MOTO

Wypadek na S5 koło Poznania. W tym aucie wszyscy zasnęli, włącznie z kierowcą

Srebrny Citroen stojący na środku drogi ekspresowej S5 po wypadku pod Poznaniem
Wypadek na S5 koło Poznania. W tym aucie wszyscy zasnęli, włącznie z kierowcą
podpis źródła zdjęcia

Samochód samoczynnie zmienia dwa pasy ruchu i praktycznie wjeżdża do rowu. Citroen na S5 poruszał się bez żadnej kontroli, bo wszystkie osoby znajdujące się na pokładzie auta zasnęły. Zdarzenie mogło być naprawdę tragiczne w skutkach. Na szczęście nikomu nic się nie stało.

Aktualnie droga ekspresowa S5 liczy nieco ponad 350 km. Łączy okolice Grudziądza, Bydgoszcz, Poznań, Leszno i Wrocław. Trasa ma przekrój dwujezdniowy z dwoma pasami ruchu w każdym z kierunków. Ograniczenie prędkości na fragmencie w okolicach Poznania wynosi 120 km/h. Dokładnie w miejscowości Czacz doszło ostatnio do przedziwnego zdarzenia. Filmik pokazujący je został opublikowany na kanale Bandyci Drogowi w serwisie YouTube.

Co się wydarzyło na S5 koło Poznania?

W kadrze wyraźnie widać srebrnego Citroena C4 Picasso, który samoczynnie zjeżdża z lewego pasa. Niemalże ociera się o auto rejestrujące zdarzenie. Citroen opuszcza pas lewy, następnie prawy i z pobocza zjeżdża wprost na boczny pas zieleni. Gdy "łapie" trawę, kierujący odbija. To jednak pogarsza jedynie sytuację. Pojazd wraca na asfalt, wpada w poślizg, wykonuje piruet dookoła własnej osi, bokiem uderza w bariery energochłonne i zatrzymuje się. Auta jadące trasą zwalniają i włączają światła awaryjne.

 


Czemu kierujący Citroenem zachował się w taki sposób? Odpowiedź jest niezwykle prosta. Jak donoszą świadkowie zdarzenia, "w samochodzie wszyscy spali. Kierowca też prawdopodobnie zasnął za kierownicą." To dlatego pojazd zaczął samoczynnie zmieniać kierunek jazdy. I robił to bez żadnej kontroli.

 

Przeczytaj także: Mamy ponad 5,2 tys. km tras szybkiego ruchu. Nowe drogi, które oddano w 2024 r.

Śpiący kierowca z S5 miał ogromne szczęście

Wnioski z powyższego filmu mogą być trzy. Pierwszy jest taki, że kierowca i pasażerowie srebrnego Citroena C4 Picasso mieli ogromną ilość szczęścia. Nic im się nie stało. Wypadek polegał w głównej mierze na tym, że samochód zahaczył o pobocze, zaczął się ślizgać i delikatnie jednym z boków uderzył w bariery energochłonne. Nawet samemu pojazdowi za wiele się nie stało. Prawdopodobnie kwalifikował się do dalszej jazdy.

 

Przeczytaj także: Strefy czystego transportu będą obowiązkowe? W niektórych miastach tak. To efekt nowelizacji przepisów

 

Drugi jest taki, że w przypadku dłuższych podróży warto zadbać o wypoczynek. W tym przypadku i kierowca, i pasażerowie o nim zapomnieli. Przy prędkości na drodze ekspresowej to mogło się skończyć naprawdę tragicznie. W skrajnym przypadku mogło dość do karambolu. Trzeci jest taki, że zdarzenie pokazuje, jak kluczowe znaczenie mogą mieć nowoczesne systemy wspomagania jazdy. Tak nienawidzony przez kierowców asystent pasa ruchu wkroczyłby do akcji i uniemożliwił taki manewr w identycznej sytuacji.

 

Piotr Nowak

Więcej na ten temat