Ze świata

Tajemnicza historia sylwestra. Dlaczego obchodzimy go 31 grudnia?

Sylwester. Fajerwerki nad mostem i rzeką.
Sylwester obchodzony jest 31 grudnia nieprzypadkowo. Fot. Brendon Thorne/ City of Sydney/ Getty Images
podpis źródła zdjęcia

Na sylwestrową zabawę wybierają się co roku miliony Polaków. Nie wszyscy z nich wiedzą… jaki jest właściwie powód, dla którego na nią idziemy. Skąd wziął się sylwester i dlaczego koniec roku obchodzimy właśnie jego imieniem?

Historia sylwestra wiąże się z papieżem, który na swoje stanowisko został obrany w 314 r. n.e. i przybrał imię Sylwester I. Miał on być wyjątkowo cnotliwym oraz pobożnym człowiekiem, a swoją władzę sprawował aż do śmierci. Nastąpiła ona dokładnie 31 grudnia 335 r. i stąd rzeczony dzień wspominany jest właśnie jego imieniem.

Można z całą pewnością powiedzieć, że w historii Kościoła odegrał on niepoślednią rolę. To za jego pontyfikatu chrześcijanie, jeszcze wówczas nie podzieleni na większe odłamy, po raz pierwszy mogli w pełni swobodnie i nie ryzykując prześladowań, ujawnić swoją wiarę. Edykt mediolański, który dawał wszystkim mieszkańcom cesarstwa wolność wyznaniową, został ogłoszony na rok przez wyborem Sylwestra.
,,

Gdy tak ja, cesarz Konstantyn Wielki, i jak również ja, cesarz Licyniusz August, zeszliśmy się szczęśliwie w Mediolanie i omawiali wszystko, co należy do pożytku oraz bezpieczeństwa publicznego, postanowiliśmy między innymi zarządzić to, cośmy dla wielu ludzi uważali za konieczne między innymi zarządzeniami, zdaniem naszym dla wielu ludzi korzystnymi, wydać przede wszystkim i to, które do czci bóstwa się odnosi, a mianowicie chrześcijanom i wszystkim dać zupełną wolność wyznawania religii, jaką kto zechce. W ten sposób bowiem bóstwo w swej niebieskiej siedzibie i dla nas, i dla wszystkich, którzy naszej poddani są władzy, zjednać będzie można i usposobić łaskawie. Ze zbawiennych więc i słusznych powodów postanowiliśmy powziąć uchwałę, że nikomu nie można zabronić swobody decyzji, czy myśl swą skłoni do wyznania chrześcijańskiego czy do innej religii, którą sam za najodpowiedniejszą dla siebie uzna, a to dlatego, by najwyższe bóstwo, któremu cześć według swobodnego przekonania oddajemy, mogło nam we wszystkich okolicznościach okazać zwykłą swą względność i przychylność


– napisano w oryginalnym dokumencie, który zachował się do naszych czasów.

Sylwester I, Lewiatan i „Złote legendy”

Nowy biskup Rzymu miał za zadanie, aby ową przychylność cesarza i Rzymian utrzymać. Papież wywiązał się ze swojej roli bardzo dobrze. Ponadto to m.in. jemu zawdzięczamy fakt, iż… niedziela jest dniem wolnym od pracy. Z kolei Kościół dzięki niemu ustalił kilka z zasad swojej wiary na Soborze Nicejskim i Synodzie w Arles, choć w obu tych wydarzeniach uczestniczył jedynie pośrednio poprzez swoich wysłanników.
Na rycinie Sylwester I. Fot. Spencer Arnold Collection/ Getty Images
Na rycinie Sylwester I. Fot. Spencer Arnold Collection/ Getty Images
Na obrazach i ikonach Sylwester I święty przedstawiany jest jako starszy mężczyzna z brodą, którego atrybutami są: kościół, księga, trzyramienny krzyż, paliusz, tiara, pastorał, gałązka oliwna, anioł, muszla, byk, wąż z książką oraz smok u stóp. To właśnie z tym ostatnim wiąże się legenda dnia, który obchodzimy 31 grudnia. Bestia znajdująca się u nóg papieża jest starotestamentowym Lewiatanem

Papież, według starożytnej opowieści (spisanej w XIII-wiecznych „Złotych legendach” przez pseudohistoryka Jakuba de Voragine’a), miał pokonać potwora i zamknąć smoka-szatana – rzekomo pożerał on trzysta osób dziennie – w podziemiach Lateranu (ówczesna siedziba biskupa Rzymu). Modlitwa, dzięki której monstrum zostało uwięzione, zawiera passus (ustęp – przyp. red), gdzie święty nakazuje diabłu pozostać w podziemiach „aż do Jego [Chrystusa] nadejścia”.

