Mijają czasy, gdy kobiecy sport traktowany był po macoszemu. Gdy uważano go za kiepski, nudny, mało widowiskowy czy zły technicznie. W ciągu ostatnich lat zainteresowanie rywalizacją pań znacznie wzrosło, co przyczyniło się do sporych zmian, które zachodzą obecnie na rynku sportowym – nowych inwestycji, większych szans, lepszej ekspozycji w mediach i nacisku na równość.
Kobiecy sport jest na fali wznoszącej. Najnowsze liczby, badania i raporty pokazują, że postrzeganie sportsmenek i podejście do ich rywalizacji ulega zmianie. W ostatnim czasie kobiece imprezy sportowe biją rekordy popularności, przyciągają przed telewizory miliony widzów i rozwijają się w błyskawicznym tempie, dzięki zaangażowaniu nowych sponsorów i zainteresowaniu mediów.
Panie przez kilka ostatnich lat mogły liczyć także na lepsze zrozumienie. Skończyła się era obowiązkowych białych spodenek na Wimbledonie, które stresowały zawodniczki będące w trakcie miesiączki. Z podobnego powodu z białych spodenek wycofały się również niektóre angielskie kluby piłkarskie.
Od kilku lat sukcesywnie zwiększano udział kobiet na najważniejszej sportowej imprezie świata, czyli igrzyskach olimpijskich. W tym roku, po raz pierwszy w historii, będą one stanowiły równo połowę uczestników. A to tylko jedna z wielu dobrych wiadomości, które czekają na panie w tym roku.

Triumf kobiecej piłki
Kobieca piłka nożna jest najlepszym przykładem zmian, które zachodzą obecnie w świecie sportu. Jeszcze niedawno uważana za gorszą i nudniejszą, dziś przyciąga miliony zaciekawionych kibiców. Boom na rywalizacje pań rozpoczął się w 2022 r. Wiosną tamtego roku FC Barcelona ustanowiła światowy rekord frekwencji meczu piłki nożnej kobiet, kiedy na trybunach Camp Nou (na którym panie prawie nigdy nie grały) podczas półfinału Ligi Mistrzyń zasiadło 91 tys. kibiców. Bilety na to spotkanie wyprzedały się w zaledwie 24 godziny.
Miesiąc później rozpoczęło się Euro 2022, na które jeszcze przed startem udało się sprzedać ponad 500 tys. biletów. To dwa razy więcej niż podczas całej poprzedniej edycji imprezy. Do tego już na starcie pobito rekord ME, ustanowiony podczas finału w 2013 r. – otwierający mistrzostwa mecz Anglii z Austrią obejrzało 68 tys. kibiców. Na tym bicie rekordów się jednak nie skończyło, bo finałowe spotkanie na Wembley obejrzało o niemal 20 tys. widzów więcej (87 tys.).
Ostatnie mistrzostwa Europy były jednak jedynie wstępem do tego, co czekało na panie podczas mundialu w 2023 r. Już na kilka miesięcy przed pierwszym gwizdkiem wiadomo było, że będzie to historyczna chwila dla kobiecego futbolu. Pomimo odległej lokalizacji i nieprzyjaznej strefy czasowej (imprezę rozegrano w Australii i Nowej Zelandii) kibice bili rekordy frekwencji na trybunach i przed telewizorami. Łącząc dane ze wszystkich 64 spotkań, FIFA poinformowała, że na stadionach pojawiło się łącznie 1 978 274 widzów. Oznacza to, że ubiegłoroczne mistrzostwa świata oglądało o 600 tys. fanów więcej niż w przypadku poprzedniej rekordowej imprezy w Kanadzie w 2015 r. (1 353 506). Ustanowiono również nowy rekord oglądalności dla meczu fazy grupowej kobiecych MŚ – spotkanie USA z Holandią obejrzało 6,4 mln widzów.
Fani nie poprzestają jednak na zainteresowaniu futbolem reprezentacyjnym. W 2024 r. pierwsze sukcesy odniosła już także piłka klubowa. Arsenal poinformował, że średnia frekwencja na meczach ligowych ich kobiecej drużyny (60 050 widzów) jest w tym sezonie wyższa niż dla 10 drużyn męskiej Premier League. Panie zdążyły już też trzykrotnie wyprzedać stadion Emirates.

F1 Academy – w poszukiwaniu następczyni Lombardi
Ostatnią kobietą, która startowała w Formule 1, była Lella Lombardi. Włoszka wzięła udział w 12 wyścigach w latach 1974-1976 i do dziś pozostaje jedyną kobietą, której udało się zdobyć punkty w klasyfikacji generalnej. Później do oficjalnych wyścigów F1 próbowały zakwalifikować się jeszcze Davina Galica, Desire Wilson i Giovanna Amati, ale żadnej z nich ta sztuka się nie udała.
Od czasów Lombardi minęło niemal 40 lat. Przez te wszystkie lata na gridzie nie pojawiła się żadna kobieta. Panie mogły liczyć jedynie na jazdy podczas testów – w 2012 r. w bolidzie F1 zasiadła Maria de Villota, w 2015 r. Susie Wolff, w 2018 r. Tatiana Calderon, a w 2023 r. Jessica Hawkins. F1 chce jednak zmienić tę sytuację. W tym celu uruchomiła F1 Academy – kobiecą serię juniorską, która ma umożliwić zawodniczkom wejście do świata wielkiego motorsportu.
Seria wystartowała w sezonie 2023 i po krytyce ze strony fanów, dotyczącej głównie zerowej ekspozycji w mediach, w 2024 zaprezentowano jej „ulepszoną wersję”. Obecnie kobiety ścigają się podczas tych samych weekendów wyścigowych, co F1, a do tego wreszcie zapewniono transmisję live z ich wyścigów. W tym roku każdy z zespołów F1 został również zobligowany do „zaopiekowania się” jedną zawodniczką, a starty w serii będą przekładać się na punkty potrzebne do zdobycia superlicencji – swego rodzaju prawa jazdy na starty w F1. Dzięki tym zmianom młode zawodniczki mogą wreszcie liczyć na odpowiednią ekspozycję w mediach, kontakty z akademiami młodych kierowców najlepszych zespołów w motorsporcie oraz na cenne punkty, bez których nigdy nie mogłyby planować przyszłości w F1.

