Kiełbasa

Gdy byłam mała, to marzyłam o... 

 

O tym, żeby zostać krawcową. Moje marzenie było tak silne, że kiedyś pocięłam mamie sukienkę. Miałam dwie ulubione lalki i postanowiłam, że jedna z nich będzie się ładnie prezentować w cekinach. Muszę dodać, że moja mama często sama szyła swoje kreacje, np. na sylwestra czy inne wyjątkowe okazje. Po marzeniu o byciu krawcową pojawiły się również inne pomysły, później chciałam zostać ekspedientką. Szybko zrealizowałam ten pomysł, poszłam do szkoły handlowej, odbyłam praktyki i stanęłam za ladą. Bardzo mi się to podobało, to były fajne czasy. Następnie zdecydowałam, że zostanę laborantką – i zostałam.  

 

 

Spokojne życie na wsi czy szybkie życie w centrum miasta? 

 

Zdecydowanie spokojne życie na wsi. Zdarza się, że bywam we Wrocławiu, ale po powrocie do domu jestem „chora”. Duże miasto bardzo mnie męczy. Już jako dziecko lubiłam wieś. Co roku spędzałam wakacje u mojej babci w otoczeniu natury i zwierząt. Tam czułam się najlepiej. Babcia zawsze powtarzała mi: „Pamiętaj Gosiu, w życiu piękne są tylko chwile, ale musisz być silna i odważna”. Dla niej byłam wyjątkowa... Do dziś pamiętam, jak z płaczem wracałam do domu. Nie chciałam rozstawać się z babcią, to były piękne momenty.  

 


Gdybym mogła cofnąć czas i dać jedną wskazówkę nastoletniej Małgosi to powiedziałabym... 

 

Małgosiu, jesteś wyjątkowa, masz w sobie dużo radości, potrafisz się cieszyć z każdej chwili ofiarowanej przez los. Jeśli spotkasz na swojej drodze osobę, która powie Ci: „Małgośka nie dasz rady!” to odwróć się, spójrz jej w oczy i odpowiedź: „Ja nie dam rady? Kto da, jeśli nie ja?”.  

AZG

Więcej na ten temat