W adopcji chodzi o to, żeby dać dziecku nowy, możliwie najlepszy dom, a nie zaspokajać potrzeby bezdzietnych par. To oczywiście czas biegania po lekarzach, szkoleń, spotkań z psychologami i pedagogami, zbierania dokumentów, co nie jest jakimś wielkim wyzwaniem i nie powinno też specjalnie dziwić. Kandydaci na rodziców adopcyjnych muszą być rzetelnie zweryfikowani, co ma na celu zabezpieczenie dziecka. Pewnym problemem może być to, że nie ma ujednoliconej procedury. W praktyce oznacza to, że różne ośrodki w różnych miastach mogą żądać innych dokumentów. Najgorsze jednak zaczyna się po uzyskaniu uprawnień - chodzi o czas oczekiwania na telefon z ośrodka. Można go dostać nawet po kilku latach. Dzieci odbierane są z biologicznych rodzin ze względu na zagrożenie życia lub zdrowia. Głównymi przyczynami są: patologia w rodzinie, alkohol, narkotyki, przemoc, a nie, jak zdarza się słyszeć, bieda. Warto podkreślić, że bieda jest wtórna, jest następstwem nałogów i źle funkcjonujących rodzin. Bardzo często są to dzieci z alkoholowym zespołem płodowym (FAS), bo ich matki podczas ciąży piły. Dużą grupę stanowią też dzieci, które od urodzenia nie dostawały wystarczająco dużo uwagi i miłości. Nikt ich nie przytulał, nie brał na ręce, leżały i płakały w łóżeczku, doświadczały długotrwałego stresu. Już w łonie matki w organizmach takich dzieci wydzielał się kortyzol, hormon stresu, który może powodować trwałe uszkodzenia w częściach mózgu odpowiedzialnych za regulację emocji. Z takimi zaburzeniami dzieci trafiają do systemu pieczy zastępczej albo do rodzin adopcyjnych. Gdy w domu istnieje sytuacja kryzysowa, dziecko zostaje z niego zabrane. Założeniem jest, że te poniżej dziesiątego roku życia trafiają do rodzin zastępczych i rodzinnych domów dziecka, a starsze umieszczane są w placówkach. W tym czasie rodzice biologiczni, którzy nie wywiązali się z obowiązków wychowawczych, dostają zazwyczaj półtora roku na ewentualne "ogarnięcie" sytuacji życiowej, pozbieranie się - co jest często okresem z perspektywy dziecka zbyt długim. Oczywiście zawsze trzeba dać rodzicom biologicznym szansę, to bardzo często są ludzie, którzy sami nie otrzymali wystarczającej uwagi i miłości od swoich bliskich. Niestety, zdecydowana większość to rodziny dotknięte patologią wielopokoleniowo, które nie umieją wyjść z tego zaklętego kręgu. Jeśli sąd nie widzi szans na poprawę, to sytuacja dziecka powinna po półtora roku się wyjaśnić, a ono samo - trafić do adopcji. Ale często jest to tylko cyfra na papierze, obietnica bez pokrycia. A oczekiwanie na adopcję ciągnie się w nieskończoność. Dziecko zawsze kocha swoich rodziców, nawet najbardziej patologicznych. Nawet takich, którzy biją czy przykuwają do kaloryfera. Według badań pieczą zastępczą objętych jest prawie 75 tysięcy polskich dzieci, z czego 16 tysięcy mieszka w domach dziecka, reszta jest objęta jakąś formą pieczy zastępczej. W ciągu roku w Polsce odbywa się średnio od 2, 5 do 3 tysięcy adopcji. Jednym z ważniejszych celów należących do ośrodków powinno być więc urealnienie obrazu rodzicielstwa adopcyjnego. Pokazanie, że takie dzieci mogą wymagać dużo większej uwagi, cierpliwości, zrozumienia, wybaczania niż biologiczne potomstwo. Nie chodzi o to, żeby zniechęcać, tylko odpowiednio przygotować. Im rodzice bardziej świadomi, tym bardziej gotowi.