Rozrywka

Lizbona – stolica fado i wielkich odkrywców

Panoramiczny widok na malowniczą Lizbonę, stolicę Portugalii, z dominującym Zamkiem św. Jerzego na wzgórzu. Historyczna architektura z charakterystycznymi czerwonymi dachami i wąskimi uliczkami podkreśla urok miasta. Zdjęcie ukazuje słoneczny dzień z błękitnym niebem i delikatnymi chmurami, idealny dla turystów odwiedzających Lizbonę.
Lizbona położona jest na siedmiu wzgórzach. Fot. Kavalenkava/shutterstock
podpis źródła zdjęcia

Lisboa, bo tak w oryginale zapisuje się nazwę portugalskiej stolicy, jest największym miastem leżącego nad Atlantykiem kraju odkrywców. Lizbona jest położona na siedmiu wzgórzach, dlatego wyjeżdżając do stolicy Portugalii, warto zadbać o formę. Jest to świetna alternatywa zarówno na krótki urlop, jak i dłuższy wakacyjny wypoczynek.

Lądując w stolicy Portugali, od razu na myśl przychodzi nam skojarzenie z San Francisco, i to nie tylko z powodu skąpanego w słońcu miasta. Choć i pod tym względem Lizbona przypomina kalifornijską metropolię, ponieważ ma średnio około 2800 słonecznych godzin w roku, co jest liczbą o 4 razy większą niż ilość tychże godzin w Polsce. Jedną z atrakcji oraz symbolem stolicy jest Most 25 Kwietnia, który do złudzenia przypomina amerykański Golden Gate Bridge. To jednak niejedyne skojarzenie, które możemy mieć przybywając do Lizbony. Już z okna „żelaznego ptaka” możemy zaobserwować ogromna figurę Chrystusa Króla, która, jak można się domyślić, jest inspirowana posągiem Cristo Redentor (Chrystusa Zbawiciela), który stoi w brazylijskim Rijo de Janeiro.

Lizbona, czyli bezpieczna przystań

Położone w zachodniej części Półwyspu Iberyjskiego miasto, jest jedną z najbardziej wiekowych stolic w Europie i według szacunków jest aż o 4 wieki starsze od „wiecznego miasta” – Rzymu. Przyjmuje się, że założyli ją Fenicjanie i to właśnie od nadanego przez nich określenia „Allis Ubbo” – czyli dosłownie „bezpieczna przystań” pochodzi nazwa miasta. Lizbona jest najbardziej wysuniętą na zachód stolicą Europy kontynentalnej. Szacuje się, że Lizbonę zamieszkuje około pół miliona mieszkańców, jednak cały zespół metropolitarny jest zasiedlony przez ponad 2,8 mln ludzi. Dla porównania, każdego roku miasto odwiedza około 6 mln turystów. Ciekawostką jest fakt, iż Lizbona de facto nigdy stolicą Portugalii ogłoszona nie została. Około roku 1255, ówczesny władca kraju – Alfonso III przeniósł główny sąd z Coimbry, czyli dotychczasowej stolicy kraju, do Lizbony. I tak o to miasto, które wówczas było (i nadal jest) największym miastem w kraju, stało się jego stolicą, choć żadne dokumenty nie poświadczają tego faktu.
Stolica Portugalii, choć zajmuje, można rzec, niewielką powierzchnię, bo jedynie około 85 km² (nie wliczając w to „wchłoniętych” przez aglomerację przyległych miejscowości), to zwiedzanie miasta, dla niewprawionych w trekkingu turystów może być nieco uciążliwe. Położone jest ono na 7 wzgórzach i wybierając się tam, należy się liczyć z koniecznością „wspinania” się w celu zwiedzenia najciekawszych zakątków i zabytków tego urokliwego miasta. Z racji lizbońskich „wysokości” w stolicy znajduje się kilka wind, które pomogą nam w dostaniu się na wyższe partie miasta. Największą atrakcją turystyczną jest jedyna pionowa winda (i tak naprawdę jedyny wyciąg, który rzeczywiście jest windą, gdyż pozostałe to po prostu miejskie wagoniki tramwajów) – Elevador de Santa Justa – żelazna, neogotycka budowla, mierząca 45 m. Początkowo napędzana parą wodną winda uznawana jest za dzieło Raoula Mesnier de Ponsard, czyli ucznia samego konstruktora słynnej paryskiej wieży – Gustawa Eiffla.
O tym, że jest to jedna z najpopularniejszych atrakcji miasta, świadczy fakt, iż aby wejść do mogącej pomieścić 24 osoby windy, należy odczekać w kolejce nawet godzinę (przynajmniej tyle wynosił czas oczekiwania na początku listopada 2022 – czyli poza ścisłym sezonem turystycznym). Bilet kosztuje 5 euro i gwarantuje nam nie tylko przejazd windą, ale również wstęp na taras widokowy, z którego rozpościera się zapierający dech w piersiach widok na czerwone dachy Lizbony oraz znajdujący się na przeciwległym wzgórzu Zamek Św. Jerzego. Warto jednak tuż po przybyciu do stolicy Portugalii zaopatrzyć się w bilet całodobowy, bo dzięki niemu skorzystamy nie tylko z komunikacji miejskiej, ale również ze wspomnianej windy. Po wyczerpującym czasie oczekiwania, na kilkusekundowy wyjazd na górę, warto przysiąść w kafejce na tarasie, nie tylko po to, aby rozkoszować się pięknym widokiem, ale również, aby skosztować jednego z lokalnych przysmaków – czyli ciasteczek z dorsza (port. Pasteis de Bacalhau), które są podawane niemalże w każdym miejscu w mieście. Do smakołyków jeszcze wrócimy, ponieważ bogactwo smaków portugalskiej stolicy zasługuje na nieco więcej uwagi.

