Kultura

Mistycyzm, hinduizm... i bomba atomowa. Kim był Robert Oppenheimer?

Młody Robert Oppenheimer na fotografii portretowej
Robert Oppenheimer znany jest jako ojciec bomby atomowej, ale w rzeczywistości był to człowiek zainteresowany bardziej filozofią niż wojną (fot. wikimedia/ domena publiczna)
podpis źródła zdjęcia

Biografia Roberta Oppenheimera, twórcy bomby atomowej, została przedstawiona w najnowszej produkcji Christophera Nolana. Fizyka zagrał w niej Cillian Murphy. Z pewnością miał niełatwe zadanie – życie naukowca wypełniał bowiem… hinduizm oraz mistycyzm, a on sam był postacią niezwykle barwną.

Noc i ranek 16 lipca 1945 r. były deszczowe, a na niebie nad pustynią znajdującą się w pobliżu miasteczka Alamogordo w Nowym Meksyku szalała burza. To właśnie z powodu opadów odwołano pierwszą w historii próbę nuklearną, która miała odbyć się o 2 w nocy w miejscu zwanym przez hiszpańskich konkwistadorów Jornada del Muerto (hiszp. „droga umarłego”) – obawiano się, iż krople rozniosą opad promieniotwórczy, a błyskawice spowodują niekontrolowane odpalenie ładunku.


Finalnie odliczanie zaczęto więc równo o godzinie 5:10, zaś wybuch nastąpił piętnaście sekund przed 5:30 – zadrżały wówczas szyby w oddalonych o 320 kilometrów od punku zero domach i budynkach, a powstały krater miał 40 metrów średnicy i 1,4 metra głębokości. Grzyb atomowy zaobserwowany na horyzoncie wzniósł się na wysokość 12 metrów. Zupełnemu stopieniu uległ piasek, który zmienił się w radioaktywne szkliwo zwane trynitytem. Rozrzucony był w promieniu 300 metrów. Naukowcy obserwowali wszystko z bunkrów i pobliskiej bazy wojskowej. „Zadziałało” – rzucił krótko, obserwując wybuch, Robert Oppenheimer.

,,

Poczekaliśmy, aż wybuch minie, wyszliśmy ze schronu i wtedy było wyjątkowo uroczyście. Wiedzieliśmy, że świat nie będzie taki sam. Kilka osób się śmiało, kilka osób płakało. Większość ludzi milczała. Przypomniałem sobie wers z hinduskiego pisma, Bhagawadgity, kiedy Wisznu próbuje przekonać Księcia, że powinien wypełnić swój obowiązek, i aby mu zaimponować, przyjmuje swoją wieloręką postać i mówi: »Teraz jestem Śmiercią i niszczycielem światów«. Przypuszczam, że wszyscy tak myśleliśmy, w ten czy inny sposób


– wspominał fizyk po wielu latach moment, w którym zobaczył pierwszą eksplozję.
Robert Oppenheimer i inni oglądają pozostałości po konstrukcji, z której odpalono bombę atomową (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Robert Oppenheimer i inni oglądają pozostałości po konstrukcji, z której odpalono bombę atomową (fot. wikimedia/ domena publiczna)

Następnie do prezydenta Harry’ego Trumana przesłano zakodowaną wiadomość.

,,

Operacja odbyła się dziś rano. Brak jeszcze pełnej diagnozy, ale wyniki wydają się być zadowalające, a nawet przekroczyły wstępne oczekiwania. Dr [Leslie] Groves jest zadowolony


– napisano w krótkiej depeszy.

Moc, jaką posiadał wybuch bomby zdetonowanej na pustyni, wynosiła około 20 kiloton. To dość niewiele – dzisiaj większą siłę mają nawet najsłabsze nuklearne ładunki taktyczne – ale wystarczyło, aby skazić pustynię na dziesiątki lat. Promieniowanie w miejscu eksplozji nadal dziesięciokrotnie przekracza normy. Test zatajono, a w komunikacie dla prasy rząd USA poinformował, że magazynach amunicji na poligonie doszło do przypadkowej dużej eksplozji, która nie spowodowała żadnych ofiar w ludziach. Prawdę ujawniono dopiero po zrzuceniu bomby na Hiroszimę – 6 sierpnia 1945 r. Kilkanaście dni później Oppenheimer przyjechał do biura prezydenta USA i powiedział mu prosto w oczy, iż czuje, że „ma krew na swoich rękach”. Niewzruszony Truman – według jednej z wersji – miał wyjąć chusteczki z kieszeni, aby rozmówca „mógł ją wytrzeć” i dodał, że „zmyje się”.

