Kultura

Zagadka z portretu Leonarda da Vinci. Niezwykła historia apokryficznego archanioła

Tak Leonardo da Vinci namalował archanioła Uriela, który jest jedną z najbardziej zagadkowych postaci w historii religii (wikimedia/ domena publiczna)
podpis źródła zdjęcia

Tajemniczy archanioł Uriel, który z nieznanych powodów został namalowany przez Leonarda da Vinci na arcydziele „Madonna wśród skał”, jest jedną z najbardziej zagadkowych postaci w dziejach religii. Nie występuje on w żadnym z kanonicznych pism, zaś w starożytnych pseudoepigrafach jego historia jest tak niezwykła, że do dziś wzbudza ona sensacyjne teorie. Ponadto… nie powinien się on w ogóle znaleźć na obrazie.

Enigmatyczne dwie „Madonny wśród skał” Leonarda da Vinci są jednymi z najpiękniejszych i najbardziej zapierających dech w piersiach obrazów w dorobku renesansowego mistrza. Te mistyczne arcydzieła od wieków intrygują jednocześnie badaczy sztuki, który dostrzegają w nich zarówno majestatyczną i dosłowną wielkość (portrety mają prawie 2 metry wysokości), jak i zagadkowość. Na wiele z pytań, jakie pojawiły się w wyniku wieloletnich badań nad oboma arcydziełami, a przede wszystkim nad tym wcześniejszym z roku 1483, nie znaleziono dotąd odpowiedzi.

Magnetyzujący wzrok i złowieszczy gest archanioła

Leonardo da Vinci namalował pierwszą wersję „Madonny wśród skał” na zlecenie Bractwa Niepokalanego Poczęcia. Zachowała się do dzisiejszych czasów umowa, jaką zawarło stowarzyszenie z malarzem, który w rzeczonym dokumencie określany jest mianem „mistrza”. Na portrecie – w myśl jej zapisów – mieli znajdować się Matka Boska i Dzieciątko Jezus z dwoma prorokami, prawdopodobnie Dawidem i Izajaszem, w otoczeniu aniołów w żłobie. Nad nimi miała znajdować się luneta (sklepienie – przyp. red) z płaskorzeźbą przedstawiającą Boga i Maryję. Tuż pod obrazem chciano umieścić stół z szopką. 

Malunek miał być honorową oraz najważniejszą częścią planowanej nastawy ołtarzowej w kościele San Francesco Grande i znajdować się między dwoma bocznymi skrzydłami z postaciami muzykujących aniołów, wykonanymi przez Ambrogia de Predis i prawdopodobnie Francesca Napoletano. Tryptyk miał być umieszczony w centralnym miejscu jako właściwa ozdoba dla nowo zaprojektowanej kaplicy, w której planowano zamieścić jeszcze szereg płaskorzeźb przedstawiających życie Matki Boskiej.
„Madonna wśród skał” z 1483 roku znajduje się w Luwrze (fot. wikimedia/ domena publiczna)
„Madonna wśród skał” z 1483 roku znajduje się w Luwrze (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Patrząc na obraz, trudno nie zauważyć, że Włoch zupełnie zlekceważył wytyczne dotyczące portretu i zaprezentował rzecz kompletnie inną, a mianowicie niezwykle rzadko przedstawiane w sztuce niemowlęce spotkanie Jezusa i św. Jana. Podczas ucieczki przed rzezią niewiniątek opiekują się nimi Maryja oraz Uriel – intrygująco uśmiechający się, pozakanoniczny archanioł w czerwonej i rzucającej się w oczy pelerynie. Ma on magnetyzujący wzrok, którym przyciąga i dosłownie przeszywa widza. 

To postać zwracająca się bezpośrednio do obserwujących i niejako wręcz mówiąca do nich. Nie skupia ona swojego zainteresowania na scenie, ale na patrzących i złowieszczo wskazuje palcem w prawo na św. Jana Chrzciciela. Łącząc wszystko razem, Leonardo sprawił, że to właśnie wspomniany archanioł, a nie Maryja i dzieci, najbardziej przykuwa uwagę odbiorcy – realnie podejmując z nim kontakt.

Kim jest archanioł Uriel?

Archanioł Uriel jest jedną z najbardziej enigmatycznych istot w chrześcijańskich i judaistycznych wierzeniach. Jego kult został oficjalnie odrzucony i potępiony podczas synodu rzymskiego w 745 r. przez papieża Zachariasza. Nie znajdziemy również o nim żadnej wzmianki w kanonicznych pismach Starego i Nowego Testamentu, a historie związane z rzeczonym cherubem, zwanym „światłem Boga” lub „ogniem Bożym” możemy znaleźć wyłącznie w pseudoepigrafach oraz legendach. Przypisują mu one szczególną rolę – jest w nich opisywany jako patron ludzkości i sługa Najwyższego oraz Jego zaufany posłaniec sprawujący władzę nad gwiazdami. 

