Kultura

Marnowanie jedzenia na święta. „Nie do końca zdajemy sobie sprawę ze skali problemu”

Marnowanie jedzenia na święta jest ogólnoświatowym problemem (fot. Teresa Kasprzycka/Shutterstock)
podpis źródła zdjęcia

Nadchodzące Boże Narodzenie, podczas którego obfitość żywności na świątecznym stole jest tradycją w wielu polskich domach, to dla milionów z nas najważniejsze święto w roku. Niestety, jak wskazują badania, w ferworze przyrządzania potraw często przygotowujemy ich za dużo i później wyrzucamy jedzenie. Jak zatem podejść do tematu świątecznego gotowania?

Tradycyjne Boże Narodzenie obchodzi się na świecie 25 grudnia od 353 roku. To wtedy Kościół Katolicki oficjalnie przyjął rzeczoną datę za dzień przyjścia na świat Jezusa Chrystusa, mimo iż w rzeczywistości prawdziwy dzień jego narodzin przypada na okres wiosenny lub wczesną jesień. 

Ten wyjątkowy moment jest dla nas okazją na spotkanie z bliższą i dalszą rodziną, z którą zasiądziemy do wieczerzy, a później obdarujemy się wzajemnie prezentami i złożymy sobie życzenia. 

Zrobimy, więc dokładnie tak jak od wieków czynią wszyscy chrześcijanie celebrujący to piękne święto. Poszukując jego początków musielibyśmy udać się w bardzo daleką podróż w zamierzchłą przeszłość. Trafiając pod starożytny dach zobaczylibyśmy wiele podobieństw, w stosunku do obecnych czasów – bogato zastawione stoły, cieszących się, radosne śpiewy. Taki sam obrazek ukazałby się nam zresztą również w średniowiecznych, renesansowych i nowożytnych chatach, domach i rezydencjach.

Ile jedzenia marnujemy przez święta? Badanie pokazuje skalę problemu

Mogłoby się, w związku z powyższym, wydawać, że kontynuujemy dziś po prostu nasze kulturowe dziedzictwo, kiedy potrawy nie mieszczą się nam na blacie i stole. Tak rzeczywiście w pewnym stopniu jest, ale między nami i naszymi przodkami istnieje jednak bardzo poważna różnica. Mówiąc bowiem o nich nie powinniśmy zapominać, że kolacja wigilijna i dni Bożego Narodzenia dla biedniejszych warstw społeczeństwa były dawniej jedną z nielicznych okazji, aby porządnie się najeść

Potrawy, które pojawiały się przed biesiadnikami znikały najczęściej – nie trudno się domyślić – do ostatka, ale jeżeli już zdarzyło się, że jedzenie zostało po uroczystościach, oddawano je żebrakom i najbiedniejszym. Niestety dziś niedojedzone resztki ze świąt większość osób wyrzuca po prostu do śmietnika. Zazwyczaj lądują w nim, ponieważ nie mamy ich już siły zjeść. 

Badanie, które zostało przeprowadzone przez Kantar Public dla aplikacji „Too Good to Go”, pokazuje olbrzymią skalę problemu świątecznego marnotrawienia jedzenia w Polsce. Aż 39 proc. ankietowanych w nim osób przyznaje się, że po Bożym Narodzeniu zapełnia swój kosz żywnością, która się zepsuła (52 proc. przypadków marnotrawienia) lub której przygotowano za dużo (51 proc.) albo po prostu nie zjedzono (15 proc.).

Wyrzucanie jedzenia po świętach. Jaka żywność najczęściej ląduje w śmietniku?

Najczęściej pozbywamy się z wyżej wymienionych powodów sałatki jarzynowej (51 proc.), w przypadku której pojawia się pewien paradoks. Marnujemy ją bowiem, mimo że aż 91 proc. z nas nie wyobraża sobie bez niej wigilii. 

Nieco rzadziej wyrzucamy pieczywo (38 proc.), warzywa i owoce (22 proc.), śledzie (21 proc.) i rybę po grecku (20 proc.). Ta ostatnia potrawa, jak uważa 45 proc. badanych, mogłaby w ogóle nie znaleźć się na ich stołach. Inne dania, z których chętnie byśmy zrezygnowali to pieczeń (44 proc.), galareta wieprzowa/drobiowa (42 proc.) oraz karp (40 proc.). 