,,

Nigdy więcej nie przyprowadzaj tu tego kompletnego kretyna. Nie zrzucił bomby. Ja to zrobiłem. Ten rodzaj płaczu przyprawia mnie o mdłości


– powiedział już po wspomnianym spotkaniu do sekretarza stanu Deana Achesona prezydent.
Harry Truman nigdy nie wyraził skruchy z powodu zrzucenia bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Harry Truman nigdy nie wyraził skruchy z powodu zrzucenia bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki (fot. wikimedia/ domena publiczna)

„Ludzie tego świata muszą się zjednoczyć, inaczej zginą”

Wspomniane powyżej wydarzenia były punktem zwrotnym w historii ludzkości. Testy w pobliżu Los Alamos, a później zrzucenie bomby na Hiroszimę i Nagasaki zmieniły świat – i jak utrzymują niektórzy historycy – pozwoliły przeżyć setkom tysięcy ludzi, którzy z pewnością zginęliby podczas amerykańskiej inwazji na Japonię. Tokio zapowiedziało bowiem przeciwnikom, iż nie zaznają spokoju w momencie walk i miało zamiar uzbroić cywilów oraz uczynić z nich żywe tarcze. Nikt nie miał wątpliwości, że szaleni politycy znajdujący w się rządzie cesarstwa rzeczywiście mają zamiar zrobić ze swojego kraju fortecę nie do zdobycia.


Dowództwo wojsk USA zakładało, że podczas operacji „Downfall” śmierć mogłoby ponieść nawet 400–800 tys. amerykańskich żołnierzy oraz 5–10 milionów obywateli i żołnierzy Japonii, jeżeli ludność cywilna wzięłaby udział w walkach. Te szacunki były z pewnością jedną z ważniejszych przyczyn, które zdecydowały, iż Stany Zjednoczone zrzuciły bomby atomowe na Hiroszimę i Nagasaki. Należy jednocześnie zauważyć, że pierwsza eksplozja nie przekonała dostatecznie Japończyków do kapitulacji – zrobiła to dopiero druga bomba.

Grzyb atomowy nad Hiroszimą (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Grzyb atomowy nad Hiroszimą (fot. wikimedia/ domena publiczna)

Na pewno kluczowe było jednak coś innego. Ameryka, która po II wojnie światowej przerodziła się w supermocarstwo, bronią jądrową podkreśliła nowo uzyskany status i potwierdziła swoją siłę przed całym światem, a szczególnie Związkiem Radzieckim i Józefem Stalinem. Wielu historyków uważa, że owa demonstracja zapobiegła wybuchowi III wojny światowej. Mimo to Oppenheimer obawiał się „potwora, którego stworzył”.

,,

Jeśli bomby atomowe mają zostać dodane jako nowa broń do arsenałów wojującego świata lub do arsenałów narodów przygotowujących się do wojny, to nadejdzie czas, kiedy ludzkość przeklnie nazwy Los Alamos i Hiroszima. Ludzie tego świata muszą się zjednoczyć, inaczej zginą. Ta wojna, która spustoszyła tak wiele na ziemi, napisała te słowa. Bomba atomowa przeliterowała je tak, aby wszyscy ludzie mogli je zrozumieć


– powiedział w przemówieniu z 16 listopada 1945 r.
Na zdjęciu krater po wybuchu pierwszej bomby atomowej (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Na zdjęciu krater po wybuchu pierwszej bomby atomowej (fot. wikimedia/ domena publiczna)

Naukowiec nie wątpił jednocześnie, że „zostanie do pewnego stopnia zapamiętany i zniesławiony jako człowiek, który kierował dziełem wręczenia ludzkości po raz pierwszy w jej historii środków do własnego zniszczenia” – zauważył Richard Rhodes w wydanej w roku 1987 książce „Powstanie bomby atomowej”. Taką broń świat otrzymał od… pacyfisty zachwyconego hinduizmem i jego filozofią. Na półkach w domu miał m.in. Bhagawadgitę, jedną ze świętych ksiąg indyjskiej religii, oraz poemat Meghadūta. Tę pierwszą nazwał w liście do brata „bardzo oryginalnym pismem o cudownym pochodzeniu” i określił ją „najpiękniejszą pieśnią filozoficzną napisaną w jakimkolwiek znanym języku”.

,,

Oppenheimer był wyedukowany w dziedzinach leżących poza tradycją naukową. Wykazywał zainteresowanie religią, w szczególności religią hinduistyczną, co zaowocowało wyczuciem tajemnicy wszechświata, który otaczał go niemal jak mgła. Fizykę widział wyraźnie, patrząc na to, co już zostało zrobione, ale zawsze czuł, że jest o wiele więcej tajemniczych i nowatorskich rzeczy niż znanych w rzeczywistości… Z czasem odwrócił się od twardych, prymitywnych metod fizyki teoretycznej w stronę mistycznej sfery szerokiej intuicji. U Oppenheimera element przyziemności był słaby. Jednak zasadniczo ta duchowa jakość, ta subtelność wyrażona w sposobie bycia i w mowie była podstawą jego charyzmy. Nigdy nie wyrażał się w pełni. Zawsze pozostawiał poczucie, że głębia wrażliwości i wglądu wewnętrznego nie została jeszcze ujawniona. Mogą to być cechy urodzonego lidera, który wydaje się mieć rezerwy niewykorzystanych sił


– pisał jego przyjaciel Isidor Rabi w 1969 r., wyjaśniając, „dlaczego ludzie obdarzeni znajomością z Oppenheimerem nie odkrywają wszystkiego, co warte odkrycia”.


