Sport

Portugalia – Polska. Transmisja. Gdzie oglądać mecz na żywo?

Sport, piłka nożna. Nicola Zalewski w koszulce reprezentacji Polski. W tle widać trybuny i rozmazanych kibiców.
Transmisję meczu Polski z Portugalią będzie można oglądać w piątek 15 listopada w Telewizji Polskiej od godz. 20:45. Fot. Mateusz Slodkowski/ Getty Images
podpis źródła zdjęcia

Mecz Portugalia – Polska, który w piątek 15 listopada zostanie rozegrany w ramach 5. kolejki Ligi Narodów, będzie miał kluczowe znaczenie dla obu zespołów. Tylko zwycięstwo przedłuży szanse Biało-Czerwonych na zajęcie drugiego miejsca w grupie, podczas gdy reprezentacja naszych rywali będzie celować w przypieczętowanie wygranej i zapewnienie sobie awansu z pierwszej lokaty. Sprawdź, gdzie oglądać mecz na żywo, i przeczytaj naszą analizę, aby się dowiedzieć, jak oceniane są szanse podopiecznych Michała Probierza.

ZOBACZ: Portugalia – Polska. Transmisja online z meczu 5. kolejki Ligi Narodów UEFA dziś na żywo w TVP VOD (15.11.2024)

Portugalia – Polska. Transmisja online i w TVP. Gdzie oglądać?

Mecz Portugalia – Polska zostanie rozegrany w piątek, 15 listopada. Transmisję na żywo będzie można oglądać od 20:45 w TVP1, TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, smart TV, HbbTV. Komentarz zapewnią widzom Dariusz Szpakowski i Grzegorz Mielcarski.


Kto jest faworytem w meczu Polski z Portugalią?

To będzie drugie w ostatnich miesiącach spotkanie naszej ekipy z drużyną z Półwyspu Iberyjskiego. Wcześniejsza rywalizacja na Stadionie Narodowym w Warszawie nie poszła po myśli Biało-Czerwonych. Nasz zespół przegrał 12 października wynikiem 1:3. Ten rezultat odzwierciedla sytuację na boisku.


Ekipa prowadzona przez Michała Probierza nie zagrała źle, ale Cristiano Ronaldo i jego koledzy byli po prostu lepsi. Eksperci uważają, że ten sam scenariusz powtórzy się również na Estádio do Dragão w Porto. Faworytem – i to bezwzględnym – pozostaje zdaniem znawców reprezentacja Portugalii.

Portugalia – Polska. W jakiej formie są nasi rywale?

Trudno się dziwić prognozom, bowiem drużyna z Półwyspu Iberyjskiego w czterech dotychczasowych meczach Ligi Narodów zgromadziła 10 punktów. Nasi piątkowi przeciwnicy zanotowali trzy zwycięstwa i raz zremisowali. Ani razu w tegorocznych rozgrywkach nie zaznali goryczy porażki. W dorobku mają siedem bramek zdobytych i trzy bramki stracone. Czy ich gra porywa? Raczej nie, ale na Polaków – bez Roberta Lewandowskiego w składzie – niestety może wystarczyć.


Nie oznacza to jednak, że Biało-Czerwoni jadą do Portugalii skazani na porażkę. Ekipie prowadzonej przez Roberta Martineza można urwać punkty, co pokazał chociażby ich ostatni remis 0:0 ze Szkocją. Wprawdzie drużyna z Wysp Brytyjskich zaprezentowała na murawie totalny antyfutbol, skupiając się niemal wyłącznie na obronie, ale okazało się, że może być to skuteczna taktyka w starciu z wyżej notowanym rywalem.


Zresztą taką samą strategię Szkoci przyjęli w poprzednim meczu obu drużyn, 8 września. Tyle tylko, że wtedy prowadzili od 7. minuty. Później Os Navegadores nie schodzili właściwie z połowy przeciwnika, ale na skutki swoich ataków musieli czekać aż do 54. minuty. Wygraną 2:1 przypieczętowali z kolei dopiero w 88. minucie. Natomiast ekipa z Wielkiej Brytanii przez cały mecz skupiała się prawie wyłącznie na przeszkadzaniu rywalom.


Chorwaci? Oni też udowodnili, że Portugalczycy wcale nie są tak mocni, na jakich się kreują. Długimi minutami drużyna z Bałkanów toczyła z nimi na wyjeździe wyrównany bój, który ostatecznie zakończył się wynikiem 2:1 dla gospodarzy. 

Dyspozycja Biało-Czerwonych. Jak zagrają w Porto?

