Chciał zmienić opony na zimowe. Jechał właśnie do wulkanizatora. Zapomniał jednak zapiąć pasy bezpieczeństwa w aucie i został zatrzymany do kontroli drogowej. W tym punkcie akcja zaczyna mocno przyspieszać.
Tytuł tego materiału brzmi przewrotnie. Z drugiej strony pewnie się domyślacie, że kierowca tego auta nie trafi za kratki z uwagi na złą wolę policjantów, a swoje przewinienie. I to było naprawdę poważne. Choć wysłuchajcie historii od początku.
Został zatrzymany za brak pasów. Okazał się pijany
Policjanci ruchu drogowego strzeleckiej komendy dostrzegli na ulicy pojazd, którym kierowała osoba bez zapiętych pasów bezpieczeństwa. Postanowili zatem zatrzymać go do kontroli drogowej i ukarać kierującego mandatem. Funkcjonariusze sprawdzili dokumenty pojazdu i zapytali prowadzącego o powód jazdy bez pasów. Ten wyjaśnił im, że jedzie tylko do pobliskiego warsztatu zmienić opony na zimowe. Przejedzie dosłownie kawałek.
Podczas słuchania wyjaśnień, funkcjonariusze poczuli jednak od kierowcy woń alkoholu. Postanowili go zatem zbadać alkomatem. Jak się okazało, 43-latek w wydychanym powietrzu miał prawie 2 promile alkoholu. A to oznacza, że kierujący zamiast dostać 100 zł mandatu za brak pasów, narobił sobie naprawdę poważnych problemów.
Zima już go nie zaskoczy na drodze. Stracił prawo jazdy i samochód
Mężczyzna tłumaczył policjantom, że jechał wymienić w swoim aucie opony na zimowe. Nie chciał, żeby zaskoczyła go zima. To bardzo rozsądne, trzeba przyznać. Niestety nie we wszystkich kwestiach był tak prawidłowo myślący. Wsiadł bowiem za kierownicę po spożyciu wysokoprocentowych trunków. Teraz musi się zatem liczyć z konsekwencjami. Mundurowi zatrzymali prowadzącemu prawo jazdy i skierowali sprawę o ukaranie do sądu. Wyrok będzie mówił o zakazie prowadzenia pojazdów, grzywnie do 30 000 zł i karze pozbawienia wolności do 3 lat.
Na tym jednak cały czas nie koniec. 43-latek miał blisko 2 promile alkoholu w organizmie. To oznacza, że zgodnie z nowymi przepisami, funkcjonariusze wszczęli procedurę konfiskaty pojazdu.