To właśnie Uriel – według przekazów apokryficznych – został wysłany, aby ostrzec Noego o zbliżającym się potopie i kazał mu zbudować legendarną arkę. Przekazał mu przy tym dokładne wytyczne budowlane. Łódź miała być wysoka, szeroka i długa na odpowiednio trzysta, pięćdziesiąt i trzydzieści łokci oraz mieć wejście z boku i dwa piętra. Ponadto zlecono mu, aby nauczył Noego, jak ma przetrwać i odbudować świat po zesłanym kataklizmie. Kilka pokoleń później z kolei pojawia się, kiedy Mojżesz przechodzi Morze Czerwone, i sprawia, że wody rozstępują się przed Izraelitami.
Tak wygląda oryginał słynnej księgi Henocha (wikimedia/ domena publiczna)
Tak wygląda oryginał słynnej księgi Henocha (wikimedia/ domena publiczna)
Najciekawsze historie z rzeczonym archaniołem znajdujemy jednak niezwykłej w księdze Henocha, w której jest on dowódcą niebiańskich zastępców i w hierarchii zajmuje najwyższe miejsce. Zabiera on proroka w przedziwną podróż po niebie, kosmosie i piekle oraz wyjawia mu sekrety ruchu ciał niebieskich we wszechświecie, a także wyjaśnia, że rok trwa 364 dni i tłumaczy mu, dlaczego i jak wschodzi i zachodzi słońce. Mędrzec ujrzał również „wozy na niebie jadące przez świat ponad i poniżej tych bram, w których krążyły nigdy nie zachodzące gwiazdy”. Tysiące aniołów lub bytów, jak wspomina Henoch, towarzyszyło jemu i Urielowi w dziwnej drodze.
Nadto archanioł brał udział, według różnych pism znajdowanych w różnych częściach Europy i Bliskiego Wschodu oraz Afryki Północnej i Azji, we wszystkich najważniejszych wydarzeniach opisanych w Biblii. Niezrozumiałym może wydawać się więc, że jego imię nie pojawia się nawet raz w Starym i Nowym Testamencie. Mimo iż również w chrześcijańskich pseudoepigrafach ma szczególne zadanie – opiekuje się przecież św. Janem Chrzcicielem, który udzieli w przyszłości namaszczenia Chrystusowi.

Tajemnicza uśmiechu Uriela

To właśnie spotkanie opisane w „protoewangelii Jakuba” – którą po raz pierwszy przetłumaczono z języka starogreckiego w roku 1552, a więc 70 lat po powstaniu pierwszej „Madonny wśród skał” i 33 lata po śmierci Leonarda da Vinci – jest zaprezentowane na obu obrazach. To jedyny apokryf podający rzeczoną historię. Nie jest jasne, dlaczego Włoch w ogóle ją namalował, jawnie i z premedytacją łamiąc zawarty z Bractwem Niepokalanego Poczęcia kontrakt.
Badacze do dziś nie rozumieją także gestu i uśmiechu Uriela z „Madonny w grocie” (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Badacze do dziś nie rozumieją także gestu i uśmiechu Uriela z „Madonny w grocie” (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Nie do końca zrozumiałe dla badaczy jest również wskazanie Uriela, nad którym włoski malarz bardzo długo pracował, po czym… zamazał palec. Następnie znów go zamieścił i ponownie usunął, aby ostatecznie jednak zostawić jego ślad na arcydziele. Nowoczesne badanie rentgenowskie pokazało więc, że naprawdę mocno wahał się z jakichś bliżej nieznanych powodów

Także mimika cheruba jest intrygująca i zaskakująca. Jak już wcześniej wspomniano, po dokładnym przyjrzeniu się widać, że uśmiecha się on na wzór Mona Lisy, ale do dziś nie udało się odkryć, dlaczego to robi. Możliwe byłoby, że pokazuje on na św. Jana Chrzciciela jako na tego, który ochrzci Jezusa i zostanie później zabity, ale właśnie kpiący wyraz twarzy archanioła raczej zdecydowanie przeczy temu. Ponadto „protoewangelia Jakuba” podaje, że Uriel uratował go z rzezi niewiniątek, a później pokochał i przywiązał się do swojego małego podopiecznego. Niemożliwym jest więc, aby drwił z przepowiedni strasznej śmierci. Dlaczego więc uśmiecha się? Tego nadal nie wiemy i możemy się nigdy nie dowiedzieć, bo artysta nie zostawił nam żadnych wskazówek.

Trójkąt i ukryte symbole na „Madonnie wśród skał”

Niezwykle interesująca jest również cała kompozycja wszystkich postaci. Madonna kładzie dłoń na plecach małego proroka i wyraźnie wyciąga długie ramię. Drugą rękę trzyma nad zagadkowym palcem Uriela, zupełnie jakby chciała go za chwilę schwycić lub mu błogosławiła. Możliwe też, że jej gest dotyczy Jezusa. Z kolei połączenie wszystkich postaci z czubkiem jej głowy tworzą idealną, ale lekko przekrzywioną piramidę o równych bokach, która prowadzi wzdłuż jej płaszcza i kończy się po prawej stronie na ręce archanioła położonej na lędźwiach Chrystusa, która zdaje się być – w przeciwieństwie do całej postaci cheruba – niejako schowana. 