Forma Polaków jest z kolei wielką niewiadomą. Nasza reprezentacja wygrała dotychczas w Lidze Narodów jeden mecz, raz zremisowała i dwukrotnie przegrała. Na starcie pokonaliśmy Szkotów na wyjeździe 3:2, następnie lepsi od piłkarzy Michała Probierza okazali się Chorwaci (0:1) oraz Portugalczycy (1:3). Trzy dni po ostatnim spotkaniu, 15 października, Biało-Czerwoni zagrali z Chorwacją.


Ten mecz był dla drużyny znad Wisły bardzo dobry. W 5. minucie prowadzenie dla Polaków zdobył Piotr Zieliński. Ekipa z Bałkanów wyrównała już w 19. minucie. Następnie nasi przeciwnicy zdobyli jeszcze dwa gole i zrobiło się 1:3. Wydawało się wówczas, że jest już po wszystkim, ale podopieczni Probierza walczyli z wielkim zaangażowaniem o zmianę losów spotkania. Efektem było trafienie Nicoli Zalewskiego w 45. minucie oraz wyrównująca bramka Sebastiana Szymańskiego w 68. minucie.


Wkrótce po tym, jak Polacy doprowadzili do remisu, na murawie zrobiło się nerwowo. To zaowocowało czerwoną kartką dla Dominika Livakovicia. Bramkarz Chorwatów wyszedł daleko przed pole karne, aby wybić piłkę, do której bardzo szybko przybliżał się Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski miał szansę znaleźć się oko w oko z goalkeeperem rywali. I znalazł się, ale daleko przed linią wyznaczającą 16. metr. Livakovic wyprzedził napastnika FC Barcelony o sekundy i wykopał piłkę w przód, uderzając w nią z całej siły. Pech chciał, że przy okazji trafił w nogę „Lewego”.


Ten upadł na boisko i zaczął zwijać się z bólu. Arbiter prowadzący spotkanie nie miał żadnych wątpliwości co do kary dla winowajcy i wyrzucił Livakovicia z boiska. Wtedy dominacja Polaków na boisku stała się miażdżąca. Biało-Czerwoni szukali zwycięskiego gola. W kilku przypadkach zabrakło im jedynie szczęścia lub kilku centymetrów, aby wygrać z Chorwatami. To była ta chwila, kiedy wielu kibiców przed telewizorami i na stadionie z pewnością powiedziało sobie: to jest kadra, którą chcemy oglądać – walczącą do końca, grającą z wielkim zaangażowaniem i przede wszystkim kreującą okazje bramkowe.

Polacy bez Lewandowskiego. Kto go zastąpi?

Takich Polaków chcemy wszyscy widzieć również w Portugalii. Niestety może to być trudne do zrealizowania, bo w Porto nie zagra m.in. mający kontuzję pleców Lewandowski. Wobec braku naszego znakomitego piłkarza wszystkie oczy będą zapewne zwrócone na Nicolę Zalewskiego, który zaczyna wyrastać na lidera Biało-Czerwonych, oraz na młodziutkiego Kacpra Urbańskiego. Ten ostatni prawdopodobnie dostanie szansę występu w wyniku absencji „Lewego”. Może nawet od pierwszych minut.


Na murawie nie zobaczymy za to na pewno Przemysława Frankowskiego i Michaela Ameyawa. „Obaj opuścili już zgrupowanie. Urazy wykluczają obu piłkarzy z gry w najbliższych meczach reprezentacji Polski. Przemysław Frankowski doznał niewielkiego uszkodzenia jednego z mięśni przywodzicieli, a Michael Ameyaw zmaga się z pourazowym obrzękiem i bólem mięśnia dwugłowego uda. Badanie kliniczne oraz badania obrazowe pozwalają przewidywać ich powrót do gry za około dziesięć dni” – powiedział lekarz reprezentacji Polski Jacek Jaroszewski, cytowany w komunikacje PZPN.


Te absencje to bardzo duży problem. Na prawą stronę pomocy w tej chwili Michał Probierz będzie mógł wystawić jedynie Dominika Marczuka z amerykańskiego Realu Salt Lake City. To byłby debiut dla młodziutkiego piłkarza w seniorskiej reprezentacji. W meczu z Portugalią musiałby się zmierzyć na swoim skrzydle ze znajdującym się w wielkiej formie Pedrem Neto, występującym w Chelsea Londyn. Jest oczywiście również Jakub Kamiński, ale on na prawym wahadle od jakiegoś czasu już nie występuje. Teraz wygląda jednak na to, że zawodnik VfL Wolfsburg będzie musiał w piątek na nie wrócić.


RS/ Fot. do wideo Rene Nijhuis/ MB Media / Contributor/ Getty Images

Więcej na ten temat