Zbigniew Herbert, mistrz słowa, tworzył literaturę, która zachwycała obrazowością jak dzieła największych malarzy. Mimo to sam nigdy nie widział się w roli autorytetu, mówiąc z przekorą: „Nie jestem żadnym przywódcą ani wzorem moralnym. Czasem piję, teraz już nie, ale palę papierosy. Jaki autorytet może palić papierosy?” – podkreślał poeta, który urodził się 29 października 1924 r. Książę poetów i legendarny Pan Cogito pozostawił nam po sobie spuściznę niezrównanej głębi i myśli, która dla wielu wciąż jest życiowym drogowskazem.
Te wzruszające słowa, opowiadające o mitologicznej krainie wiecznej szczęśliwości, w której ludzie byli szlachetni, prawdomówni i sprawiedliwi, zostały zapisane tuż po zakończeniu „Epilogu burzy”. Tak nazwał swoje życie sam Herbert w ostatnim ze zbiorów wierszy. (28 lipca 1998 r., gdy Herbert zmarł, nad Warszawą szalała potężna burza).
Jakim człowiekiem był Zbigniew Herbert?
Pozostawił jednak po sobie – niczym Horacy – „pomnik trwalszy niż ze spiżu”, a jego „Przesłanie Pana Cogito” ma wymiar ponadczasowy i łączy serca wszystkich Polaków, w sposób nienachalny opowiadając o honorze i wskazując właściwą życiową postawę.
„Testament”, który napisał pod koniec życia, pokazuje, jak wielkim i równocześnie skromnym był człowiekiem. Nazwał w nim swoje przesłanie jedynie „kroplą wody”. Miał również duże poczucie humoru, a w ostatnim wierszu „Brewiarz” poruszająco i jednocześnie żartobliwie pożegnał się ze światem i podziękował Bogu za swoje życie.
Przyjaciel poety, Gustaw Herling-Grudziński, zobrazował prawdziwą naturę Herberta, opowiadając o niezwykłej sytuacji. „Podczas kolacji u Lebensteina wydarzyła się taka śmieszna scena. (...) Jerzy Andrzejewski chciał się koniecznie pochwalić, że dostał z Ameryki czek na 10 tys. dolarów. Toteż puścił go w obieg na dowód, że nie kłamie. Gdy czek dotarł do rąk Herberta, ten wykonał gest, jakby zamierzał go podrzeć. Andrzejewski zbladł, bo myślał, że to na serio, ale Herbert tylko się z nim podrażnił i oddał mu jego skarb. Z przyjęcia wyszliśmy po północy na ulicę, a on w pewnym momencie nachylił się do mnie i powiada: «wiesz, w ‘Neue Züricher Zeitung’ ukazała się notatka, że mogę dostać Nagrodę Nobla»” – powiedział autor „Innego świata” w dokumencie „Obywatel poeta”.
Zbigniew Herbert. „Heros literatury”
Heaney nazywa Herberta Hiperborejczykiem, ponieważ – jego zdaniem – polski poeta był „absolutnie uczciwym” herosem literatury, który osiągnął „skończoną doskonałość” w kreowaniu malunków słowem. Za pomocą zdań i przenośni autor zabiera nas niekiedy w wędrówkę po swoich opowieściach na tyle umiejętnie, że mamy wrażenie, iż naprawdę rozgrywają się na naszych oczach. Absolutne mistrzostwo poety w zobrazowaniu sceny możemy poczuć m.in. w wierszu „Achilles. Pentezylea”. Łzy brutalnego wojownika wydają się nam w nim wręcz namacalne.
Irlandczyk zauważa, że Pan Cogito przez całe życie poszukiwał w swojej poezji prawdy i walczył o nią. Fascynującą wędrówkę po wierszach Polaka określił jako „drogę po rumowisku do Delf, ich via sacra, po części już via crucis, po części realny kamień nieprzemienionych gór”.
„Książę poetów” w jego oczach jest „wyrocznią (…) oblężonej świątyni boga na szczycie wzgórza”. Autor „Hiperborejczyka”, mówiąc o niej, ma na myśli niezmienną, boską prawdę, której broni Zbigniew Herbert. Tak jak Hamlet, z którego szydził Fortynbras w przejmującym „Trenie Fortynbrasa”.
