Do zabawnej sytuacji doszło w Wyszkowie. Małżeństwo zgłosiło kradzież forda. Samochód jednak de facto nie zniknął. Stał zaśnieżony kilka metrów od domu. Kobieta i mężczyzna po prostu zapomnieli, że wieczorem postawili go w innym miejscu. Auto "odnaleźli" policjanci.
O poranku małżeństwo wyszło przed dom. Na parkingu nie znalazło jednak swojego forda. Uznali zatem, że w nocy pojazd został skradziony. Postanowili działać szybko. Dlatego z miejsca zadzwonili na policję. Zgłosili zdarzenie.
Zostawili samochód pod sklepem i... zapomnieli o tym. Zgłosili kradzież
42-latka poinformowała śledczych, że dzień wcześniej zaparkowała osobowego forda przed swoją posesją. Rano okazało się natomiast, że pojazdu przed domem nie ma. Funkcjonariusze od razu przystąpili do czynności. Wiedzieli bowiem, że w przypadku kradzieży samochodu liczy się każda minuta. Czynności całe szczęście nie zaprowadziły ich daleko, bo pod pobliski sklep.
"Dyżurny po uzyskaniu informacji natychmiast skierował w rejon kradzieży policjantów. Ci namierzyli zasypanego śniegiem forda zaparkowanego przed jednym ze sklepów. Okazało się, że mąż zgłaszającej wieczorem pojechał nim do sklepu. Pod sklepem zostawił auto i wrócił do domu piechotą. Zapomniał o tym fakcie" – powiedziała podkom. Wioleta Szymanik z wyszkowskiej policji.
Przeczytaj także: Kilka minut, 12 wykroczeń i mandaty do 500 zł. Policjanci prowadzili kontrolę na drodze ekspresowej
Samochód stał zasypany śniegiem kilka metrów od domu. Nie widzieli go
Sprawa "skradzionego" forda wyjaśniła się po kilku minutach. Zakończyła się też szczęśliwie. Małżeństwo przypomniało sobie nawet o zostawieniu auta pod sklepem, ale dopiero po odnalezieniu pojazdu przez policjantów. Pojazd "wrócił" zatem do właścicielki. Jak przyznają wyszkowscy funkcjonariusze, "zgubienie samochodu wymaga sporego roztargnienia". Mimo wszystko nie wyciągali konsekwencji w stosunku do 42-letniej kierującej za bezpodstawne wezwanie służb. Pożegnali kobietę z uśmiechem na ustach i odjechali z miejsca.
Przeczytaj także: Dostał 6 tys. mandatu, 24 punkty i stracił prawo jazdy. Drift na śniegu nie był dobrym pomysłem
Co grozi za bezpodstawne wezwanie służb?
Osoby, które bezpodstawnie wzywają służby ratunkowe, muszą liczyć się z odpowiedzialnością. Na tą wyraźnie wskazuje art. 66 ustawy Kodeks wykroczeń. O jakiej karze wspomina? O "karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 zł".
Choć warto pamiętać o tym, że bezpodstawne wezwanie służb stanie się wykroczeniem tylko wtedy, gdy zostanie popełniona umyślnie. Sprawca tego czynu musi wykazać się zatem złą wolą i chęcią wprowadzenia służb w błąd. W tym przypadku tak nie było. Dlatego małżeństwo z Wyszkowa choć wywołało niepotrzebną czynność policjantów, nie poniosło konsekwencji.
Piotr Nowak