Uderzająca jest również inna rzecz – renesansowy malarz nie zamieścił na portrecie klasycznych atrybutów świętości. Żadna z pokazanych osób nie ma aureoli ani nawet krzyża. De facto nie wiemy nawet – przed spojrzeniem na późniejszą wersję obrazu – czy rzeczywiście po lewej stronie jest Jan, a po prawej Jezus. To ustawienie również jest nietypowe, kiedy uświadomimy sobie, że Uriel jest opiekunem Chrzciciela. Powstaje więc pytanie, dlaczego siedzi obok Zbawiciela i podtrzymuje go, a Maryja dotyka pleców ostatniego proroka? 

Należy przy okazji zauważyć, że miejsce, w którym znajdują się postaci, jest nie tylko nieprzyjemne, ale nawet mroczne i przerażające. Krajobraz widoczny przed wejściem, namalowany z mistrzowską precyzją właściwą jedynie da Vinciemu, nie budzi żadnych miłych odczuć. W tle znajdują się piaskowce z zapadlinami, w których mogą zakorzenić się różnorodne rośliny oraz skały magmowe. Niektóre leżą poziomo na skałach, inne stoją pionowo w padającym świetle, które wnika również do groty. 

Leonardo przedstawił to z niemal naukową precyzją, dodał też nieco piękna przez kwiaty, które rosną w jej wnętrzu: pierwiosnek z białymi, delikatnymi kwiatkami, będący symbolem cnoty i dobra oraz przytulię, którą zgodnie z legendą wyścielone było posłanie w stajence betlejemskiej. Zwraca uwagę również palma znajdująca się z lewej strony. Jej wygląd mniej przypomina drzewko, a bardziej… muszelkę. Możliwe, że malarz inspirował się swoją dziecięcą wizytą w jednej z alpejskich jaskiń. Natknął się na nią podczas wędrówki i natychmiast dziwna wnęka zaciekawiła go:
,,

Od razu przyszły mi do serca dwa uczucia: strach i pragnienie. Strach przed groźną, ciemną jaskinią i jednocześnie chęć zobaczenia, czy nie kryje się w niej coś cudownego


– zanotował w księdze „Codex Andruel”, którą pisał od roku 1478 aż do swojej śmierci w 1519.
Przemógł się i znalazł w niej szkielet wieloryba oraz… właśnie skamieniałości muszelek. To odkrycie natchnęło go na całe życie. Zrozumiał wówczas, że obszar kiedyś musiał znajdować się pod oceaniczną, rozległą wodą, a świat wyglądał zupełnie inaczej. Kilkanaście lat temu badaczom udało się ją zlokalizować. To znajdująca się w Lombardii, nieopodal miasteczka Mandello, Jaskinia Białej Wody (wł. Grotta dell'Acqua Bianca), która położona jest na wysokości 510 metrów i dziś jest atrakcją turystyczną – zarówno ze względu na swój prehistoryczny wiek, jak i wyjątkową urodę. Rzeczywiście znajdują się w niej pozostałości po dawnych zwierzętach morskich i skorupiakach – stąd duża grota (ma około 175 metrów długości i 55 metrów szerokości) jest przedmiotem prac archeologicznych.

Wersja z Londynu. Modelką była Lukrecja Borgia?

Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe fakty, nie może dziwić, że Bractwo Niepokolanego Poczęcia nie było zadowolone z wykonania zamówienia i z powodu złamania kontraktu nie zamierzało płacić wykonawcy za otrzymany obraz. Historia zakończyła się prawdziwym skandalem i wieloletnim procesem przed sądem, który ostatecznie nakazał malarzowi poprawienie swojego dzieła. Tak powstała niemniej piękna i niemniej słynna wersja, która dziś znajduje się w Narodowej Galerii Sztuki w Londynie.
„Madonna wśród skał”, która znajduje się w Londynie (fot. wikimedia/ domena publiczna)
„Madonna wśród skał”, która znajduje się w Londynie (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Jest to obraz o wyjątkowej urodzie, ale już zdecydowanie mniej kontrowersyjny. Uriel wygląda na nim nieco sennie i przygląda się św. Janowi Chrzcicielowi z miłością. Pojawiają się na portrecie wszystkie atrybuty świętości – prorok trzyma krzyż, a nad głowami postaci da Vinci namalował aureolę. Jednak także to dzieło ma swój sekret. Nowoczesne badania ujawniły bowiem, że pod nim znajduje się zupełnie inny obraz. Przedstawia on również archanioła, ale jest na nim zdecydowanie większy i bardziej przypomina najpotężniejszego cheruba z apokryfów niż dziecko, a właściwie dziewczynkę… Modelką była bowiem prawdopodobnie słynna Lukrecja Borgia.

Rafał Sroczyński
Więcej na ten temat