Mocny wokal, charyzma i nieprzeciętny talent – to jej znaki rozpoznawcze. Kasia Wilk powraca i zapowiada nową płytę. Co znajdzie się na kolejnym albumie artystki? O jakich współpracach marzy i jak wygląda jej poranny rytuał?
Kasiu, ostatnio dużo się u Ciebie dzieje. Nowy singiel, festiwal w Opolu, na którym zadebiutowałaś medialnie w 2005 r. Jak czułaś się, powracając na tę scenę?
Ta scena jest mi bardzo bliska i przywołuje wiele wspomnień – tych pięknych, emocjonalnych i radosnych, ale również tych okrytych uczuciem delikatnego obciachu (śmiech), z którego dziś już tylko się śmieję. Kilka lat temu podczas jednego z koncertów spadłam z opolskiej sceny. Cieszę się, że obroniłam wykonywaną wówczas piosenkę, co nie było proste, bo w pewnym momencie leżałam na plecach (śmiech). Mimo wszystko śpiewałam dalej i co więcej, zdobyłam nagrodę właśnie za ten utwór.
Myśląc o Opolu, wracam także do roku 2005 – debiutowałam wówczas z zespołem Kto To, a chwilę później wystąpiłam na deskach amfiteatru w koncercie „Premier” z piosenką „Ważne”. Mimo że minęło już wiele lat, okazuje się, że ten utwór jest ponadczasowy i dużo ludzi wciąż się z nim utożsamia. Opole ma szczególne miejsce w moim sercu, co tylko potwierdza sytuacja, która zdarzyła się podczas koncertu w Sopocie. Na jednym z festiwali w Trójmieście przez pomyłkę przywitałam Opole (śmiech). Myślę, że wynika to z tego, że śpiewałam wówczas utwór „Ważne”, który niezmiennie kojarzy mi się właśnie z Opolem.
Poza tym przyjeżdżając na ten festiwal, mam okazję spotkać się z moimi ulubionymi artystami. Tam z reguły nie występują przypadkowi ludzie i bardzo cieszę się, że mogę ich wszystkich spotkać. Opole to 60-letnia historia i prawdziwe święto polskiej piosenki. Ci, którzy śledzą moje media społecznościowe, wiedzą, że podczas festiwalu w Opolu dzieje się dużo również poza amfiteatrem. Dzieje się w mieście, dzieje się w restauracji, w której stoi pianino, gdzie wszyscy wieczorami śpiewamy polskie szlagiery. Podsumowując: Opole to nie tylko intensywny czas związany z promocją muzyki, ale też idealna okazja do wymiany dobrej energii i nobilitacja poprzez udział w prestiżowym polskim festiwalu, który przywołuje bardzo dobre wspomnienia.
Singiel „Bez dram” nieco różni się od Twoich wcześniejszych dokonań. Utwór utrzymany jest w stylu retro i odbiega od lirycznych, spokojnych kompozycji, Skąd taka zmiana?
Tak naprawdę bardzo lubię żywiołowe piosenki. Uwielbiam tańczyć, chodzić do klubów. Niezwykle ważne jest dla mnie to, żeby dawać sobie przestrzeń na uwolnienie emocji z ciała poprzez taniec. To, że utwór „Bez dram” nabrał takiego kolorytu, jest wynikiem ustaleń z moim producentem, który tchnął w tę piosenkę lekkie, wakacyjne i letnie retro. Nie jest to kopia lat 90., tylko sięgnięcie wstecz nawet do lat 50. czy 60.
Muszę przyznać, że lubię te klimaty i jestem oczarowana zespołami typu Bee Gees, Earth, Wind & Fire czy Laurą Mvulą. Ich występy muzyczne, do których obecnie mamy nieograniczony dostęp, outfity i wyraz artystyczny robią na mnie wrażenie. W tamtych czasach nie brakowało również świetnych klipów utrzymanych w stylu retro, gdzie jedynym efektem wideo był na przykład hologram. Ostatnio mocno zafascynowałam się tym stylem disco retro vintage i być może jest to kierunek, w którym powinnam zmierzać. W moim życiu jest dużo pozytywnego nastawienia, radości i wdzięczności. Chciałabym móc dzielić się tym światłem z innymi. Teraz chcę iść przez życie tanecznym krokiem.
