Twórcy filmów grozy już od ponad stu lat skutecznie sprawiają, że podczas seansu widzom cierpnie skóra, a stres paraliżuje oddech. Co sprawia, że oglądamy je z przyjemnością, mimo że wprawiają nas w dyskomfort?
Strach jest jednym z podstawowych, pierwotnych uczuć, którego w określonych okolicznościach doświadcza każdy z nas. To instynktowna, naturalna reakcja organizmu na czające się zagrożenie. W obliczu niebezpieczeństwa wydzielana jest adrenalina, zwana inaczej hormonem stresu. Jej wyrzut powoduje przyspieszone bicie serca i zwiększone napięcie mięśni, a także wzmaga czujność i podnosi próg bólu. Wszystkie te odruchy mają jeden cel – przygotować organizm do nagłej ucieczki lub walki o przetrwanie. To ewolucyjne koło ratunkowe, mechanizm obronny na dobre wpisany w nasze DNA.
Czego się boimy?
Istnieje wiele czynników wyzwalających strach i potęgujących uczucie niepokoju. U każdej osoby mogą je wywoływać inne bodźce, jednak przeważnie wiążą się one z elementem zaskoczenia. Boimy się niespodziewanych hałasów i raptownych ruchów, ale równie mocno może nas przestraszyć osoba, która pojawi się przy nas znienacka, gdy ani trochę się tego nie spodziewamy. Strach może się wiązać także z dysonansem poznawczym – np. gdy dobrze nam znana osoba, zwierzę, a nawet przedmiot zacznie zachowywać się w sposób nietypowy, skrajnie odmienny od naszych wyobrażeń.
„Straszne” (dosłownie – wywołujące strach) mogą okazać się także historie związane z potencjalnym niebezpieczeństwem i niepewną przyszłością. To, co może się wydarzyć za chwilę, stresuje nas zdecydowanie wyraźniej od tego, co już się wydarzyło. Nawet w przypadku traumatycznych wspomnień stres z nimi związany wynika często z obawy, że sytuacja mogłaby się powtórzyć.

Amatorzy mocnych wrażeń
Wyrzut adrenaliny do organizmu sprawia, że odkrywamy w sobie nowe pokłady sił, a także bardziej cieszymy się chwilą. To tego krótkiego uczucia euforii łakną entuzjaści sportów ekstremalnych, skacząc ze spadochronem czy zjeżdżając na rowerze ze stromego zbocza w zawrotnym tempie. Zbyt częsta ekspozycja na stres nie jest jednak wskazana ze względu na szkodliwość regularnych „adrenalinowych hajów”; może być przyczyną wielu chorób, takich jak zawał serca czy udar. Pomimo takiego ryzyka na świecie istnieje ogromna ilość samozwańczych łowców wrażeń. Świadczy to o tym, że w świadomości społecznej strach niekoniecznie musi się kojarzyć z czymś jednoznacznie negatywnym.

Przerażenie na własnych warunkach
Przykład sportów ekstremalnych niesie za sobą konkluzję, że uczucie strachu nie zawsze stawia nas w pozycji ofiary, która nieoczekiwanie musi skonfrontować się z czyhającym na nią zagrożeniem. Niektórzy ludzie świadomie (ba, nawet z przyjemnością!) decydują się na przeżycie strachu, a natężenie doświadczenia może być kontrolowane i regulowane przez nich samych. Nie trzeba wskakiwać do klatki pełnej dzikich zwierząt, żeby stanąć oko w oko ze swoimi słabościami i największymi lękami. Okazją do przeżycia silnych emocji nawet w domowym zaciszu może być np. lektura opowieści grozy, seans filmu z dreszczykiem czy gra w przerażający survival horror.
Śledząc z perspektywy osoby trzeciej trzymające w napięciu losy bohaterów, możemy doświadczyć emocji związanych ze skrajnie niebezpiecznymi sytuacjami przy jednoczesnym komforcie przebywania w znanym i bezpiecznym otoczeniu.

Obserwacja z dystansu
Strach stanowi nietypową formę rozrywki nie od dziś, jednak współcześnie widać wyraźnie, jak dużym cieszy się zainteresowaniem. Już w czasach starożytnych wystawiane w teatrach sztuki, choć niewątpliwie zapewniały widzom sporą porcję rozrywki, poruszały często tematy trudne i nie zawsze wywoływały pozytywne emocje. Mimo to, w myśl antycznej definicji roli, jaką powinno spełniać dzieło artystyczne – docere, movere, delectare (uczyć, wzruszać, bawić) – nie stroniono od niewygodnych tematów. Wierzono, że wywoływanie silnych emocji jest jedną z funkcji sztuki, gdyż ma przybliżyć odbiorcę do przeżycia katharsis – głębokiego duchowego oczyszczenia, któremu towarzyszy rozładowanie emocjonalnego napięcia.
Minęły ponad dwa tysiąclecia, a potrzeby obcującego ze sztuką widza nie uległy znaczącej zmianie. Obserwowanie losów bohaterów – przedstawienia teatralnego, filmu, powieści czy gry – wciąż umożliwia spojrzenie na nie z bezpiecznej perspektywy. Pozwala to odfiltrować negatywne emocje i uczucie bezpośredniego zagrożenia, dzięki czemu możemy skupić się wyłącznie na rozrywkowej wartości oglądanego dzieła oraz docenić jego walory artystyczne. Dodatkowo, patrząc na okropności, które przydarzają się komuś na ekranie, możemy dojść do pokrzepiającej konkluzji, że warto cieszyć się z tego, co mamy – bo zawsze mogłoby być gorzej.

