Kultura

Polak nadaje kolor przeszłości, która „dzięki barwom przestaje być odległa” [NASZ WYWIAD]

Matka z dzieckiem po bombardowaniu Warszawy (fot. MIKOŁAJ KACZMAREK/Facebook)
Żołnierze z kompanii „Anna” batalionu „Gustaw” między ruinami domów przy ul. Królewskiej w Śródmieściu Północnym. Fot. Wiesław Chrzanowski/Ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego; koloryzacja: Mikołaj Kaczmarek
podpis źródła zdjęcia

– Ci wyjątkowi ludzie są dla mnie wzorem do naśladowania. Bohaterami najwyższej wartości. Oni przede wszystkim uczą nas bezinteresownej służby niepodległej Rzeczypospolitej – mówi Mikołaj Kaczmarek, który nadaje „kolor przeszłości” o polskich żołnierzach, dla których zorganizował wyjątkową i piękną akcję.

Tekst przypominamy z okazji 84. rocznicy wybuchu II wojny światowej


Rafał Sroczyński: Nadaje Pan zdjęciom nowy charakter dzięki koloryzacji. Kiedy patrzę na niektóre z nich, mam wrażenie, że są to kadry filmowe, a nie pokolorowane czarno-białe fotografie. Czy uważa Pan, że dzięki nadaniu im barw bohaterowie przedstawieni na kadrach zdają się nam bliżsi?


Mikołaj Kaczmarek: Dokładnie tak. Myślę, że po odpowiednim nadaniu barwy dana fotografia zyskuje nowy blask i życie. Kolor znacznie zmniejsza odległość w czasie. Czasem możemy aż poczuć emocje, które towarzyszą ludziom na zdjęciach. 


Dlaczego zajął się Pan kolorowaniem archiwalnych zdjęć? Kiedy zainteresował się Pan tym, aby ożywić bohaterów i dawną Polskę? Czy w Pana życiu było jakieś przełomowe wydarzenie? 

Koloryzacją archiwalnych fotografii zająłem się całkiem spontanicznie 6 lat temu. Obejrzałem serie dokumentów o II wojnie światowej, które były lekko podkoloryzowane, i bardzo mnie to zainteresowało. Po nadaniu barw tamte straszne czasy nie wydawały się już tak odległe.

Co Pan chce przekazać swoim widzom poprzez swoją sztukę? Jakie przesłanie płynie z tych zdjęć? 

Przede wszystkim, żebyśmy szanowali wolność, którą mamy w Polsce, bo nie jest nam ona dana raz na zawsze. Historia nadal się toczy i nigdy nie wiadomo, kiedy Polacy znowu staną do walki w obronie ojczyzny. Oczywiście chodzi też o pamięć bohaterów, którzy przelewali krew za to, żebyśmy teraz mogli być wolni.

Każdy artysta ma prace, które wydają mu się bardzo dobre, i takie, które chciałby w jakiś sposób poprawić. Która pokolorowana fotografia robi na Panu szczególne wrażenie? I dlaczego właśnie ona?

Wszystkie swoje prace prędzej czy później muszę poprawić, ponieważ w moim warsztacie włączam program i widzę, że pewien element mogę udoskonalić. Jest kilka takich zdjęć. Jedna z nich to fotografia z „Powstania Warszawskiego”, na której mała dziewczynka klęczy przed grobem brata na prowizorycznym cmentarzyku. Obok jest grób gosposi z drugiego piętra. To zdjęcie zawsze chwyta za serce.

Niektóre ze zdjęć, które Pan pokolorował, są wstrząsające. Na przykład dziewczynka rozpaczająca nad ciałem zabitej siostry lub zdjęcia rannych. Czy kolorowanie takich zdjęć jest trudnym przeżyciem?
 
Na początku, pamiętam, rzeczywiście towarzyszyły mi duże emocje związane z daną fotografią, ale po czasie nastąpiło pewne znieczulenie i teraz podchodzę do tego nieco inaczej.





Praktycznie każdy z pokolorowanych przez Pana kadrów opowiada jakąś historię. Proszę opowiedzieć o jednej z nich. Może jest taka historia, która jest dla Pana szczególnie ważna? 

Taką fotografią jest na pewno zdjęcie 14-letniej Czesławy Kwoki, która została zamordowana zastrzykiem fenolu w niemieckim obozie zagłady KL Auschwitz 12 marca 1943 roku. Dziewczynka przed wykonaniem fotografii dla posłuszeństwa została pobita pejczem przez jedną z nadzorczyń. Na tym zdjęciu widać wielkie emocje, jakie jej towarzyszyły, widać ten strach i przerażenie w oczach.

Proszę opowiedzieć naszym czytelnikom o samym procesie koloryzacji. Jak dokładnie wygląda praca nad zdjęciem i ile czasu zajmuje barwienie czarno-białej fotografii? Jakimi narzędziami się Pan posługuje? 