Tramwaj nr 28

Śmiało można rzec, iż jest to najsłynniejsza linia tramwajowa w Europie. To właśnie malutkie żółte wagoniki, które posiadają dokładnie tyle samo miejsc siedzących, co jego numer, są ważną atrakcją turystyczną i wizytówką miasta. Trasa tramwaju 28 biegnie między wąskimi uliczkami Lizbony i wynosi ponad 7 km. Przejechanie całego szlaku zajmuje około 40-50 minut i jest z pewnością wspaniałą formą zwiedzania miasta. 

Choć w Lizbonie, jak praktycznie w każdej stolicy, dostępne są czerwone autobusy wożące turystów, to w tym mieście nie cieszą się one wielką popularnością. Przejazd tramwajem nr 28 jest obowiązkową atrakcją, dla każdego, kto odwiedza stolicę Portugalii. Linia ta cieszy się tak ogromną popularnością z pewnością z racji tego, iż wiedzie ona przez najpiękniejsze i najbardziej zabytkowe dzielnice miasta, czyli Alfamę, Chiado, Baixe i Bairro Alto. Choć widok zatłoczonych, drewnianych wagoników, które w godzinach szczytu przypominają przysłowiową puszkę portugalskich sardynek, może odstraszać, to z pewnością warto wstać nieco wcześniej (tramwaj pierwszy kurs rozpoczyna o godzinie 5:40), aby wyruszyć w tę fascynującą podróż i zobaczyć miasto z nieco innej perspektywy. 

Alfama to jedna z najstarszych dzielnic Lizbony, do której dotrzemy żółtym tramwajem. Dzięki swemu położeniu na wzniesieniu nie ucierpiała tak bardzo podczas tragicznego trzęsienia ziemi, które spustoszyło stolicę. Wybierając się na przechadzkę, warto zwiedzić położone tam tarasy widokowe, z których zobaczymy między innymi piękny zachód słońca.

