Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci 2025 obchodzimy 2 kwietnia – to święto ustanowione na cześć Hansa Christiana Andersena, by promować czytelnictwo i literaturę dla najmłodszych. Wydarzenie, zapoczątkowane w 1967 roku, co roku przypomina o roli książek w rozwoju dzieci i zachęca do wspólnego czytania.
Tegoroczny Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci, który za każdym razem organizowany jest w innym kraju, odbędzie się w Grecji. Hasłem przewodnim jest zdanie „Jestem książką, przeczytaj mnie” zaczerpnięte z wiersza Vagelisa Iliopoulosa. Ten wyjątkowy dzień ma na celu wzbudzenie u młodych odbiorców pasji czytelniczej i zainteresowania wartościową literaturą dziecięcą i młodzieżową.
Tego dnia Międzynarodowa Izba ds. Książek dla Młodych Ludzi (IBBY) przyjmuje za swoje zadanie uświadomienie społeczeństwu, jak ważne dla dzieci jest poznawanie świata książek. Ma na celu również zachęcenie rodziców do czytania książek swoim pociechom. Trudno o wybranie lepszego momentu niż urodziny Hansa Christiana Andersena, który przyszedł na świat 2 kwietnia 1805 roku w Odense.
Ten słynny baśniopisarz urodził się w najbiedniejszej dzielnicy miasta jako syn szewca Hansa Andersena oraz niepiśmiennej praczki Anne Marie z domu Andersdatter. Tuż po przyjściu na świat został ochrzczony, jako iż był noworodkiem bardzo słabym, chorym i obawiano się, że nie przeżyje nawet kilku dni. Młodemu chłopcu udało się jednak wyzdrowieć i zamieszkał w ubogiej chatce z rodzicami.
Tak ją wspominał w „Baśniach mojego życia”:
,,Jedyny mały pokój, który ledwie mieścił warsztat szewski, łóżko i ławę, na której ja spałem, był moim domem dzieciństwa, ale ściany były poobwieszane obrazami, na podróżnym kuferku stały piękne garnuszki, kieliszki i ozdoby, a tam nad warsztatem, przy oknie, była półka z książkami i pieśniami. W małej kuchni nad szafką z jedzeniem wisiał regalik zapełniony talerzami, to małe pomieszczenie wydawało mi się duże i bogate
Z dzieciństwa zapamiętał również, jak wszyscy wspólnie wychodzili do lasu, w którym odbywały się różnorakie procesje cechów rzemieślniczych oraz powitanie nowego roku czy sobótki w czasie nocy świętojańskiej. Także wyjścia do teatrów, gdzie po raz pierwszy pojawił się, mając 7 lat, robiły na nim piorunujące wrażenie. Natura indywidualisty oraz brak kolegów wśród rówieśników nieco martwiła jego rodziców. Mimo biedy i problemów starali się zapewnić mu jak najszczęśliwszą młodość. Ojciec zrobił dla niego teatr lalkowy. Latem z kolei Christian mógł siedzieć godzinami w ogródku pod fartuchem matki, który był przymocowany do muru przy pomocy kija od miotły i miał wyobrażać namiot.

„Oczy babci są jak dwie gwiazdy”
Miał zaledwie 11 lat, kiedy jego ojciec – którego bardzo kochał – zmarł w wyniku powikłań po ranach odniesionych podczas wojen napoleońskich. To właśnie Hans jako pierwszy zapoznał małego Christiana ze światem „Baśni tysiąca i jednej nocy”, po którym wspólnie wędrowali wieczorami, kiedy mężczyzna czytał je synowi na dobranoc. Kiedy zmarł, jego żona w wyniku trudnej sytuacji popadła w alkoholizm i oddała młodego nastolatka pod opiekę jego babci, a swojej teściowej. Staruszka, z którą bywał w przytułku dla chorych psychicznie, gdzie zajmowała się ogrodem i gdzie później przebywał jego dziadek, lubiła opowiadać mu piękne oraz fantastyczne opowieści.
Mimo jej bardzo kochającej postawy i czułej opieki nie udało się kobiecie w pełni ochronić dziecka przed traumą związaną ze stratą ojca i nałogiem matki. Ten ślad po przeżytym dramacie pozostał w nim do końca życia, choć ukrywał swój smutek bardzo głęboko w duszy. Napisał w jednym z listów do przyjaciela:
,,Gdybyś spojrzał na dno mojej duszy, w pełni zrozumiałbyś źródło mojej tęsknoty i – zlituj się nade mną. Nawet otwarte, przejrzyste jezioro ma swoją nieznaną głębię, której nie zna żaden nurek

To wspomnianą wcześniej wiekową babcię Andersen kochał najbardziej i właśnie jej oddał hołd w jednym ze swoich najbardziej wzruszających, poważnych utworów. Babcia jest bardzo stara, ma pomarszczoną twarz i całkiem siwe włosy; ale jej oczy są jak dwie gwiazdy i kiedy na ciebie patrzą, mają łagodny, przyjemny wyraz, co dobrze ci robi. Ma na sobie suknię z ciężkiego, bogatego jedwabiu, ozdobioną dużymi kwiatami; szeleści, gdy się porusza. A potem może opowiadać najwspanialsze historie.