Pracuję na tablecie graficznym, na którym odbywa się cały proces. Jeżeli chodzi o program, to działam w Photoshopie. To chyba najpopularniejszy z programów graficznych. Co do czasu zabiegu to trzeba pamiętać, że fotografia fotografii nierówna. Kwestia wykonania obróbki zdjęcia zależy głównie od liczby elementów, a także od jakości zdjęcia. Zdarza się, że jedno zdjęcie ogarniam w 30 minut, a inne w 15 godzin.

Zauważył Pan w jednej z wcześniejszych rozmów, że najtrudniejsze jest kolorowanie twarzy. Wyjaśni nam Pan dlaczego? 

Rzeczywiście na początku było to dla mnie trudne. Na twarz wchodzi wiele warstw koloru. Wszystko należy wyważyć tak, żeby skóra wyglądała naturalnie. Do tego potrzebowałem czasu, żeby się nauczyć. Sztuką jest to tak zrobić, żeby nie wyglądało na kolorowane. Nie wystarczy nałożyć jeden odcień koloru, pomalować usta i oko. Tu trzeba większej staranności i zabawy.

Zauważył Pan w jednej z wcześniejszych rozmów, że najtrudniejsze jest kolorowanie twarzy. Wyjaśni nam Pan dlaczego? 


Rzeczywiście na początku było to dla mnie trudne. Na twarz wchodzi wiele warstw koloru. Wszystko należy wyważyć tak, żeby skóra wyglądała naturalnie. Do tego potrzebowałem czasu, żeby się nauczyć. Sztuką jest to tak zrobić, żeby nie wyglądało na kolorowane. Nie wystarczy nałożyć jeden odcień koloru, pomalować usta i oko. Tu trzeba większej staranności i zabawy.

Ma Pan kontakt z żołnierzami AK. Kim oni są dla Pana? I jak Pan sądzi – czego my, młode pokolenie, powinniśmy się od nich uczyć? 

Ci wyjątkowi ludzie są dla mnie wzorem do naśladowania. Bohaterami najwyższej wartości. Oni przede wszystkim uczą nas bezinteresownej służby niepodległej Rzeczypospolitej. Jest ich już niewielu, ale póki żyją, powinnyśmy ich jak najczęściej słuchać i umieć korzystać z ich rad, bo to właśnie im przyszło za młodu walczyć o wolną Polskę.

Niedawno zorganizował Pan piękną akcję. Wręczył Pan kolorowe zdjęcia powstańcom oraz położył fotografie przy grobach ich nieżyjących kolegów. Proszę nam o tym opowiedzieć. Skąd taki pomysł? Jak zareagowali sami bohaterowie? Co Pan czuł, kiedy mógł się Pan z nimi spotkać? Chciałbym również, aby opowiedział Pan o zbiórce, którą Pan wspiera, i powiedział, jak dziś możemy pomagać powstańcom i weteranom wojennym. 

Rok temu postanowiłem zrobić coś więcej niż tylko pisać posty w Internecie. Wydrukowałem i oprawiłem w ramki ok. 30 swoich prac, a następnie ustawiłem na grobach powstańców na warszawskich Powązkach. Myślę, że to bardzo dobra akcja, ponieważ widząc na grobie zdjęcie człowieka, mamy całkiem inny odbiór. To, co zrobiłem, bardzo spodobało się ludziom, którzy obserwują moją stronę. W tym roku również to zrobiłem i za rok na pewno z tego nie zrezygnuję. 

Kilka swoich prac podarowałem żyjącym powstańcom i oczywiście byli zachwyceni. Ja sam czułem wielkie podekscytowanie, mogąc się spotkać, podać dłoń i wręczyć taki prezent, no i zrobić pamiątkowe zdjęcie. Bardzo mnie cieszy ich pozytywna reakcja, bo to jeszcze bardziej napędza mnie do działania, by ocalić pamięć o nich od zapomnienia. 

Jeżeli chodzi o zbiórkę, to organizuję ją Fundacja „Nie Zapomnij o Nas, Powstańcach Warszawskich”, która od kilku lat działa i robi fenomenalną robotę. Obiady dla bohaterów w czasie pandemii czy odnawiane groby na warszawskich Powązkach to ich zasługa. Jeżeli ktoś chce wesprzeć takie działania, to może wpłacić chociażby symboliczną złotówkę na stronie, która znajduje się pod wskazanym adresem.
*Mikołaj Kaczmarek koloryzacją zdjęć zajmuje się od 6 lat. Jednym z najważniejszych tematów, który podejmuje w swoich pracach jest Powstanie Warszawskie oraz czasy II wojny światowej. W 2019 roku otrzymał wyjątkowe wyróżnienie w obecności 60 Powstańców na ceremonii w Teatrze Narodowym w Warszawie. Decyzją internautów i kapituły Stowarzyszenia BohaterON został uhonorowany dwoma statuetkami - Złotą i Srebrną - w uznaniu zasług związanych z promocją historii Polski XX wieku i edukacji historyczno-patriotycznej.

Więcej na ten temat