Nie jesteśmy zupełnie nieświadomi naszych błędów, bo badanie pokazuje, że aż 46 proc. ankietowanych zdaje sobie sprawę, iż przygotowuje na okres Bożego Narodzenia zbyt dużo jedzenia. Równocześnie 16 proc. respondentów przyznaje otwarcie, że nigdy nie „przerabiało” jedzenia, które zostało przyszykowane na święta.
Na szczęście coraz więcej Polaków zdaje sobie sprawę z problemu, jakim jest marnowanie jedzenia. Większość (61 proc.) ankietowanych obiecuje, że podczas świąt zwróci większą uwagę na rzeczony problem. Najważniejszym powodem, dla którego zamierzamy to zrobić, są rosnące ceny (69 proc.) oraz coraz większa świadomość Polaków (48 proc.). 

Nie bez znaczenia są również kwestie ochrony przyrody: 28 proc. ankietowanych wskazuje na zły wpływ masowej produkcji żywności na środowisko naturalne naszej planety. Taka opinia jest uzasadniona w świetle badań, które pokazują, że rolnictwo – a przede wszystkim operujące w nim wielkie koncerny – pobiera aż 25 proc. z całości zużycia zasobów wodnych w Europie

Przemysł hodowlany przeznacza ją m.in. do produkcji wołowiny, której wytworzenie wiąże się ze zużyciem 15 tys. litrów wody na kilogram. To mniej więcej tyle, ile człowiek wypija przez około 25 lat. Liczba, która szokuje, związana jest z przemysłowym chowem krów wypijających monstrualne (40-150 litrów dziennie) ilości wody i zjadających olbrzymią ilość paszy. Na potrzeby produkcji tej ostatniej wycina się dziś, pod pola uprawne, całe kilometry lasów. Nie można ponadto nie wspomnieć o procesach technologicznych w rzeźniach, które również wymagają bardzo dużych ilości wody. 

To oczywiście jedynie przykład, który – w co trudno uwierzyć – nie jest najbardziej radykalny. Najwięcej nawodnienia potrzebuje bowiem inny produkt, po który bardzo chętnie wszyscy sięgamy. To czekolada, do której wyprodukowania potrzeba aż 17 tys. litrów na 1 kilogram

Mając wszystko powyższe na uwadze zastanówmy się, czy rzeczywiście warto przesadnie upiększać stół, aby zadowolić oko i naszych bliskich tym, czego i tak w całości nie zjemy. A jeżeli już po raz kolejny przesadzimy i zostaną nam potrawy – pamiętajmy o biedniejszych osobach i Bankach Żywności, do których można oddać jedzenie. Tam z pewnością się nie zmarnuje.

Ekspertka mówi, jak walczyć z marnowaniem jedzenia. „To możemy zrobić sami”

Rafał Sroczyński: Nadchodzą Święta Bożego Narodzenia, podczas których spotkamy się z bliskimi i będziemy celebrować wigilijną wieczerzę. To radosny czas dla nas, ale przy okazji warto pamiętać o kwestiach związanych ze środowiskiem. Jakich – w Pani odczuciu i świetle badań - konkretnie? 

Anna Kurnatowska, Country Director w Too Good To Go: W okresie świątecznym marnujemy o 30% więcej jedzenia niż w pozostałych miesiącach w roku. To bardzo duże obciążenie dla planety. Zmarnowana żywność odpowiada za aż 10% rocznej emisji gazów cieplarnianych, czyli mniej więcej tyle, ile emituje transport drogowy na świecie. Mamy zatem nad czym pracować. Niedawno przeprowadzone badania Too Good To Go i Kantar Public wykazują, że 61% Polaków w te święta zwróci większą uwagę na kwestię niemarnowania żywności. Ważne jednak, by nasza wrażliwość na ten problem wykraczała poza świąteczny czas. Co ciekawe, najczęściej po świętach wyrzucamy sałatkę jarzynową. Podzielę się więc prostym trikiem. Aby cieszyć się nią dłużej, wystarczy dodać majonez tuż przed podaniem.
Problem marnowania żywności występuje nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie i realnie szkodzi środowisku, czego nie wszyscy mają świadomość. Przedstawmy im skalę. Jak bardzo wyrzucanie jedzenia dewastuje naszą planetę? 