Babcia dużo wie, bo żyła przed ojcem i matką – to jest pewne. Ma śpiewnik z dużymi srebrnymi klamrami, w którym często czyta; a w księdze między liśćmi leży róża, całkiem płaska i sucha; nie jest tak ładna jak róże, które stoją w szkle, a mimo to uśmiecha się do niego najprzyjemniej, a nawet łzy napływają jej do oczu. Zastanawiam się, dlaczego babcia tak patrzy na zwiędły kwiat ze starej książki? Czy wiesz? Dlaczego, kiedy łzy babci spadają na różę, a ona patrzy na nią, róża ożywa i napełnia pokój swoim zapachem; ściany znikają jak we mgle, a wokół niej jest wspaniały zielony las, gdzie latem światło słoneczne przebija się przez gęste listowie; i babcia, dlaczego ona jest znowu młoda, urocza dziewczyna, świeża jak róża, z okrągłymi, różowymi policzkami, jasnymi, jasnymi lokami i figurą ładną i pełną wdzięku? Ale oczy, te łagodne, święte oczy, są te same — pozostawiono je babci. U jej boku siedzi młody mężczyzna, wysoki i silny; daje jej różę, a ona się uśmiecha. Babcia nie może się teraz tak uśmiechać. Tak, uśmiecha się na wspomnienie tamtego dnia, wielu myśli i wspomnień z przeszłości; ale przystojny młodzieniec odszedł, a róża w starej księdze zwiędła, a tam siedzi babcia.
Babcia już nie żyje. Siedziała w swoim fotelu, opowiadając nam długą, piękną historię; a kiedy skończyła, powiedziała, że jest zmęczona, i odchyliła głowę do tyłu, by na chwilę zasnąć. Słyszeliśmy jej cichy oddech, gdy spała; stopniowo robiło się coraz ciszej i spokojniej, a na jej twarzy promieniowało szczęście i spokój. To było jak rozświetlenie promieniem słońca. Uśmiechnęła się jeszcze raz, a potem ludzie powiedzieli, że nie żyje. Leżała w czarnej trumnie, wyglądała łagodnie i pięknie w białych fałdach okrytego całunem płótna, chociaż oczy miała zamknięte; ale każda zmarszczka zniknęła, jej włosy wyglądały na białe i srebrne, a wokół jej ust widniał słodki uśmiech. Wcale nie baliśmy się spojrzeć na zwłoki tej, która była tak kochaną, dobrą babcią. Pod głowę położono śpiewnik, w którym jeszcze leżała róża, bo tak sobie życzyła; a potem pochowali babcię.
Na grobie, w pobliżu muru cmentarza posadzili różę; wkrótce zapełnił się innymi różami, a wśród kwiatów siedział słowik i śpiewał nad grobem. Z organów w kościele rozbrzmiewała muzyka i słowa pięknych psalmów, które zostały zapisane w starej księdze pod głową zmarłego. Księżyc świecił nad grobem, ale umarłych tam nie było; każde dziecko mogło bezpiecznie pójść nawet nocą i zerwać różę z drzewa pod murem cmentarza. Umarli wiedzą więcej niż my, którzy żyjemy. Wiedzą, jaki strach by nas ogarnął, gdyby zdarzyło się coś tak dziwnego, jak pojawienie się wśród nas zmarłej osoby. Im jest lepiej niż nam; umarli już nie wracają.
Ziemia została usypana na trumnie i tylko ziemia na niej leży. Karty hymnu to pył; i róża, ze wszystkimi jej wspomnieniami, również rozsypała się w proch. Ale nad grobem kwitną świeże róże, słowik śpiewa, organy brzmią i wciąż żyje wspomnienie starej babci o kochających, łagodnych oczach, które zawsze wyglądały młodo. Oczy nigdy nie mogą umrzeć. Kiedyś znów ujrzymy kochaną babcię, młodą i piękną, jak wtedy, gdy po raz pierwszy całowała świeżą, czerwoną różę, która teraz jest prochem w jej grobie – pisał Duńczyk w „Babci”. Łatwo domyślić się, jak silne uczucia musiała wzbudzać w nim staruszka przez całe życie, jeżeli zacytowany utwór napisał dla niej, kiedy miał 40 lat. Na długo po jej śmierci.
