Donald Trump wygrał wybory w USA, które odbyły się we wtorek 5 listopada, i został nowym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Kandydat Republikanów pokonał kandydatkę Demokratów Kamalę Harris w stanach wahających się i zdobył ponad 270 głosów elektorskich wymaganych do zwycięstwa – wynika z opublikowanych danych i informacji podawanych przez amerykańskie media, w tym CNN, New York Times i ABC News.
Donald Trump został nowym prezydentem USA po tym, jak zwyciężył w wyborach, które odbyły się wczoraj w Stanach Zjednoczonych. Mający 78 lat biznesmen i polityk zasiadał już w Białym Domu w latach 2016-2020 i ponownie zajmie Gabinet Owalny na kolejne cztery lata. To drugi raz w historii, kiedy były przywódca Ameryki wraca do sprawowania rządów po jednej kadencji przerwy. Taka sytuacja miała miejsce ostatnio ponad 120 lat temu.
Trudno nie nazwać jego zwycięstwa zaskakującym – większość ośrodków badawczych wskazywało w sondażach na remis lub niewielkie prowadzenie Kamali Harris. Tymczasem okazało się, że wynik Republikanina w wielu miejscach był niedoszacowany, a zakładany rezultat jego rywalki przeszacowany.
Tak było m.in. we wszystkich siedmiu stanach wahających się, czyli w Pensylwanii, Georgii, Michigan, Arizonie, Nevadzie, Wisconsin i Karolinie Północnej. Tylko w Wisconsin triumfowała obecna wiceprezydent USA. Głosy elektorskie z pozostałych wymienionych regionów przypadły Donaldowi Trumpowi. Kandydat Republikanów pokonał przeciwniczkę również w regionach tradycyjnie sprzyjających swojej partii.
Historia Donalda Trumpa. Jak wyglądała jego młodość?
Donald John Trump to amerykański polityk, dwukrotny prezydent Stanów Zjednoczonych oraz biznesmen i celebryta, który urodził się 14 czerwca 1946 r. Na świat przyszedł w Jamaica Hospital Medical Center w Nowym Jorku. Ma korzenie niemieckie i szkockie – jego ojciec Fred Trump (1905–1999) był synem Friedricha Trumpa, który zbił fortunę na prowadzeniu ekstrawaganckiej restauracji Arctic podczas gorączki złota w Kanadzie w 1901 r.
Matka Donalda, Mary Anne MacLeod Trump (1912–2000), urodziła się z kolei na wyspie Lewis na północy Wielkiej Brytanii. Miała 18 lat i jedynie 50 dolarów w kieszeni, kiedy w 1930 r. po raz pierwszy przybyła do Ameryki. „Zaczęła życie w Ameryce jako biedna służąca, uciekając przed jeszcze gorszą biedą w swojej ojczyźnie” – pisało w 2016 r. „The National”. Freda, początkującego dewelopera, poznała podobno na tańcach w połowie lat 30.
Przyszli rodzice Donalda pobrali się 11 stycznia 1936 r. Następnie zamieszkali w jednej z dzielnic Queens o nazwie Jamaica. Tam na świat przyszły ich dzieci: Maryanne Trump Barry (1937–2023), Fred Trump Jr. (1938–1981), Elizabeth Trump Grau (ur. 1942), Donald Trump (ur. 1946) i Robert Trump (1948–2020). Życie rodziny było dość typowe jak na ówczesne standardy. Ojciec prowadził biznes, który zaczął rozkwitać w latach 50., a matka zajmowała się domem.

Dzieciństwo i pierwsza praca Trumpa. „Zbierałem butelki na wymianę”
Mały Donald – wbrew pozorom – nie miał jednak tak łatwego dzieciństwa, jak mogłoby się wydawać. Fred był bowiem surowym, chłodnym i zdystansowanym człowiekiem i nie wahał się dyscyplinować swoich pociech. Milioner – którym z czasem się stał – uczył również synów i córki respektu do pieniędzy w nietypowy sposób.
,,Towarzyszyłem ojcu na jego placach budowy i z bratem zbierałem butelki po napojach gazowanych na kaucję. To był mój pierwszy dochód. Później chodziłem z poborcami czynszu, żeby zobaczyć, jak to działa. Nauczyłem się stawać w drzwiach tak, żeby uniknąć możliwości postrzelenia
– opowiadał w 2006 r. w rozmowie z „Forbesem”.
Trump podkreślił we wspomnianym wywiadzie, że zysk z tego zajęcia był żaden, ale dzięki temu nauczył się szacunku dla ciężkiej pracy. Wyznał również, że uważał swojego ojca za wspaniałego szefa, który był zarówno wymagający, jak i sprawiedliwy. Na dodatek miał sam dawać przykład pracowitości swoim podwładnym.

