Ten samochód miałby szansę powtórzyć sukces Seicento czy Tico. Tyle że nie pochodzi z segmentu A, a C. W jaki sposób Toyocie udało się wyprodukować 4,2-metrowe kombi, które ma w salonie bazową cenę na poziomie poniżej 40 tys. zł? I czemu to auto nie trafiło do Polski?
W Polsce zapanowała mowa moda. Nietrudno natknąć się na doniesienia mówiące o tym, że mamy w kraju nowy najtańszy model. To elektryczna Dacia Spring, którą po uzyskaniu dotacji z programu NaszEauto, można kupić za nieco ponad 40 tys. zł. My znaleźliśmy Toyotę, którą da się kupić za mniej niż 40 tys. zł i to bez żadnej dopłaty. Rewolucja jest za rogiem? Nie do końca.
Cennik Toyoty Probox startuje od 39 754 zł. Co to za auto?
Tak tanim samochodem okazała się Toyota Probox. Ta nazwa niewiele wam mówi? Kombi ma nieco ponad 4,2 m długości, zabiera na pokład pięciu pasażerów, a do tego jest napędzane sprawdzonym, wolnossącym silnikiem benzynowym. Bazowa wersja posiada pod maską 1,3-litrowego, 4-cylindrowego benzyniaka o mocy 95 koni mechanicznych. W palecie pojawiają się też dwie wersje motoru 1,5 litra. Pierwsza oferuje 109 koni mechanicznych. Druga zaledwie 74 konie, ale jest parowania z silnikiem elektrycznym. W tym przypadku mówimy bowiem o hybrydzie.
Toyota Probox nie jest specjalnie wyrafinowana. Japończycy w katalogu informują o tym, że auto ma pilota do centralnego zamka w kluczyku i niebieski ekran monochromatyczny komputera pokładowego pod analogowym zegarem. To o czymś świadczy. Słowa "wyrafinowany" nie da się także użyć w kontekście stylistyki. Pojazd wygląda trochę jak pudełko zapałek. Przypomina projekty Toyoty z początku lat 90. XX wieku. Tak samo jak "design" kabiny pasażerskiej zresztą. Tylko czy to przeszkadza? W modelu za 100 tys. zł stanowiłoby przeszkodę. W aucie za 40 tys. zł może jedynie dodawać uroku.
Przeczytaj także: Nowy program dopłat "NaszEauto" już działa. Przez niego najtańszym samochodem w Polsce stał się... elektryk
Ta Toyota kosztuje miliony... ale jenów. To w Polsce grosze
Cennik Toyoty Probox w japońskim salonie marki startuje od kwoty na poziomie 1 529 000 jenów. Suma wygląda przerażająco? Warto zatem wiedzieć, że jeden jen to po dzisiejszym kursie zaledwie 0,026 zł. Kwota w przeliczeniu daje zatem 39 754 zł. Za tą sumę kierowca otrzymuje model w wersji bazowej. Ten mimo wszystko ma lakierowane zderzaki, manualną klimatyzację, radio, dwie poduszki powietrzne, komputer pokładowy i homologację dla pięciu pasażerów. Tania Toyota nie posiada za to np. zagłówków na tylnej kanapie czy lakierowanych klamek.
Niespełna 40 tys. zł to kwota wprost rewolucyjna. Probox byłby najtańszym samochodem dostępnym w Polsce. Chyba nie muszę dodawać, że z pewnością stałby się też hitem. Mógłby naprawdę zdeklasować wszystkie inne modele. Nawet cena najdroższego wariantu GL, sięgająca 2 mln jenów, a więc 52 000 zł, nie odebrałaby Proboxowi tytułu najtańszego auta w naszym kraju.
Przeczytaj także: Leapmotor pokazał polski cennik. Mały elektryk od 99 zł miesięcznie. Chińczycy przebili wszystkich?
Czemu Toyota Probox nie może być oferowana w Polsce za 40 tys. zł?
Skoro Probox jest oferowany w Japonii, czemu nie trafi do Europy? Przecież tym modelem za 39 754 zł Toyota rozbiłaby bank. Dealerzy nie nadążaliby ze sprzedażą i wydawaniem pojazdów... Sprawa nie jest jednak taka prosta. Trzeba wziąć pod uwagę kilka kwestii. Kluczowe jest to, że:
- auto jest produkowane w Japonii. W Japonii jest zatem sprzedawane bez cła czy kosztu transportu przez pół świata. W Polsce marka musiałaby doliczyć te opłaty.
- model drugiej generacji o oznaczeniu XP160 wszedł do produkcji w 2014 r. Od tego momentu jest sprzedawany i prawie nie modernizowany. W efekcie wejście do sprzedaży w Europie wymagałoby jego unowocześnienia o większą ilość poduszek powietrznych czy systemy asystujące. To oznacza kolejny koszt.
Smutny wniosek jest zatem taki, że tania Toyota, która mogłaby zawojować sprzedaż w Polsce, po trafieniu do naszego kraju już taka tania by nie była. Probox to zatem hit, który został zarezerwowany tylko dla Japonii. A szkoda!