„Twój syn będzie jak dziki ptak, który wysoko lata i stanie się wielki i wytworny”
Tajemnicza „mądra baba”, która rzekomo umiała wróżyć i znała się na czarach, miała według jednej z legend o baśniopisarzu kiedyś powiedzieć do matki Andersena, że jej syn
,,będzie miał więcej szczęścia, niż na to zasługuje – będzie jak dziki ptak, który wysoko lata i stanie się wielki i wytworny
Nadmieniła ponoć również, że kiedyś Odense zabłyśnie światłem na jego cześć. Trudno powiedzieć, ile w tej historii jest prawdy, możliwe, że nie ma jej wcale.
Niemniej jednak słowa o „dzikim ptaku” idealnie oddają charakter baśniopisarza, który był człowiekiem zarówno samotnym, jak i wyjątkowo szlachetnym. Miał nieliczne grono przyjaciół, których dopuszczał do swoich przeżyć oraz uczuć. Na każdym z nich – jak wspominali po latach – robił wrażenie osoby niezwykle natchnionej, dobrej i głęboko wierzącej.
,,Życie każdego człowieka to bajka napisana palcami Boga
– wspominał on sam i wielokrotnie podkreślał, iż jest ono tak wyjątkowym darem jak piękna melodia. „Tylko słowa są pomieszane” – dodawał. Lubił je smakować poprzez podróże, które następnie przenosił na karty swoich baśni. Trudno nie zauważyć, jak często motyw wędrówki pojawia się w jego opowieściach.

Podróże i miłości Hansa Christiana Andersena
To nie jest w żadnym razie przypadek. Andersen, kiedy był już majętny, został turystą z prawdziwego zdarzenia i odwiedził wiele krajów. Zwiedził m.in. Niemcy, Włochy, Portugalię, Hiszpanię oraz Anglię. Następnie pozyskał wielu wybitnych i sławnych znajomych, do których należeli: Bertel Thorvaldsen, Adam Oehlenschlager, Johanne Luise Heiberg, Jenny Lind, Bjørnstjerne Bjørnson, Søren Kierkegaard, bracia Grimm czy Karol Dickens. Tego ostatniego polubił najbardziej.
,,Byliśmy na werandzie i byłem bardzo szczęśliwy, mogąc zobaczyć się i porozmawiać z największym żyjącym obecnie angielskim pisarzem, którego kocham najbardziej
– wspominał w swoich pamiętnikach.
To one dają nam możliwość wejrzenia w piękną duszę wspaniałego artysty. Niestety wiele w nich również rzeczy smutnych, zwłaszcza kiedy dowiadujemy się, że mimo licznych prób nigdy nie przeżył szczęśliwej miłości. Kilkukrotnie zakochał się bardzo poważnie – najpoważniej w Riborg Voit, do której napisał bardzo długi list i kazał pochować go razem ze sobą w małej saszetce na piersi. Następnie zadurzył się w Sophie Ostred, potem w Louise Collin oraz w Jenny Lindt. Tej ostatniej poświęcił piękną baśń pt. „Słowik”.
Towarzysko był niezwykle nieśmiały w stosunku do kobiet. Nie mogąc się zdobyć na słowne oświadczyny wobec Lindt, wręczył jej uroczy liścik, kiedy wsiadała do pociągu jadącego na koncert operowy. Niestety jego uczucia nie zostały odwzajemnione, a kobieta przyjęła wyznanie bardzo chłodno. To zainspirowało Andersena do napisania „Królowej śniegu”.

,,Wszechmogący Boże, tylko Ciebie mam; Ty kierujesz moim losem, muszę Ci się oddać! Daj mi środki do życia! Daj mi narzeczoną! Moja krew pragnie miłości, podobnie jak moje serce!
– zanotował w jednym z wpisów.
Niestety jego marzenie nigdy się nie spełniło. Mimo to aż do śmierci pozostał człowiekiem niezwykle pogodnym i przyjaznym wobec innych ludzi, a zwłaszcza wobec dzieci. To im poświęcił najważniejszą rolę na swoim pogrzebie.
,,Większość ludzi, którzy pójdą za mną, to dzieci, więc małymi krokami spraw, by rytm był rytmiczny
– napisał do wykonawcy ostatniej woli. Takie pożegnanie mu sprawiono – szły za jego trumną maluchy w rytmie pięknego marsza.
Źródła:
Hans Christian Andersen. Autobiografia. Baśń mojego życia, wyd. polskie 2003
Hans Christian Andersen. Baśnie, wyd. polskie 1956
Hans Christian Andersen. Dzienniki 1825-1875, wyd. polskie 2014