Zbigniew Herbert o swojej babci. „Ona była święta”
Ta walka o sprawiedliwość, która przysporzyła Herbertowi nieprzyjaciół – zwłaszcza pod koniec życia – bez wątpienia wynikała z charakteru Pana Cogito oraz jego dzieciństwa. Z pewnością ważną rolę na tym polu odegrała także osoba, którą kochał najbardziej przez całe życie – babcia (poświęcił jej utwór „Babcia”).
„Maria Doświadczona”, jak ją nazwał, została koszmarnie naznaczona przez życie – młodo straciła rodziców, później dwoje małych dzieci, a kilka lat po ich śmierci jej mąż popełnił samobójstwo. Mając niską wdowią rentę, musiała sama radzić sobie z opieką nad synami – Mieczysławem i Bolesławem. Mimo przeżytych traum pozostała szlachetna i serdeczna dla innych, a wnukowi wpoiła wrażliwość na pokrzywdzonych i ubogich, którzy „znaleźli się w zasięgu jej królewskiego serca”, jak mówił poeta po latach.
Mały Zbyszek był wspólnikiem w owym „babcinym planu Marshalla” i obserwował, jak szczera wiara prowadzi ją do niesienia bezinteresownej pomocy.
,,Ona była święta. W jej życiu był właściwie sam ból, samo cierpienie, a jednocześnie prawdziwa wielkość. Była kobietą z ogromną gościnnością wewnętrzną (...) w niej światło nigdy nie gasło. Ona miała, Jezus Maria! – nie ma na to innego wyrażenia – kontakt z Panem Bogiem. Babcię można było zabić, ale nie można jej było wyrwać ze świata wiary. Przy tym nie uważała, że Pan Bóg powinien coś dla niej robić, pomagać, tylko że Pan Bóg po prostu jest. Ona była z Nim
Zbigniew Herbert o komunistach. „To były wcielone diabły”
Herbert nie stanął przy boku popleczników ZSRR, kiedy przejęli władzę w Polsce. Niewysłowioną odrazą napawały poetę pochwalne peany na cześć komunistów pisane przez niektórych poetów. Herbert wolał nie dojadać i podjąć pracę robotnika, niż „sprzedawać” swoje słowo dla „wcielonych diabłów”.
Nie mógł zrozumieć, jak można było w momencie „kiedy ludzie nazywani «zaplutymi karłami reakcji» umierali w lesie za Polskę”, stawać po stronie nowego najeźdźcy. Później poświęcił Żołnierzom Wyklętym jeden ze swoich najpiękniejszych wierszy – „Wilki”. Dzięki muzycznej interpretacji Gintrowskiego utwór ten stał się patriotycznym hymnem. Antykomunistyczną wymowę ma również „17 IX”.
Największą burzę wywołało jednak „Przesłuchanie anioła”, które zostało wykorzystane na potrzeby „Przesłuchania” w reżyserii Ryszarda Bugajskiego. Ten legendarny film został nakręcony w 1982 r. i już wówczas zyskał miano „najbardziej antykomunistycznej produkcji, jaka kiedykolwiek powstała”. Nie przeszedł przez cenzurę i przeleżał na półkach przez siedem lat; premierę miał już po upadku komunizmu, pod koniec 1989 r.
Zbigniew Herbert o Polsce. „Zasługuje na miłość i szacunek”
Ojczyzna stanowiła dla Herberta ogromną wartość. Bardzo poważnie przeżywał problemy i kwestie związane z krajem i miłością do ojczyzny. Piękny przykład patriotyzmu dał m.in. w „Guzikach” napisanych pod wpływem informacji o zbrodni katyńskiej.
Zawsze podkreślał, że Polska zasługuje na „miłość i szacunek”. „Nie można zrezygnować z tego, że nasz naród jest inny od innych narodów, że ma prawo do istnienia, własnej suwerenności, własnego języka, tradycji i kultury. One trwają tysiąc lat. Może niedługo w porównaniu z innymi kulturami, ale przynajmniej dla mnie zasługują na szacunek i miłość” – pisał w artykule zacytowanym w książce „Herbert nieznany”.
Trudną historię naszego kraju nakreślił we wstrząsającym „Raporcie z oblężonego miasta”. „Ci, których dotknęło nieszczęście, są zawsze samotni” – pisał rozgoryczony i rozczarowany obojętną postawą państw zachodnich wobec walk Polski o niepodległość.
RS
Źródła:
Wiersz Hiperborejczyk w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka
Wydawnictwo Zeszytów Literackich, Herbert nieznany. Rozmowy, wyd. 2008
Rafał Żebrowski. Zbigniew Herbert. Kamień, na którym mnie urodzono, wyd. 2011