Sylwester II. Historia prawdziwa

Kilkaset lat później na scenę wkroczył Sylwester II, jeden z najbardziej interesujących papieży w historii chrześcijaństwa. To właśnie z nim związane są legendy nocy sylwestrowej, mimo iż mają one więcej wspólnego z polityką oraz mitami niż z prawdą. Francuz Gerbert z Aurillac (jak nazywał się naprawdę) został obrany na stanowisko w roku 999 i od samego początku zaczął wzbudzać podejrzenia oraz zrażać do siebie hierarchów i władców. 

Nieprzychylnie patrzono m.in. na jego zapędy reformatorskie – zamierzał wzmocnić celibat, potępiał nepotyzm i symonię oraz wzywał do wolnego wyboru opatów przez mnichów. Niezbyt dobrze odbierano również jego ideę, aby ze wszystkich królestw i ziem Europy odtworzyć cesarstwo rzymskie jako uniwersalną monarchię chrześcijańską pod berłem nadzwyczajnie inteligentnego Ottona III. Tego samego, który został niezwykle uroczyście przyjęty przez Bolesława Chrobrego na zjeździe gnieźnieńskim.
Na rycinie Sylwester II. Fot. Hulton Archive/ Getty Images
Na rycinie Sylwester II. Fot. Hulton Archive/ Getty Images

Nie najlepiej przyjmowano również wiedzę i zainteresowania biskupa Rzymu, który studiował m.in. arytmetykę, geometrię, astronomię i mechanikę w arabskiej części Półwyspu Iberyjskiego. Na dodatek zajmował się logiką formalną oraz posługiwał się organami, liczydłem i globusami. Napisał również naukowy traktat De rationali et de ratione uti i kolekcjonował starożytne manuskrypty. Potrafił również posługiwać się tzw. notami tyrońskimi oraz abakusem.

Mity, proroctwo Sybilli i Apokalipsa św. Jana

Ta rozległa wiedza oraz umiejętności spowodowały, że zaczął być podejrzewany o kontakty z siłami piekielnymi. Niektóre legendy podają, że ludzie zaczęli wierzyć, iż 31 grudnia 999 r. wypuści on z podziemi Lewiatana, uwięzionego uprzednio przez Sylwestra I. 


Powoływano się przy tym na proroctwa Sybilli rzekomo przewidujące koniec świata na 1000 r. Potwór miał obudzić się ostatniego dnia 999 r., zerwać łańcuchy, przerwać pierścień Rybaka i uciec ze swojego więzienia, aby siać spustoszenie na całym świecie. Taką wersję potwierdzać mogła również Apokalipsa św. Jana: 


„Potem ujrzałem anioła, zstępującego z nieba, który miał klucz od Czeluści i wielki łańcuch w ręce. I pochwycił Smoka, Węża starodawnego, którym jest diabeł i szatan, i związał go na tysiąc lat. I wtrącił go do Czeluści, i zamknął, i pieczęć nad nim położył, by już nie zwodził narodów, aż tysiąc lat się dopełni. A potem ma być na krótki czas uwolniony”.

„Zbrodniczy czarnoksiężnik”, robot i porzucona kochanka

Tajemniczy papież idealnie nadawał się na „diabelskiego wspólnika”, z którym biskup – w myśl średniowiecznych podań – wygrał stanowisko… podczas pojedynku w kości. Niektóre legendy przekazują również nieco inną wersję. Tron miała pomóc zdobyć Francuzowi mówiąca, robotyczna głowa z brązu, którą otrzymał w darze od muzułmanów i która umiała przepowiadać przyszłość.
Sylwester II na średniowiecznej rycinie. Fot. wikimedia/ domena publiczna
Sylwester II na średniowiecznej rycinie. Fot. wikimedia/ domena publiczna
Kolejna z wersji podaje, że tiarę zawdzięcza wróżce o imieniu Meridiana. To właśnie z nią, rzekomo posiadającą kontakty w piekle, zawarł pakt, dzięki któremu nadprzyrodzone siły doradzały mu w różnorakich sprawach. Kobieta została również jego kochanką, a opis owego dziwnego związku znajduje się w księdze De Nugis Curialium, którą napisał XII-wieczny duchowny i poeta Walter Map. Podaje on, że po wyborze na papieża porzucił on wspólniczkę, która zmarła z żalu i zaczęła nawiedzać co noc swojego dawnego towarzysza. 

