"Wiedziałam, że tak się stanie. Czułam to. Mąż mówił, że to tylko prowokacja, żeby nie panikować. To straszne dowiedzieć się, co dzieje się teraz w moim kraju. Choć mnie tam nie ma, to czuję, jakbym tam była. Czuję taką pustkę, przerażenie. Taki paraliż. Wypłakałam od rana swoje…" mówi Ukrainka mieszkająca w Zielonej Górze.