Belém – tu swą podróż rozpoczął i zakończył Vasco da Gama

Belém to dystrykt, do którego warto zawitać podczas wizyty w stolicy Portugalii. Lądując w Lizbonie, możemy z okien zauważyć rozpościerającą się monumentalną budowlę. Mowa o Klasztorze Hieronimitów (port. Mosteiro dos Jerónimos), który powstał z inicjatywy króla Manuela I (od jego imienia pochodzi nazwa typowego dla Portugalii stylu, który łączy w sobie elementy architektury gotyku i renesansu, tzw. styl manueliński). Jego budowę rozpoczęto w roku 1502, jako podziękowanie za udaną wyprawę wielkiego żeglarza i odkrywcy – Vasco da Gamy – do Indii. Uznaje się, że to właśnie w klasztorze należącym do zgromadzenia hieronimitów wymyślono słynne ciasteczka pastéis de Belém, a wszystko dzięki temu, iż mnisi chcieli w jakiś sposób użyć nadmiaru żółtek jaj. Klasztor prawie 40 lat temu został wpisany na światową listę dziedzictwa UNESCO. To właśnie tu w 2007 roku podpisano Traktat Lizboński.
W pobliżu klasztoru znajduje się słynny, mający kształt wypływającej z portu karabeli, 52. metrowy Pomnik Odkrywców (port. Padrão dos Descobrimentos). Betonowa konstrukcja przedstawia stojące na dziobie łodzi postaci, m.in.: Henryka Żeglarza (uznawanego za twórcę kolonialnej potęgi Portugalii), Vasco da Gamy (który odbył pierwszą podróż z Europy do Indii), Ferdynanda Magellana (odkrywcę, który odbył podróż dookoła świata) czy Bartolomeu Diasa (to on opłynął Przylądek Dobrej Nadziei). Udając się w pobliże pomnika, możemy odkryć mapę wypraw i kolonii Portugalii przedstawionych na marmurowej mapie. 

W niedalekiej odległości zauważymy również most, który swoją nazwę zawdzięcza wspomnianemu wyżej słynnemu portugalskiemu odkrywcy – Vasco da Gamie. Jest to najdłuższy most w Europie, a jego długość to ponad 17 kilometrów. Uznaje się, że to właśnie z portu w dzielnicy Santa Maria de Belém, da Gama wyruszył w swoją podróż do Indii. Tutaj również zakończył zarówno swoją morską, jak i ziemską tułaczkę. W Klasztorze Hieronimitów znajduje się miejsce wiecznego spoczynku żeglarza.
Kolejną atrakcją tej dzielnicy jest ostoja i punkt orientacyjny wracających ze swych morskich podróży portugalskich żeglarzy – Wieża Belém. 35. metrowa Torre de Belém (bo tak brzmi jej oryginalna nazwa), której część pięter znajduje się pod wodą uchodzącej do oceanu, najdłuższej na Półwyspie Iberyjskim rzeki Tag, pełniła w przeszłości wiele funkcji. Była między innymi fortyfikacją obronną, latarnią, ale również więzieniem, w którym kilka miesięcy spędził polski generał – Józef Bem.

Dorsz na 365 sposobów

Historia Portugalii jest bardzo bogata, podobnie jest z jej kuchnią. Z racji rozlicznych wypraw oraz liczby kolonii, kuchnia portugalska czerpała z wielu różnych smaków, które ze sobą łączyła. Bliskość oceanu sprawia, że potrawy portugalskiej kuchni bazują głównie na świeżych rybach i owocach morza, których jest tam pod dostatkiem. Dorsz to ryba, która wśród Portugalczyków cieszy się największą popularnością (może tuż po sardynkach, które są kojarzone z tym miastem), a szefowie kuchni twierdzą, iż potrafią przyrządzić ją aż na 365 sposobów. W poszukiwaniu kulinarnych delikatesów warto wybrać się do ogromnej hali targowej w centrum miasta. W tym miejscu nawet najwięksi smakosze znajdą coś, co zachwyci ich podniebienie. Choć w tym miejscu można spróbować wielu różnych potraw (również pizzy), to warto wybrać jedną z lokalnych restauracji, która oferuje przysmaki portugalskiej kuchni. Posiłek warto rozpocząć od zielonej zupy, czyli Caldo verde. Dawniej potrawę, której podstawowymi składnikami jest galicyjska kapusta (z racji tego, iż przypomina ona w smaku jarmuż, często używa się go zamiennie ze wspomnianą kapustą) oraz kiełbasa chorizo, spożywano wśród biedniejszych osadników, dziś jednak jest ona uznawana za potrawę narodową.

