Morze pochłonęło najpierw ludzkie szczątki, parafian pochowanych wokół kościoła, a później kawałek, po kawałku zabierało świątynię. To zemsta króla Bałtyku, za uwięzienie jego córki Zielenicy - mówią jedno. Nie, to miłość dwojga kochanków w Trzęsacza, póki ich ciała się nie połączą, morze będzie zabierało ląd do czasu, gdy pochłonie grób dziewczyny. Legendy są piękne - zwłaszcza te o miłości - mówią specjaliści z Urzędu Morskiego w Szczecinie, ale to, z czym mamy do czynienie w Trzęsaczu to zwykła erozja. Jedyne, co może połączyć te wszystkie wątki to gniew.