Moto

Czemu Lambo musiało uśmiercić silnik V10? Szef inżynierów marki odpowiada

Czarna obudowa silnika V10 montowanego w Lamborghini Gallardo
Z gamy Lamborghini znika silnik V10
podpis źródła zdjęcia

Silnik V10 znika z gamy Lamborghini. Zostanie zastąpiony przez jednostką 8-cylindrową. Choć pierwotnie pojawił się nawet plan na V-szóstkę. Czemu motor V10 musiał zniknąć i czemu inżynierowie nie chcieli "uciąć" z niego aż 4. cylindrów?

10-cylindrowy silnik pojawił się w produkcji w 2003 r. Powstał z myślą o modelu Gallardo i bratnim Audi R8. Motor urzekał wolnossącą konstrukcją, potężną mocą i pięknym, gardłowym dźwiękiem. Z czasem jego pojemność zwiększyła się z 5. na 5,2-litra. Przez lata rosła moc jednostki. Baza pozostała niezmienna. I baza ta przestała przystawać do obecnych realiów rynkowy. Po prostu.

Aby uratować silnik V10, Lambo musiałoby zmniejszyć jego moc o 20 proc.

W 2024 r. kończy się produkcja modelu Lamborghini Huracan. Wraz z agresywnym coupe z rynku zniknie jednak również silnik V10. Silnik, który przez ponad dwie dekady stanowił wizytówkę mniejszych coupe od Lambo. Marka rezygnuje z legendarnej jednostki z bólem serca. Nie ma jednak innego wyjścia. Na drodze stanęły jej bowiem restrykcyjne wymogi emisyjne.

 

Przygotowanie jednostki na nowe regulacje oczywiście było możliwe. Kompromisy byłyby jednak zbyt daleko idące. Gdyby inżynierowie chcieli zachować np. wolnossącą konstrukcję, a jednocześnie wpisać się w nowe wymogi, konieczne byłoby np. obniżenie mocy silnika V10 aż o 20 proc. Tak przynajmniej twierdzi w rozmowie z dziennikarzami Top Gear Rouven Mohr – szef działu technicznego Lamborghini.

 

Zabieg polegający na zredukowaniu ilości koni do 500. po prostu nie ma żadnego sensu. Bo kto chciałby kupić supersamochód, który okazuje się słabszy od swojego poprzednika? Powiemy więcej, kto chciałby kupić supersamochód, od którego mocniejsze jest nawet praktyczne BMW M3?

Nowe Lamborghini Temerario
Nowe Lamborghini Temerario

Umarł król, niech żyje król. Nowy będzie miał 6 czy 8 cylindrów?

Huracana zastąpi nowe Lamborghini Temerario. Skoro V-dziesiątka nie spełniała wymogów emisyjnych i musiała umrzeć, jaki napęd otrzyma nowe coupe? Inżynierowie postawili na V-ósemkę. Nowy motor o oznaczeniu L411 ma 4 litry pojemności i dwie turbosprężarki. Może pracować z prędkością obrotową wynoszącą nawet 10 000 obr./min. I rozwija 800 koni mechanicznych oraz 730 Nm momentu obrotowego.

 

Oczywiście w tym punkcie rodzi się pewna wątpliwość. Czy 800-konny, ale doładowany silnik V8 rzeczywiście jest bardziej ekologiczny od wolnossącego V10? Jak najbardziej. Szczególnie że benzyniak stanowi serce układu napędowego. On współpracuje z trzema silnikami elektrycznymi. Bo nowe Lamborghini będzie hybrydą!

 

8 cylindrów w nowym Temerario to i tak dużo, bo pierwotnie inżynierowie Lamborghini chcieli iść tropem McLaren Artura, Ferrari 296 GTB czy Astona Martin Vanquish. Pod tylną klapą nowego coupe miał pracować motor V6. Czemu ostatecznie marka nie zdecydowała się na ucięcie aż 4. cylindrów? Rouven Mohr twierdzi, że taka konstrukcja nie pasuje do Lamborghini. I dobrze! A z rozmowy managera Lambo z dziennikarzami Top Gear wybiła jeszcze jedna ciekawostka. Bo okazuje się, że prace techniczne nad nowym silnikiem V8 trwały długie 5 lat. To oznacza, że wystartowały już w 2019 r.

Silnik V8 w nowym Lamborghini Temerario
Silnik V8 w nowym Lamborghini Temerario

Hybrydowe Lamborghini zaoferuje kierowcy aż 920 koni mocy

Hybrydowe Lambo nie kojarzy się najlepiej. Warto jednak wiedzieć o tym, że przecież coupe nie otrzymuje napędu z Corolli. On ma 4-litrowe V8 i trzy silniki elektryczne. Agregaty, z których każdy oferuje 150 koni. W efekcie hybrydowy Temerario dostarcza na asfalt aż 920 koni mechanicznych. To samochód, który ma być w stanie osiągnąć pierwszą setkę w 2,7 sek. Prędkość maksymalna auta wynosi natomiast 340 km/h.

 

Piekielnie szybkie coupe jest jednocześnie mocno oszczędne. Producent deklaruje, że średnie spalanie Temerario wynosi 11,86 litra benzyny na 100 km. Dla porównania o jedną trzecią słabszy Huracan z V-dziesiątką potrzebuje na pokonanie podobnego dystansu już 14,7 litra. Wynik na starcie jest zatem o blisko 3 litry niższy, a przecież nowy model jest aż o 310 koni mocniejszy od poprzednika. A to oznacza, że zabiegi emisyjne zakończyły się sukcesem. A jednocześnie pozwoliły na zdecydowaną poprawę osiągów auta. Zatem wilk syty i owca cała?

Więcej na ten temat