Kronikarz przy okazji nazwał Sylwestra „zbrodniczym czarnoksiężnikiem” i przekazał, że zawierając rzeczoną wyżej umowę, Sylwester II dowiedział się, iż jeżeli kiedykolwiek będzie odprawiał mszę w Jerozolimie, diabeł przyjdzie po niego i jego duszę. Papież odwołał więc pielgrzymkę do wspomnianego miasta i nie pojawił się w nim nigdy. Nie zwrócił jednak uwagi na nazwę jednego z kościołów i pewnego dnia zjawił się w kościele Santa Croce in Gerusalemme (Święty Krzyż Jerozolimski) w Rzymie. Tam – w zależności od wersji – doznał ataku serca i został porwany w zaświaty przez siły nieczyste lub zachorował, a umierając poprosił kardynałów, aby poćwiartowali jego ciało i rozrzucili po mieście oraz na wysypisko nieczystości, aby mógł odpokutować swoje występki. 

Historii o Sylwestrze II są jeszcze dziesiątki, a wszystkie z nich wskazują na to, że panujący zaledwie przez cztery lata papież padł po prostu ofiarą szalonych pomówień oraz spisku możnych i hierarchów, którym nie podobały się innowacyjne pomysły i olbrzymia wiedza biskupa Rzymu. Zmyślone przez nich historie przez wiele lat ewoluowały, w wyniku czego pomieszanie wątków oraz zasłyszanych opowieści stworzyło dziesiątki legend o papieżu, który dziś uznawany jest przez historyków za jednego z największych naukowców X wieku.

Błędy, encyklopedia… i Francuzi

To wszystko razem – w myśl różnorakich wersji – miało spowodować wybuch paniki w Europie. Ludzie rzekomo modlili się i czekali w przerażeniu na koniec świata, a kiedy nie nadszedł, wybiegli na ulice i zaczęli świętować. Radowali się razem z bliskimi i znajomymi oraz palili pochodnie, a Sylwester II udzielił wszystkim błogosławieństwa Urbi et Orbi (miastu i światu) na nowy rok i nowe tysiąclecie. Rzecz w tym, że przytoczona powyżej historia… nie ma nic wspólnego z prawdą


Nie było ówcześnie żadnej paniki ani odliczania do końca świata. Przyczyna była najzupełniej prozaiczna – niewielu ludzi potrafiło się wówczas posługiwać kalendarzem, a jeszcze mniej z nich wiedziało, iż rok 999 zamienia się właśnie w 1000. W większości nie umieli oni również pisać i czytać. Nie mogli więc znać proroctw Sybilli w wersji pisanej, a przekazy ustne mają to do siebie, że są silnie zniekształcane i mało szczegółowe. 


Legendę upowszechniono po raz pierwszy w połowie XI wieku, a za jej powstanie odpowiada Burgundczyk Rodulfus (Raul) Glaber, który opisał ją w swojej kronice Historiarum libri quinque ab anno incarnationis DCCCC usque ad annum MXLIV („Historia w pięciu księgach od AD 900 do AD 1040”). Nie pisał w niej o końcu świata w 1000, ale w 1033 r., kiedy jego kraj nawiedziły klęski żywiołowe. Zanotował, że ludzie obawiali się ówcześnie, iż są one zwiastunem wypełniania się Apokalipsy św. Jana, a kiedy okazało się, że koniec świata jednak nie nastąpił – po prostu ucztowali. 


Niestety XI wieczny kronikarz Sigebert źle zrozumiał słowa swojego poprzednika, a za nim opowieść powtórzył w XIX wieku w encyklopedii Jules Michelet. Jego kilkunastotomowa historia Francji była wówczas bardzo popularna i wpływowa. Lubujący się w zabawach naród prędko wykorzystał rzecz jako pretekst do hucznego świętowania Nowego Roku. To właśnie odtąd datuje się historię sylwestra, którego obchodzimy obecnie.

Mat. źródłowy cytatów:


Fordham University. Internet Medieval Sourcebook. Galerius and Constantine: Edicts of Toleration 311/313 AD


Jakub de Voragine. Złota Legenda, wyd. polskie 1983


University of Michigan Libraries. Walter Map De Nugis Curialium, wyd. angielskie 1923

Więcej na ten temat