Dbanie o ekologię nie jest tanie. I przekonają się o tym niedługo kierowcy w Europie. Jak wskazują wyliczenia ACEA, wprowadzenie normy Euro 7 do aut, będzie oznaczać wzrost cen pojazdów nawet o 11 tys. zł. Unia Europejska mówiła o sumie wynoszącej nieco ponad 770 zł. To spora różnica...
Rozmowy na temat europejskiego standardu emisji spalin w pojazdach trwały od lat 80. XX wieku. Zmaterializowały się w 1993 r. Przyjęły formę normy Euro 1. Od 2015 r. obowiązującym minimum w fabrycznie nowych pojazdach sprzedawanych w UE jest Euro 6. Wkrótce i ono będzie musiało jednak ustąpić miejsca następcy. Rada Europy przyjęła bowiem na mocy rozporządzenia z 12 kwietnia 2024 r. normę Euro 7.
Przeczytaj także: Najbardziej ekologiczne auta w Europie? Na liście model produkowany w Polsce
Jakie zmiany wprowadza norma Euro 7?
ACEA podkreśla, że z normą Euro 6, Europa ma najbardziej restrykcyjne wymogi emisyjne na świecie. To jej jednak nie wystarczyło. Niedługo obowiązującym standardem stanie się norma Euro 7. Co to oznacza? Zaostrzenie limitów emisji dla pojazdów osobowych i ciężarowych głównie w zakresie cząstek stałych. Poza tym wyliczając wynik producenci będą musieli brać pod uwagę np. emisje z hamulców i opon. Legislatorzy wydłużyli również okres eksploatacji pojazdów czy postawili po raz pierwszy wymogi dotyczące trwałości np. akumulatorów.
Modyfikacja jest kosmetyczna? Tylko na pierwszy rzut oka. Bo z punktu widzenia producentów oznacza jeszcze bardziej szczegółowe i po prostu droższe badania emisyjne. Wiąże się także z większym trudem inżynieryjnym. Bo w celu zmieszczenia emisji auta w wymogach homologacyjnych, firmy będą musiały opracowywać np. klocki hamulcowe czy opony ze zmniejszonym wskaźnikiem ścieralności.
Przeczytaj także: Peugeot 208 GTI powróci. Nowy hot-hatch będzie elektryczny. Choć może nie tylko
Benzyniaki 8 tys. zł drożej. Diesle z podwyżką o 11 tys. zł. Tak zadziała Euro 7
Wstępne wyliczenia Rady Europy wyglądały optymistycznie. Dostosowanie pojazdu o napędzie spalinowym do wymogów normy Euro 7 miało kosztować jedynie 184 euro. To daje jakieś 773 zł. Kwotę taką bez problemu można "zakamuflować" w cenie nowego pojazdu. Europejskie Stowarzyszenie Producentów Pojazdów (ACEA) z tak optymistycznymi wyliczeniami się jednak nie zgadza. Organizacja powołuje się na analizy Frontier Economics, które mówią raczej o kwotach 10-krotnie wyższych.
- Dla UE dostosowanie do Euro 7 silnika benzynowego kosztuje 184 euro (773 zł). Przedstawiciele rynku podają kwotę na poziomie 1 862 euro (7 820 zł).
- UE wycenia dostosowanie do Euro 7 silnika diesla na 446 euro (1 873 zł). Przedstawiciele rynku podają kwotę na poziomie 2 629 euro (11 041 zł).
- UE twierdzi, że norma Euro 7 będzie kosztować na rynku autobusów i ciężarówek 2 765 euro (11 613 zł). Rynek podaje kwotę na poziomie 11 707 euro (49 169 zł).
Powyższe wyliczenia są aktualne na dziś i teraz. Do wprowadzenia normy Euro 7 w życie zostało jednak jeszcze trochę czasu. W przypadku pojazdów o DMC do 3,5 tony zacznie ona obowiązywać 1 lipca 2030 r. Dla ciężarówek i autobusów stanie się obowiązująca 1 lipca 2031 r. Przez 5 lub 6 najbliższych lat sumy nieubłagalnie muszą wzrosnąć. A wraz z nimi zwiększy się problem kierowców.