Jej twarz mówiła wszystko, a jednocześnie niczego nie zdradzała. Jeanne Moreau, znakomita aktorka, ikona francuskiej Nowej Fali nie pasowała do ówczesnych kanonów piękna – miała worki pod oczami, opadnięte kąciki ust, nieidealną cerę. Kim była Jeanne Moreau i dlaczego tak trudno oderwać od niej wzrok?
Jeanne Moreau, urodzona 28 stycznia 1928 r., nie była przeciętną divą. Miała w sobie inną seksualność niż jej rówieśniczki: Brigitte Bardot czy Anna Karina, ale równie, a nawet bardziej hipnotyzującą. Piękno francuskiej aktorki nie polegało na doskonałości, wręcz przeciwnie: naturalności oraz kuszącej tajemnicy, do której odkrycia wzywa smutne, przeszywające na wskroś spojrzenie.

Bunt, wolność, pasja
Została aktorką wbrew swojemu ojcu. Jeanne była oczarowana siłą sceny i ekranu. Jej fascynacja zaczęła się już w wieku 14 lat. Wtedy to po raz pierwszy zobaczyła na żywo sztukę teatralną. Była to „Antygona”. W późniejszych wywiadach mówiła, że spektakl ten wywarł bezpośredni wpływ na jej decyzję o tym, by zostać aktorką. Zmotywował ją do tego, by sprzeciwić się rodzinie i podążyć za własnymi marzeniami.
,,Antygona to bohaterka, która umie mówić «nie». Jest zbuntowana, opiera się władzy. Chciałam być taka jak ona.
Późna debiutantka
Na deskach teatru zaczęła występować w młodym wieku, a gdy miała 20 lat, była już członkinią (najmłodszą w historii) legendarnej trupy Comédie-Française. Debiut filmowy przyszedł jednak dopiero później i kiedy po raz pierwszy ujrzeliśmy Jeanne Moreau na ekranie, była już dojrzałą, 30-letnią kobietą, niosącą ze sobą już pewien bagaż doświadczeń.
Jej pierwszym filmem było „Windą na szafot” Louisa Malle'a z 1958 roku, z genialną ścieżką dźwiękową autorstwa Milesa Davisa. To właśnie ten film zapowiada rewolucję w rozumieniu kobiecego piękna, ukazując Moreau w naturalnym świetle, bez makijażu, pozwalając, by ekspresja jej twarzy wyraziła wszystko.

Nowa definicja femme fatale
Najbardziej rozpoznawalną rolą Moreau pozostaje kapryśna, lecz pełna kobiecego uroku Catherine w filmie „Jules i Jim” Françoisa Truffauta z 1962 r. Choć imienia bohaterki brakuje w tytule, to ona stała się twarzą tego filmu. Kreacja Moreau była czymś nowym w kinie. Aktorka stworzyła wyzwoloną, wyrazistą postać, a pamiętna scena, w której beztrosko śpiewa piosenkę własnego autorstwa „Le Tourbillon” swoim tak niepasującym do treści utworu delikatnym głosem, przeszła do historii.

Magnetyzująca piękność
Wielu reżyserów korzystało z nieoczywistej natury Moreau, jej dualizmu i trudnej do zaszufladkowania gry. Takim twórcą był Jacques Demy, który uwielbiał w filmach symbolikę i eksponowanie niuansów. Współpracując z Moreau przy „La Baie des Anges” („Zatoka Aniołów”) w 1963 r., osiągnął niesamowity efekt.
W scenie, gdy bohaterka Moreau, Iris spaceruje promenadą na Riwierze Francuskiej i jest śledzona przez kamerę od przodu, zamiast zbliżać się do aparatu, coraz bardziej się od niego oddala. I choć widzimy w tym ujęciu Moreau dosłownie przez sekundę, to nie jesteśmy w stanie już zapomnieć tego jej słodko-ponurego wyrazu twarzy, pewnego kroku i rozwichrzonej burzy blond włosów.

Wygryźć Bardot
Louis Malle, pierwszy, który uwierzył w talent Moreau, w 1965 r. wpadł na pomysł, aby obsadzić ją w jednym filmie z Brigitte Bardot. W efekcie powstała szalona, kostiumowa komedia „Viva Maria!”, w której najlepiej widać, jak różne to były aktorki – zarówno pod względem charyzmy, jak i urody. Erotyzm Bardot był od zawsze oczywisty, jawny, a Moreau miała bardziej mroczną naturę, zamkniętą, a przy tym niezwykle uwodzicielską. I ona przeważyła – w 1967 r. Moreau otrzymała za swoją rolę nagrodę BAFTA, a w przypadku Bardot skończyło się jedynie na nominacji.

Jeanne Moreau mogła zagrać Panią Robinson w „Absolwencie”
Jeanne Moreau od zawsze wiedziała, jaką chce być aktorką. Prowadziła swoją karierę na własnych zasadach. Ważna była dla niej wolność wyboru, którą nie wszyscy rozumieli. Odrzuciła rolę Pani Robinson w „Absolwencie” Mike’a Nicholsa. Mogła zagrać u boku Jacka Nicholsona w „Locie nad kukułczym gniazdem”, ale tej propozycji również nie przyjęła. Gdy pytano ją o powody swoich zaskakujących decyzji, odpowiadała krótko: „Nie podobały mi się postacie, które miałam zagrać”.

Wymarzony ogród miłości
Prywatnie Moreau była wieczną romantyczką. Kochała wiele razy, za każdym razem równie mocno. Kiedyś wyznała, że chciałaby zakończyć swoje życie w wielkim domu, gdzie każdy z jej byłych kochanków miałby swój osobny pokój. „Dla mnie mężczyzna, którego kochałam, staje się kimś w rodzaju brata” – mówiła. Z drugiej strony miała chłodne spojrzenie na miłość, porównując ją do kwiatu, który najpierw rozkwita, a potem więdnie.
Lubiła tę metaforę – w wywiadzie z 2001 r. powiedziała, że po śmierci chciałaby trafić do ogrodu pełnego kwiatów. Jeanne Moreau zmarła 31 lipca 2017 r. wieku 89 lat.

AN