Donald Trump o matce. „Była piekielnie inteligentna”
Trzeba jednak podkreślić, że nowy prezydent USA mocniej związany był z matką. Miał z nią bardzo ciepłą i kochającą relację. W książce „The Art of Comeback” (1997) zaznaczał, że była naprawdę bystra. „Część mojego problemu z kobietami polegała na tym, że musiałem je porównywać do mojej niesamowitej matki. Ona jest piekielnie inteligentna” – napisał.
Zaznaczył, że miała duży wpływ na jego charakter i sposób bycia. „Kiedy patrzę wstecz, dostrzegam, że to właśnie mama nauczyła mnie odrobiny zamiłowania do efektowności. Zawsze ceniła rzeczy wielkie i imponujące. Była tradycyjną panią domu, ale jednocześnie dobrze orientowała się w tym, co dzieje się na świecie” – stwierdził Trump. Wyznał m.in., że choć był małym chłopcem, to pamięta, jak zachwycała się koronacją królowej Elżbiety II i majestatem wspomnianej ceremonii.
W 1959 r. młody Donald został wysłany do New York Military Academy, prywatnej szkoły z internatem. Tam przeszedł prawdziwą szkołę życia. Timothy O’Brien, autor biografii „TrumpNation”, w swojej książce opisuje, że wtedy chłopiec po raz pierwszy został uderzony pięścią w twarz, kiedy wykazał się niesubordynacją. Mimo to wkrótce życie w wojskowej szkole zaczęło się mu podobać. Uwielbiał możliwość rywalizowania, konkurowania z innymi, zwłaszcza że miał świetną kondycję i był utalentowanym sportowcem.
Ta szkoła w dużej mierze ukształtowała jego osobowość. Dosłużył się stopnia kapitana. Jednak mimo zamiłowania do militariów, które się w nim wówczas urodziło, uniknął wyjazdu do Azji, kiedy wybuchła wojna w Wietnamie. Od sierpnia 1964 r. studiował w Fordham University na Bronksie. Następnie kształcił się na Uniwersytecie Pensylwanii w szkole zarządzania Wharton School of Finance and Commerce w Filadelfii. Tam studiował m.in. zarządzanie nieruchomościami, co przydawało mu się w pracy – już wtedy Fred przysposabiał syna do przejęcia firmy.
Finalnie uczelnię ukończył w 1969 r. i otrzymał dyplom z ekonomii. Wówczas upomniała się o niego armia, ale ze względów zdrowotnych nie powołano go do wojska i nie wysłano do Wietnamu. Trzeba też przyznać, że nie chciał tam jechać, i nie można mu się dziwić; w tamtym czasie wszyscy Amerykanie wiedzieli już, że żołnierze walczący w owym konflikcie wracają poważnie okaleczeni psychicznie, a warunki na froncie są ekstremalne.

Smutna historia Donalda Trumpa. „Naprawdę tego żałuję”
Trump zdobył majątek, pomnażając znacząco rodzinną fortunę, która została podzielona między rodzeństwo. Na dodatek to on przejął prowadzone przez Freda przedsiębiorstwo, chociaż pierwotnie miało ono przypaść Fredowi juniorowi.
Ten jednak nie był wystarczająco zainteresowany biznesem, co nie podobało się ojcu, który ostro napominał pierworodnego syna. Także Donald próbował przekonać brata. Naciski sprawiły, że z czasem młody mężczyzna, mając poczucie bycia niewystarczająco dobrym dla rodziny, popadł w uzależnienie od alkoholu.
Wspominając tragiczną śmierć Freda (zmarł na zawał w 1981 r. w wieku 42 lat), były prezydent miał do siebie dużo pretensji. „Żałuję, że wywierałem na niego presję, bo prowadzenie rodzinnego biznesu to nie było coś, czego naprawdę pragnął... To po prostu nie była jego bajka. Myślę, że popełniliśmy błąd – ja i ojciec – zakładając, że każdy będzie miał podobną pasję do biznesu. To była nasza największa pomyłka. Jego prawdziwą miłością było latanie samolotami” – opowiadał Trump.
Doświadczenia brata sprawiły, że od 1976 r. Donald nie pije alkoholu i jest całkowitym abstynentem. Nigdy również nie palił. „Fred codziennie mi powtarzał: »Spójrz tylko, w jakim jestem stanie. Jeśli kiedykolwiek zobaczę cię z papierosem, pożałujesz. Nawet też nie próbuj alkoholu, bo jeszcze ci się spodoba«. Freddy zrobił kawał dobrej roboty” – wyznał 45. prezydent USA.
Showman i konserwatysta od zawsze
Tegoroczny kandydat Partii Republikańskiej wielu osobom wydaje się człowiekiem o zmiennych poglądach. To jedynie częściowo prawda – Donald Trump już w 1980 r. określił siebie mianem konserwatysty i od zawsze miał dość tradycyjny światopogląd. W rozmowie z Roną Barret wyznał, że nie chciałby zasiadać w Białym Domu i Gabinecie Owalnym. Ujawnił wówczas, że jego zapatrywania mogłyby się wielu osobom wydawać niepopularne.
W 1989 r. zaznaczył, że nie lubi przegrywać i woli postawić na swoim. „Nie jestem zwolennikiem kompromisów, choć je rozumiem. Czasami kompromis jest właściwą odpowiedzią, ale często stanowi odpowiednik porażki, a ja nie lubię być pokonywany”. W innym miejscu były prezydent Stanów Zjednoczonych pisze: „To, co odróżnia zwycięzców od przegranych, to reakcja człowieka na każdy nowy zwrot losu”. Z tego właśnie powodu Trump, który przegrał reelekcję w 2020 r., nie poddał się i znów walczył o fotel prezydencki.
RS