Pewnego poranka Bazyli, po przebudzeniu, orientuje się, że w domku jest kompletnie sam, wokół nie ma nikogo. Na zewnątrz jest jakieś dziwne światło. Zaniepokojony postanawia zobaczyć, co się stało i poszukać przyjaciół. Wychodzi z domku. Wydaje mu się, że widzi Eryka. Jednak okazuje się, że jest to jakiś dziwny stwór - nibyEryk, a jednak nie. Sytuacje, jakie wynikają w kolejnych chwilach, doprowadzają do tego, że Bazyli budzi się tym razem naprawdę z krzykiem na ustach, a wszystkie wcześniejsze zdarzenia okazują się koszmarnym snem. Przyjaciele stoją nad łóżkiem Bazylego, przerażony Bazyli opowiada, choć na początku nie wierzy, że się obudził, co też mu się przyśniło. Fatalne przebudzenie wpływa na zły humor Bazylego w ciągu dnia. Domisie próbują rozwiązać zagadkę, skąd przychodzą do nas sny i co wpływa na to, co nam się śni? Kiedy zbliża się wieczór, Bazyli boi się pójść spać. Co chwilę zagląda pod łóżko, czy nie ukrył się tam jakiś potwór. Wszyscy starają się pomóc Bazylemu odczarować poprzednią noc. Budują pułapkę na dzikie stwory nocnej wyobraźni i próbują różnych sztuczek, by pokonać wszystkie strachy, które nie dają zasnąć Bazylemu.