Ford Puma to jeden z najpopularniejszych samochodów w Europie, nie tylko wśród miejskich crossoverów. Na rynku jest od pięciu lat, a wiosną tego roku został delikatnie odświeżony. Teraz przyszedł czas na debiut pierwszej elektrycznej wersji tego modelu – nazywa się Gen-E i od swojego spalinowego brata różni się zarówno wyglądem nadwozia, jak i kabiny.
Ford Puma – wygląd jak w Mustangu i imponujący bagażnik
Aby odróżnić wersję spalinową od elektrycznej tej drugiej „wycięto” tradycyjną osłonę chłodnicy (auta elektryczne jej nie potrzebują) i zamiast niej umieszczono panel, podobny zresztą do tego, jaki występuje w elektrycznym Mustangu Mach-E. Młodszy brat może więc nobilitację. Inne zmiany stylistyczne są ściśle powiązane z aerodynamicznymi właściwościami nadwozia, które w przypadku aut elektrycznych są szczególnie istotne. Przedni zderzak ma teraz bardziej opływowy kształt, a obręcze kół inne, bardziej „aerodynamiczne” wzory.
Z uwagi na to, że Puma Gen-E nie potrzebuje skrzyni biegów, a więc również dźwigni do zmiany przełożeń (a jedynie przełącznik do zmiany przełożeń – do przodu i do tyłu, a także pozycja parkingowa), wybierak ten umieszczono przy kierownicy, a zaoszczędzone w ten sposób miejsce na tunelu środkowym przeznaczono na dodatkowe półki oraz porty USB-C i USB-A oraz uchwyty na kubki. Tak jak w odmianie spalinowej, centrum zarządzania multimediami (i klimatyzacją niestety też) jest 12-calowy ekran dotykowy, delikatnie skierowany ku kierowcy.
Najbardziej imponujący parametr Pumy to pojemność jej bagażnika, który Ford nazywa GigaBoxem (w spalinowej wersji jest MegaBox). „Kufer” urósł znacząco, bo aż o 118 litrów i teraz mierzy 574 litry pojemności. To wynik niemal dorównujący kombi klasy średniej. Dodatkowo, z przodu znajduje się jeszcze tak zwany „frunk”, czyli schowek o pojemności 43 litrów, w którym można przewozić na przykład przewody do ładowania

Ford Puma Gen-E ma niewielkie akumulatory i niezłe osiągi
Dostępny będzie wyłącznie jeden wariant napędowy – silnik elektryczny osiąga 168 KM i 290 Nm maksymalnego momentu obrotowego, a energię czerpie z akumulatorów zdolnych zgromadzić 43 kWh energii elektrycznej. To nieco mniej niż najbliżsi konkurenci, których „baterie” mają pojemność 50 kWh (Opel Mokka czy Peugeot e-2008).
Ford podaje jednak, że Puma Gen-E zużywa w cyklu mieszanym jedynie 13,1-13,7 kWh/100 km, a to oznacza, że jej zasięg może wynieść do 376 km. Podczas jazdy miejskiej, tradycyjnie bardziej sprzyjającej autom elektrycznym, Puma Gen-E ma osiągać zasięg nawet do 523 km.
Moc ładowania akumulatorów wynosi maksymalnie 100 kW – korzystając z takiej ładowarki można uzupełnić energię od 10 do 80% w 23 minuty. Samochód wyposażono oczywiście w funkcję odzysku energii, a także tryb jazdy, który pozwala niemal zapomnieć o korzystaniu z hamulca nożnego – auto po odjęciu gazu samo wyraźnie zwalnia.
Osiągi Pumy Ford przyrównuje do jej pikantnej wersji ST. Puma Gen-E załatwia sprint od 0 do 100 km/h w 8 sekund (Puma ST 7,4 s) i rozpędza się do 180 km/h (Puma ST – 210 km/h).

Ford Puma Gen-E – wyposażenie i ceny
Auto jest dostępne w dwóch wersjach – standardowej i Premium. W standardzie otrzymujemy automatyczną klimatyzację, 17-calowe obręcze kół, reflektory LED czy kamerę cofania. Podstawowy wariant kosztuje od 164 900 zł. Odmiana Premium jest bogatsza o, między innymi, elektrycznie sterowaną pokrywę bagażnika, obręcze w rozmiarze 19 cali, a także system bezkluczykowego dostępu czy reflektory matrycowe.
Dla przyszłych nabywców istotne jest to, że Ford Puma Gen-E „łapie się” do dopłat w ramach programu „Mój elektryk 2.0”, który wystartuje w przyszłym roku. Dzięki niemu cenę auta będzie można obniżyć o co najmniej 18 750 zł (maksymalnie 40 000 zł w przypadku osób o niższych dochodach i złomowaniu starego auta).