Paryż 2024 – przełomowe igrzyska
Gdy Pierre de Coubertin przywrócił do życia igrzyska olimpijskie w 1896 r. kobiet na pokładzie nie było. Na starty zezwolono im dopiero w 1900 r., ale mogły brać udział jedynie w dyscyplinach, które uznano za odpowiednie (np. tenis, jeździectwo, żeglarstwo, jazda konna, łyżwiarstwo figurowe). Przez dziesiątki lat panie musiały walczyć o to, by traktowano je na równi z mężczyznami. Wynikiem tej walki będą zbliżające się igrzyska w Paryżu w 2024 r. Będą one pierwszymi letnimi igrzyskami w historii z liczbowym parytetem płci – będzie w nich uczestniczyć tyle samo kobiet, co mężczyzn (dokładnie po 5 200).
Poprzednio najlepszy wynik osiągnięto w Tokio w 2020 r., gdzie kobiety stanowiły 48,7 proc. uczestników, a stosunek 50:50 udało się wypracować w trzech dyscyplinach: wyścigach BMX, kolarstwie górskim oraz zapasach w stylu dowolnym. Wtedy pierwszy raz zmieniono także przepisy dotyczące chorążych podczas ceremonii otwarcia i zezwolono na to, by flagę nieśli wspólnie jeden mężczyzna i jedna kobieta. Z tej możliwości skorzystało 91 proc. narodowych komitetów olimpijskich.
Na tym jednak nie koniec inicjatyw. Harmonogram najbliższych igrzysk opracowano w taki sposób, aby antenowy prime time podzielić równo pomiędzy sporty kobiece i męskie. W związku z organizacją IO w kraju postanowiono też zmienić nazwy obiektów sportowych. Do tej pory bowiem zaledwie 1 proc. z nich nosił imiona wybitnych kobiet.

Młodzi wolą oglądać kobiecą rywalizację
Na zmianę sytuacji w kobiecym sporcie ogromny wpływ mają najmłodsze pokolenia. To właśnie one wykazują największe zainteresowanie rywalizacją kobiet i rosnące zapotrzebowanie na treści jej dotyczące. Badanie przeprowadzone przez YouGov w 2023 roku na największych rynkach medialnych świata dowodzi, że 44 proc. fanów sportu w wieku od 18 do 24 lat woli oglądać sport kobiet niż mężczyzn. Dla porównania w grupie wiekowej powyżej 55 lat ten odsetek wynosi zaledwie 16 proc.
Młodsze pokolenia to kibice przyszłości. Nic zatem dziwnego, że inwestorzy pilnie przyglądają się trendom, które kreują najmłodsi. Już dziś badania wykazują, że sport kobiet staje się lepszą długoterminową inwestycją niż sport mężczyzn. Analiza The Sport Consultancy potwierdza, że rynek męskiego sportu jest zatłoczony. Z kolei w przypadku sportu pań potencjalni właściciele, partnerzy i sponsorzy spotykają się z mniejszą konkurencją. W połączeniu z coraz wyższym poziomem zawodów, daje to rezultat w postaci spodziewanych rekordowych zysków i nakładów na kobiecy sport w 2024 r. To z kolei może przełożyć się m.in. na atrakcyjniejsze wynagrodzenia dla sportsmenek i rozwój programów młodzieżowych, które umożliwią młodym adeptkom sportu rozpoczęcie profesjonalnej kariery.
Rok 2024 rokiem kobiecego sportu
Kobiecy sport jest zatem na fali wznoszącej i cały czas zyskuje na popularności. W nadchodzących miesiącach ma być tylko lepiej. Rok 2024 będzie bowiem rekordowy pod względem zysków. Według prognoz firmy Deloitte najbardziej elitarne kobiece organizacje i kluby mają wygenerować ok. 1,28 mld przychodów. To kwota o 300 proc. wyższa niż ta, którą na ten rok przewidywał raport tej samej firmy sprzed trzech lat.
Najwięcej przychodów mają wygenerować piłka nożna i koszykówka (ok. 71 proc.). Wzrost przychodów nie ominie także Ladies Professional Golf Association Tour oraz WTA. Według raportu Deloitte'a rosnące zainteresowanie inwestowaniem w kobiece drużyny sportowe sprawi, że niedługo niektóre z nich mogą osiągnąć wartość nawet ponad 100 mln dolarów.
Większość pieniędzy ma napływać do kobiecego sportu od sponsorów, którzy jeszcze jakiś czas temu nie byli skłonni płacić drużynom i organizatorom wydarzeń zbyt wiele. W przypadku niektórych imprez nie zawierano nawet oddzielnych umów, a po prostu dołączano kobiece zawody do kontraktów podpisywanych na te męskie. Rosnąć zaczną także kwoty płacone za transmisje z kobiecych zawodów, które przyciągają przed telewizory coraz więcej widzów, dając wreszcie mocny argument w negocjacjach ze stacjami telewizyjnymi.
Źródła:
„Global Sports 2022: Uncovering the Socialyy Responsible Sports Fan”, YouGov
„Women’s elite sports:Breaking the bilion dolar barrier”, Deloitte
Olympics.com
FIFA.com
UEFA.com