Poprzedni singiel „Milczę (tu i teraz)” pokazuje z kolei Twoją bardziej sentymentalną, romantyczną stronę. Zastanawia mnie, w czym odnajdujesz się lepiej – czy w takich szybkich, skocznych kompozycjach, czy tych bardziej wzniosłych, dramatycznych, poważnych utworach?
Nie mogę powiedzieć, że zupełnie odwracam się od ballad, ponieważ uwielbiam wolne piosenki. Utwór „Milczę (tu i teraz)” przywołuje we mnie emocje, które były w efekcie bardzo pouczające. Nie ukrywam również, że najlepiej pisze mi się, gdy jestem smutna. Gatunki, w jakich się obracam, są odzwierciedleniem wzlotów i upadków, potrzeby zwolnienia bądź przyspieszenia, jak w życiu każdego człowieka. Jestem osobą energetyczną, kochającą życie, która chce z niego czerpać jak najwięcej, a jednocześnie mam wrażliwą duszę. Można powiedzieć, że jestem nawet wysoko wrażliwą osobą, jak określają to niektórzy.
Ten dualizm objawia się nie tylko w moim życiu codziennym, ale i w twórczości. Między wielką radością i wielkim smutkiem istnieje jeszcze cała paleta emocji, które wykorzystuję w twórczości. Takie przeżywanie życia dotyczy nie tylko mnie, ale także każdego człowieka. Przecież wszyscy mamy prawo śmiać się i płakać tak samo mocno, zamiennie i bez wstydu. Dlatego tak cieszy, gdy ludzie utożsamiają się z moimi piosenkami, interpretując moje teksty na swój sposób, według własnych życiowych doświadczeń. Gdy gram koncerty, czuję, że uwalniam całe spektrum emocji. Przywoływanie emocjonalnych fotografii poprzez muzykę generuje wzruszenie, unoszenie, jak i uwolnienie tych ciężkich uczuć.
„Bez dram” czy „Milczę (tu i teraz)” stanowią zapowiedź Twojej nowej płyty, której premiera odbędzie się już jesienią tego roku. Czego możemy się spodziewać? Jaka będzie ta płyta?
Jaka będzie ta płyta? To jest bardzo dobre pytanie, ponieważ nie wydawałam nic od dłuższego czasu, tylko serwowałam swoim słuchaczom singiel po singlu, a każdy był tak naprawdę z innej epoki mojego życia (śmiech). Podejrzewam, że wszystkie te piosenki znajdą się na mojej płycie, natomiast kierunek, w którym chciałabym teraz pójść, trochę ją scali. Na pewno spójnym elementem tego krążka będzie mój tekst, moje spojrzenie, mój wokal, chóry, aranżacje i kompozycje. Choć nad utworami czuwali różni producenci – zarówno z Polski, jak i z zagranicy – to wszystko jest zgodne ze mną.
Zawsze uczestniczę w procesie powstawania moich piosenek… Nie ma to nic wspólnego z nadmierną kontrolą, ale raczej z zaangażowaniem, i chcę, żeby to było moje. Możemy spodziewać się elektroniki i bluesa, w którym się ostatnio zakochałam. Nie ukrywam, że zastanawiam się jeszcze nad jakimś gościem, bo jest sporo ciekawych nowych talentów, z którymi chciałabym zaśpiewać, ale to pozostanie na razie tajemnicą.
W tym momencie uprzedziłaś moje pytanie, bo chciałam Cię zapytać, czy marzysz o współpracy z jakimś artystą? A może masz już coś w planach?
Fascynują mnie młodzi ludzie, ponieważ od nich wiele się uczę, zwłaszcza w kwestiach nowego spojrzenia na muzykę, trendy i nierzadko życie. Choć mam duże doświadczenie, młodzi mają świeższe spojrzenie, większy luz, niewymuszoną aparycję. Bardzo szanuję Ignacego, Zalię, Ewę Farną, Annę Andrzejewską. I jeśli miałabym zdecydować się na jakieś duety, to na pewno z kimś takim. Młodym, świeżym, zdolnym, kto wniósłby nowego ducha w moją twórczość.
Ciekawi mnie, czym zajmowałabyś się dziś, gdyby nie muzyka?