Tego typu zainteresowania pogłębiły się u amerykańskiego fizyka pod wpływem znajomości z Nielsem Bohrem. Naukowcy poznali się osobiście, kiedy Duńczyk uciekł przez Szwecję do Anglii, a następnie przedostał się do Stanów Zjednoczonych w roku 1943. Tam został zaangażowany w Projekt Manhattan, ale oficjalna wersja podaje, iż nie wniósł większego wkładu w rozwój badań, ponieważ był przeciwnikiem budowy bomby. Trudno powiedzieć, ile w tym prawdy, ale z pewnością Bohr miał wpływ na zainteresowanie Oppenheimera starożytnymi pismami hinduistycznymi oraz pojawiającymi się w nich opowieściami mitologicznymi i metafizyką. Nie był to jednak początek jego pasji do indyjskich wierzeń.

,,

Oppenheimer pracował bardzo ciężko wiosną 1929 r., ale miał dar ukrywania swojej wytrwałości pod aurą lekkiej nonszalancji. Właściwie zajmował się bardzo trudnymi obliczeniami nieprzezroczystości powierzchni gwiazd dla ich promieniowania wewnętrznego, ważnej stałej w teoretycznej konstrukcji modeli gwiazd. Niewiele mówił o tych problemach i wydawał się znacznie bardziej zainteresowany literaturą, zwłaszcza klasyką hinduizmu i bardziej ezoterycznymi pisarzami zachodnimi. Pauli powiedział mi kiedyś, że Oppenheimer zdawał się traktować fizykę jako hobby, a psychoanalizę jako powołanie


– opisywał Rabi.


Lata później ojciec bomby atomowej przyznał w rozmowie z Davidem Hawkinsem, kiedy rozmawiali o literaturze antycznej: „Czytałem Greków. Myślę, że Hindusi są głębsi”. Później nawet nadał swojemu autu przydomek Garuda, wierzchowca hinduskiego boga Wisznu. „Ta filozofia najwyraźniej bardzo go pociągała” – mówił Steven Thompson i argumentował, że zainteresowanie Oppenheimera hinduizmem było czymś więcej; wyrażało sposób na nadanie sensu jego działaniom. To możliwe, bo kiedy przyjrzymy się Bhagawadgicie, zrozumiemy, że ów 700-wersowy sanskryt koncentruje się na dialogu między wielkim księciem wojownikiem o imieniu Ardżuna i Kryszną, inkarnacją Wisznu. W obliczu walki z przeciwną armii, w skład której wchodzą jego przyjaciele i krewni, Ardżuna jest rozdarty. Mimo to Kryszna poucza go o wyższej filozofii, która umożliwi mu wypełnianie obowiązków wojownika niezależnie od jego osobistych trosk. Takie zachowanie znane jest jako dharma, czyli święty obowiązek. Definiuje ono jedną z czterech kluczowych lekcji księgi poruszającej kwestie pożądania, bogactwa, pragnienia prawości, czyli dharmy, i końcowego stanu całkowitego wyzwolenia, czyli mokszy.

„Dwa skorpiony w jednej butelce”

Można zauważyć pewne podobieństwo do wspomnianej opowieści, kiedy przeczytamy wypowiedź Oppenheimera, w której wyjaśnił on, dlaczego w ogóle podjął się pracy nad bombą atomową.
,,

Mój osąd w tej sprawie jest taki, że kiedy widzisz coś, co jest technicznie słodkie, robisz to i kłócisz się o to, co z tym zrobić dopiero po osiągnięciu technicznego sukcesu. Tak było z bombą atomową. Myślę, że nikt nie sprzeciwiał się jej; toczyły się debaty na temat tego, co z nią zrobić po jej wykonaniu. Nie bardzo sobie wyobrażam, gdybyśmy pod koniec 1949 r. wiedzieli to, czego dowiedzieliśmy się na początku 1951 r., że ton naszego raportu byłby taki sam


– mówił, zeznając przed komisją i omawiając w 1954 r. amerykańską reakcję na pierwszą udaną rosyjską próbę bomby atomowej oraz biorąc udział w debacie dotyczącej opracowania „super” bomb wodorowych o znacznie większej sile wybuchowej.


Nieco wcześniej w rozmowie z „Foreign Affairs” podkreślił, że posiadanie broni jądrowej przez dwa wrogie sobie supermocarstwa sprawia, iż

,,

można nas porównać do dwóch skorpionów w butelce, z których każdy może zabić drugiego, ale tylko z narażeniem własnego życia


Mocno obawiał się konsekwencji, jakie przyniesie światu broń jądrowa.
,,

Zrobiliśmy jedną rzecz, najstraszliwszą broń, która nagle i głęboko zmieniła naturę świata. Czyniąc to, po raz kolejny zadaliśmy pytanie, czy nauka jest dobra dla człowieka


– zastanawiał się, pozostawiając wspomniane pytanie bez odpowiedzi.


RS


Więcej na ten temat