• Wyślij znajomemu
    zamknij [x]

    Wiadomość została wysłana.

     
    • *
    • *
    •  
    • Pola oznaczone * są wymagane.
  • Wersja do druku
  • -AA+A

Krzysztof Stroiński: wolę mówić rolami

11:08, 23.09.2015
Krzysztof Stroiński: wolę mówić rolami

Krzysztof Stroiński został nagrodzony za główną rolę męską w „Anatomii zła” (fot. TVP)
Krzysztof Stroiński został nagrodzony za główną rolę męską w „Anatomii zła” (fot. TVP)

Podziel się:   Więcej

Pomyślałem, że trema musi być akurat dla Pana szczególnie dokuczliwa…

– Mam tremę, jak prawie każdy aktor, ale to coś zupełnie innego, bo to trema twórcza. To właśnie brak tremy powinien aktora zastanowić, a poza tym jestem w końcu zawodowym aktorem. Ochrona mojej prywatności, to dla mnie oczywiste, ale czuję się też zakłopotany nie dotykającymi prywatności pytaniami, które wielu dziennikarzy zadaje aktorom, tak jakby byli oni socjologami, filozofami czy politykami. Nie czuję się na siłach żeby na takie pytania odpowiadać publicznie, bo prywatnie mówię o różnych sprawach.

To dlatego tak niechętnie godzi się Pan na wywiady?

– Mam ciężkie opory przed uleganiem obyczajowości polegającej na autopromocji i samochwalstwie. Ja po prostu nie potrafię się do tego nagiąć. Krępuję się. Wolę mówić rolami, wyrażać się w pracy artystycznej.

W takim razie proszę tylko o kilka rzeczowych wspomnień z Pana ścieżki filmowej. Przypomnę, że zadebiutował Pan w „Pierścieniu księżnej Anny” w reżyserii Jakubowskiej w 1970 roku…

– To czasy prawie dziecięce. Miałem wtedy dwadzieścia lat, studiowałem. Zagrałem też w tym okresie epizodzik w „Jak daleko stąd, jak blisko” Tadeusza Konwickiego (1971).

Ale już kilka lat później komplementowano Pana za główną rolę w głośnym filmie „Pójdziesz ponad sadem” Waldemara Podgórskiego z 1974 roku i podkreślano prawdę, jaką Pan dał swojej postaci…

  – Ja pamiętam, że bardziej niż o mojej roli mówiono o tematyce wiejskiej tego filmu, o problemach awansu ludzi ze wsi do miast, o ich trudnej adaptacji. To były tematy żywo wtedy dyskutowane w prasie, radiu i telewizji. Ale niech mnie Pan nie próbuje nakłonić do samochwalenia się. Mogę wspominać role, ale w trybie neutralnej relacji.

Zagrał Pan też dziesiątki ról w Teatrze Telewizji, w którym zaczął Pan występować w 1975 roku. Wspomnę choćby Franciszka w „Procesie” F. Kafki w reż. Agnieszki Holland, Błażeja w „Gwałtu co się dzieje” A. Fredry w reż. Olgi Lipińskiej, Apolla Korzeniowskiego w „Weselu pana Balzaca” J. Iwaszkiewicza w reż. Tadeusza Junaka.

– O, to sięga pan głęboko w przeszłość, bo ta znacznie bliższa sprzed niespełna dwóch lat, to rola w „Skutkach ubocznych” Petra Zelenki w reżyserii Leszka Dawida. Ale zgodnie z tym co wcześniej zastrzegłem, nie będę analizował materii filozoficznej i socjologicznej roli i przedstawienia, poza tym, że zgadzam się z Zelenką, że ze światem i ludźmi jest kiepsko.

W serialach najpierw pojawiał się Pan w epizodach, ale dopiero rok 1976 przyniósł Panu masową popularność dzięki roli Leszka Góreckiego w serialu „Daleko od szosy”. Za tę rolę otrzymał Pan w 1977 roku nagrodę na Festiwalu Polskiej Twórczości Telewizyjnej w Olsztynie….

- Na pewno była to dla mnie ważna rola.

Ale wróćmy do filmu kinowego. Bardzo owocne były dla Pana ostatnie lata, które przyniosły Panu uznane role, choćby w „Rysie” Michała Rosy, w „80 milionach” Waldemara Krzystka, czy w najnowszej „Anatomii zła” Jacka Bromskiego, gdzie zagrał Pan niejako wbrew warunkom, wbrew Pana emploi, ale na wagę nagrody…

– Chodzi panu o trochę szaloną propozycję, żebym zagrał nie neurotyka, ale płatnego zabójcę, czyli poniekąd twardziela? A co może być bardziej satysfakcjonującego dla aktora jak tak nieoczekiwana zamiana ról?

Mnie to nie zaskoczyło, tym bardziej, że napisano o Panu, „tzw. typ aktorski Stroińskiego jest w pełni otwarty, nie podlegający tzw. szufladkowaniu” i że „jeśli chciało by się znaleźć dla kreacji Stroińskiego jakiś wspólny mianownik, to może nim być krańcowa wrażliwość”, że gra zawsze ludzi wrażliwych, wewnętrznie powikłanych, niespokojnych, niepewnych siebie, kryjących w sobie tajemnice, dramaty”. Zgadza się Pan z takim opisem Pana aktorstwa?

– Proszę pana, umówiliśmy się przecież… (uśmiech).

  Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Krzysztof Lubczyński.

zobacz również

    brak informacji