Na pewno zajęłabym się czymś, co pozwoliłoby mi tworzyć. Może pisałabym dla kogoś piosenki albo urządzała wnętrza mieszkań? Przez pewien czas bardzo mnie to fascynowało, jeszcze zanim stało się to modne. Przez pewien moment myślałam, że będzie to może mój plan B, ale ostatecznie postanowiłam odpuścić. Od trzech lat prowadzę swój sklep internetowy, który opowiada o kobiecej sylwetce i moim aktywizmie związanym z ciałopozytywnością. Sprzedaję tam stroje kąpielowe – odpowiadam za projekty, konstrukcje, za szycie i całą masę innych rzeczy jak to w małym przedsiębiorstwie. Najbardziej lubię pojechać do hurtowni materiałów, w której czuję się jak dziewczynka w sklepie z cukierkami.
Kasiu, wiele osób określa Cię jako niezwykle charyzmatyczną, silną i pozytywną osobę. No właśnie – skąd czerpiesz tę siłę?
To nie było takie proste, jak każdy miałam pewne rzeczy do przepracowania. W pewnej chwili byłam bardzo zmęczona sceną, odpowiedzialnością za swoje muzyczne wybory i negatywnymi komentarzami na mój temat. Nie ukrywam, że to mnie złamało i zwątpiłam w siebie, ale podnosiłam się stopniowo i oto jestem (śmiech). Musiałam wykonać pewną pracę, żeby uodpornić się na różne sytuacje, w tym presję ze strony otoczenia. Potrzebowałam czasu, aby to przerobić, trochę się wewnętrznie uspokoiłam i dotarło do mnie, że nic nie jest na zawsze – ani sukces, ani porażka.
Staram się też nie fascynować niczym zbyt mocno, bo czuję, że to tylko chwila. Przyjmuję wszelkie sukcesy i porażki ze spokojem. To mi pomaga w trudnych momentach, kiedy czytam komentarze typu „po co ona w ogóle wychodzi na scenę?”. Dziś rozumiem, że nie muszę spełniać oczekiwań innych osób. Ważne, że wiem, ile wysiłku i ciężkiej pracy włożyłam w dany projekt, no i ważne, że potrafię widzieć dobro (śmiech). Teraz nie ma już czego żałować, a przeszłości i tak nie zmienię. Mam świadomość tego, że jestem tylko człowiekiem, mogę mieć gorszy dzień i po prostu czuć się źle. Przeszłam dużą przemianę, budziłam się każdego dnia, aby radość życia po prostu wróciła.
Od czego zaczynasz swój dzień? Czy masz jakiś poranny rytuał picia matchy, kawy, spacerów?
W związku z tym, że prowadzę swój sklep internetowy i zajmuję się muzyką, to bywa, że na takie poranne rytuały mam naprawdę bardzo mało czasu. Mam psa, który codziennie wyprowadza mnie na spacery i daje ukojenie. Dzięki temu mogę pomyśleć i zatrzymać się na moment... odłożyć telefon. Bawię się z nim, rzucam piłkę bez końca i dzięki temu mam szansę pobyć „tu i teraz”. W wolnych chwilach staram się również wizualizować sobie, że jestem w miejscu, gdzie jest pełno dobra, miłości i światła. Jedną z moich pasji jest pływanie – kiedy zanurzam ciało w wodzie, czuję się zsynchronizowana ze światem, czuję się jego częścią,. To mój moment na oddech i wyciszenie.
Przed wyjściem na scenę szczególną uwagę zwracam na oddech. To pozwala mi zachować spokój. Ponadto morsuję, uziemiam się i ćwiczę tak, by czuć z tego przyjemność. Staram się łączyć wszystkie sfery. Jest coś dla ciała, coś dla ducha i umysłu. Nie mogę nie wspomnieć tutaj także o czytaniu i rozmowach z ludźmi. To w wielkim skrócie mój przepis na szczęście wewnętrzne.
Na koniec spytam, co powiedziałabyś nastoletniej Kasi. Jaką radę chciałabyś jej dać?
Jakbym spotkała siebie sprzed lat, to powiedziałabym: „Kasiu, jesteś wystarczająca. Nie musisz spełniać niczyich oczekiwań. Jesteś piękna taka, jaka jesteś, i nie musisz się nikomu przypodobywać. Jesteś zdolna, mądra, wrażliwa i wartościowa. Jesteś taka, jaka masz być. Idź przez świat z taką myślą, a będziesz szczęśliwa”.
AZG