Zmarnowana żywność nie tylko obciąża nasze portfele, co szczególnie czujemy w czasach inflacji, ale przede wszystkim powoduje, że marnujemy zasoby. Jedzenie to przecież również surowce – ziemia niezbędna pod hodowle i uprawy, ludzka praca podczas zbiorów i przetwórstwa, nawozy (ich produkcja zużywa duże ilości gazu), woda, której rolnictwo wykorzystuje najwięcej wśród wszystkich innych gałęzi przemysłu, paliwa do transportu czy prądu koniecznego do przechowywania. Jednocześnie zanieczyszczamy nasz klimat w niespotykanym dotąd tempie. Żyjemy na planecie z ograniczoną ilością zasobów, które szybko się wyczerpują. Ratując jedzenie, upewniamy się, że te zasoby się nie zmarnują, a żywność nie została wyprodukowana na darmo. Niemarnowanie żywności jest obecnie postrzegane jako rozwiązanie numer jeden w walce ze zmianą klimatu. To coś, co każdy z nas może zrobić dla planety od zaraz.
Załóżmy, że niestety już popełniliśmy błąd i na naszym stole pojawiło się zbyt dużo żywności. Jaka będzie jej dalsza droga i co możemy zrobić, aby była inna? 

Ograniczanie marnowania jedzenia najlepiej zacząć nie tylko przed kolacją wigilijną, ale jeszcze wcześniej — w momencie planowania. Sprawdźmy, co mamy w szafkach i w zamrażarce, i w pierwszej kolejności wykorzystajmy produkty, które mamy w domu. Unikniemy kupowania za dużo, wykorzystamy to, co już mamy, i zrobimy miejsce na żywność, która ewentualnie zostanie nam po świętach. Przygotowując się na święta, ale także na każdą inną okazję, korzystajmy z praktycznej zasady 4P: planuj, przechowuj, przetwarzaj, podziel się. Zacznijmy od racjonalnego rozplanowania zakupów — biorąc pod uwagę liczbę gości i wielkość porcji. To, co zostanie po świętowaniu, możemy zapakować w pojemniki, rozdać gościom albo zostawić w lokalnej jadłodzielni. Prawie wszystkie wigilijne dania nadają się do zamrażania i zachowują świeżość nawet przez kilka miesięcy. A jeśli już coś nam zostanie – przetwarzanie pozwoli nadać potrawom drugie życie. Możemy pomyśleć np. o zapiekance z karpia. Na blogu i na profilu Too Good To Go w mediach społecznościowych dzielimy się takimi pomysłami.
Ile żywności marnujemy co roku? Pytam zarówno o Polskę, jak i o cały świat. Może to Pani zobrazować jakimiś danymi? 

Globalnie wyrzucamy ponad jedną trzecią wyprodukowanego jedzenia, czyli 40%. Według badania PROM (Program Racjonalizacji i Ograniczenia Marnotrawstwa Żywności) rocznie w Polsce marnujemy 4,8 mln ton jedzenia. Co szokujące – 60% z tego tracimy my, w naszych domach. Nie do końca zdajemy sobie sprawę ani ze skali tego problemu, ani z tego, na co on właściwie wpływa. Wyobraźmy więc sobie, że idziemy na zakupy, przynosimy pięć siatek produktów spożywczych i dwie z nich wyrzucamy. To bez sensu. Wystarczyłoby uratować jedną czwartą tego, co marnujemy, żeby wykarmić wszystkich głodujących na świecie. Takie zestawienie robi wrażenie.
Czy w tej kwestii raczej cofamy się, czy jednak ludzkość ma coraz większą świadomość problemu i marnujemy żywność w coraz mniejszym stopniu? 

Wszystkie dane wskazują, że świadomość społeczna na temat marnowania żywności rośnie. W uświadamianiu społeczeństwa na temat skutków marnowania żywności ważną funkcję pełnią kampanie edukacyjne, jak m.in. „Często Dobre Dłużej”, w której zachęcamy konsumentów do korzystania ze swoich zmysłów, aby ocenić, czy produkt dalej nadaje się do spożycia. Innym sposobem jest korzystanie z aplikacji Too Good To Go, w której użytkownicy mogą kupować nadwyżkowe jedzenie za jedną trzecią ceny z restauracji, piekarni, sklepów. W innym przypadku to jedzenie zostałoby zmarnowane. Można też śmiało powiedzieć, że obecnie bardzo boleśnie edukuje nas ekonomia. Jedzenie podrożało o 22,3% i jest znaczącą pozycją w większości budżetów domowych. Skłania to nas do zastanowienia się, ile z tego, co kupujemy, faktycznie zjadamy. Ten proces, mimo że bardzo bolesny, naszym zdaniem doprowadzi do jednej dobrej zmiany — będziemy marnować mniej. Marnowanie nigdy się nie opłacało w żaden sposób, dziś natomiast rachunek za to, co trafia do kosza, wzrósł wielokrotnie dla nas jako konsumentów i dla biznesów zajmujących się żywnością.

Oprac. i rozmowa Rafał Sroczyński
Więcej na ten temat