Na danie główne warto wybrać uznawanego w okolicach Lizbony króla ryb – czyli wspomnianego dorsza. Dla nieco odważniejszych proponujemy kraba, którego sami możecie wybrać spośród wielu pływających w akwarium. Znajdzie się również coś dla fanów fast foodów. Zamawiając, mogłoby się wydawać, „pospolitego” hot doga (choć nie wiem, czy można go tak nazwać, zważywszy na „kiełbaskę”, z którą jest podawany) możemy spróbować jednego z nietypowych przysmaków tego miasta – bułki z ośmiornicą. To właśnie wcześniej usmażoną mackę ośmiornicy znajdziemy w naszym pieczywie, zamawiając hot dog de polvo


Będąc w Lizbonie, nie można nie spróbować popularnych na całym świecie pastéis de Belém, czyli babeczek z kruchego francuskiego ciasta wypełnionego po brzegi kremem budyniowym wykonanym na bazie żółtek. Należy pamiętać, że pastéis de Belém pieczone według tradycyjnego XVIII-wiecznego przepisu można kupić jedynie w małej cukierni niedaleko Klasztoru Hieronimitów w dzielnicy Belém. Choć wyglądające prawie identycznie ciasteczka można (i to w zdecydowanie niższej cenie) kupić niemalże na każdym kroku, to różnią się one nieco od tych oryginalnych nie tylko nazwą – te popularne w całej Portugalii to – pastéis de nata, ale także wyglądem i smakiem. Aby poczuć różnicę, oczywiście należy spróbować obu. 


Nie można również zapomnieć o spróbowaniu typowego dla Portugalii trunku – ginjinha – czyli nalewki wiśniowej, która serwowana jest zarówno w normalnych kieliszkach, jak i takich wykonanych z czekolady.

Fado jest gatunkiem muzyki, który swoje korzenie ma właśnie w Lizbonie. To właśnie tu, głównie w dzielnicy Alfama, powstała ta narodowa muzyka. Początki fado (które często są określane mianem portugalskiego bluesa) sięgają XIX wieku. Fado – czyli przeznaczenie – to melancholijne pieśni śpiewane początkowo przez jednego wokalistę (kobietę bądź mężczyznę – to odmiana z Lizbony, ponieważ w Coimbrze fado śpiewali jedynie mężczyźni), którym wtórują dwie gitary. Melodia główna wygrywana jest na tradycyjnej gitarze portugalskiej (która wyglądem przypomina nieco mandolinę, jednak jest znacznie większa i posiada 12 strun). Obecnie występy fado w Lizbonie kończą się „pojedynkiem” wokalistów i w założeniu mają naśladować kłótnię pary, która odbywa się właśnie za pomocą śpiewanych przez partnerów odpowiedzi. Warto wybrać się choćby na jeden z koncertów, które odbywają się praktycznie każdego wieczora w wielu rozsianych po mieście barach. Wstęp na koncert tradycyjnej muzyki portugalskiej zazwyczaj jest darmowy.

Powodów, dla których warto odwiedzić stolicę Portugalii jest wiele. Lizbona to miasto bardzo przyjazne dla turystów. Głównie dlatego, iż mieszkający w nim ludzie są niezwykle otwarci i pomocni. Poza tym, miasto jest stosunkowo niewielkie, a sieć komunikacji miejskiej świetnie prosperuje, co znacznie ułatwia nam jego zwiedzanie. Odwiedzając Lizbonę warto również wybrać się do oddalonej zaledwie o godzinę drogi od stolicy Sintry i znajdującego się tam Pałacu Pena. Do wzgórza pałacowego Sintry można dostać się tuk tukiem. Przyjaźnie nastawieni przewoźnicy podczas drogi na szczyt, chętnie opowiedzą nam historię regionu, pokażą najważniejsze zabytki (Pałac Pena to nie jedyna atrakcja tego miasta) oraz zatrzymają się, abyśmy mogli wykonać zdjęcia. 


Palácio Nacional da Pena to typowy przykład architektonicznego eklektyzmu. Z pozoru zupełnie niepasujące do siebie kolorowe elementy zamku widoczne są z odległych zakątków miasta, a w momencie, kiedy jest piękne bezchmurne niebo, również z samej Lizbony


Lizbona z pewnością jest destynacją godną polecenia każdemu, kto lubi słoneczną pogodę, dobre jedzenie i wspinanie się na wzgórza.

JEK
Więcej na ten temat