Fikcyjna historia, realna groza. Jak skutecznie przestraszyć widza?
Frapujące wydaje się pytanie, dlaczego odczuwamy strach, obserwując z dystansu cudzą historię (w dodatku fikcyjną). Należy jednak pamiętać, że twórcy horrorów doskonale wiedzą, co sprawia, że się boimy – i nie wahają się wykorzystać każdej opcji z bogatego arsenału „straszaków”. Od umiejętnie dobranej muzyki i efektów dźwiękowych przez grę świateł, efekty specjalne aż po suspens czy elementy gore – wszystko to składa się na niepokojący klimat przedstawionych w filmie wydarzeń i rzutuje na emocje odbiorcy.

Strach przed nieznanym
Choć boimy się tego, co mogłoby przydarzyć się nam w realnym świecie, skutecznie przerażają nas także horrory zawierające w sobie elementy nieprawdopodobne. Ludzie od wieków interesowali się zjawiskami nadprzyrodzonymi. Poprzez mitologie próbowano wyjaśnić mechanizmy niektórych nieznanych wówczas światu nauki zjawisk. Lokalny folklor obfitował w budzące grozę historie i wzmianki o stworach równie brzydkich, co niebezpiecznych.
Mimo znacznego rozwoju nauki i wyraźnych zmian, które zaszły od tamtych czasów w ludzkiej mentalności, pamięć o wielu nadprzyrodzonych istotach przetrwała. Współcześnie stanowi inspirującą pożywkę dla twórców, którzy czerpią ze starodawnych wierzeń garściami, szukając wymyślnych sposobów na przestraszenie widza. A nic nie straszy tak bardzo jak to, co wykracza poza granicę racjonalnego pojmowania świata. Wampiry, wilkołaki, duchy i zombie wydają się nadal radzić sobie świetnie na dużym ekranie. Popularne stały się także futurystyczne filmy grozy – jako że technologia rozwija się w zastraszającym tempie i nie wiadomo, jak odbije się na naszym doczesnym życiu.

Początek fenomenu
Pierwsze filmy grozy zaczęły powstawać wraz z rozwojem kina, w drugiej połowie XIX wieku. Początkowo były to głównie formy krótkometrażowe, takie jak „Młyn diabła” (1896) czy „Frankenstein” (1910). W pełnoprawny gatunek filmowy produkcje z dreszczykiem przekształciły się w pierwszej połowie XX w., kiedy to światło dzienne ujrzały m.in. „Nosferatu. Symfonia grozy” (1922), „Dracula” (1931) czy „Wilkołak” (1941). W późniejszych latach gatunek horroru rozwijał się prężnie m.in. dzięki produkcjom Alfreda Hitchcocka. Jego „Psychoza” z 1960 r.,dała zaczyn rozwojowi tzw. slasherów – horrorów o seryjnych mordercach. W latach 70. rewolucyjne dla rozwoju kina grozy okazały się filmy takie jak „Egzorcysta” (1973), „Teksańska masakra piłą mechaniczną” (1974), „Szczęki” (1975), „Halloween” (1978) czy „Obcy. 8. pasażer Nostromo” (1979).
W latach 80. i 90. dynamicznie rozwijało się kino gore – pojawiły się kultowe produkcje: „Martwe zło” (1981), „Laleczka Chucky” (1988), „Martwica mózgu” (1992). Filmy Johna Carpentera („Coś”), Stanleya Kubricka („Lśnienie”), Davida Cronenberga („Mucha”) czy M. Night Shyamalana („Szósty zmysł”) do dziś uważane są za klasyki kina grozy. Obecnie horror jest jednym z najpopularniejszych gatunków filmowych, który przyciąga do kin miliony widzów z całego świata.

Kontrowersje
Horrory od samego początku wzbudzały wiele kontrowersji. Zarówno wśród publiczności, jak i przedstawicieli filmowego świata pojawiały się głosy na temat potencjalnej szkodliwości tego typu twórczości na ludzką psychikę. Twierdzono, że filmy kina grozy za bardzo koncentrują się na tematach makabrycznych i wątpliwych moralnie. W niektórych krajach zakazywano ich emisji ze względu na promowanie przemocy (psychicznej i fizycznej) i zachowań dewiacyjnych. Mimo licznych kontrowersji horror zdołał przedostać się do kanonu głównych gatunków filmowych i zapisał się wielkimi literami na kartach kultury popularnej.
Rozrywka nie dla każdego
Seanse filmów z dreszczykiem mogą być jedną z form radzenia sobie ze stresem i lękiem w życiu codziennym, stanowiąc ujście dla silnych emocji. Jednak u niektórych widzów mogą też wywołać niepożądane reakcje. Badania naukowe przeprowadzane na temat oglądania horrorów dostarczają niejednoznaczne wyniki na temat ich wpływu na ludzką psychikę. Mimo to nie zaleca się eksponowania na stresujące bodźce osobom z zaburzeniami psychicznymi, takimi jak stany lękowe czy depresja. Może to bowiem zaostrzyć u nich pewne symptomy (złe samopoczucie, uczucie niepokoju). Zmagając się z problemami o podłożu psychicznym, warto zawczasu skonsultować się z lekarzem lub terapeutą przed wybraniem się do kina na film grozy.

Ewolucja gatunku
Na przestrzeni pond stu lat istnienia i rozwoju horroru ukształtowało się wiele jego rodzajów. Możemy z łatwością sklasyfikować je m.in. ze względu na tematykę poruszaną w filmie czy dobór specyficznych rozwiązań formalnych. Poza klasycznymi horrorami o potworach i zjawiskach nadprzyrodzonych można natrafić także na: horror psychologiczny, science-fiction, found footage, body horror, slasher, splatter, a także na horrory z elementami komedii, wypełnione czarnym humorem. Istnieją także owiane złą sławą tzw. horrory ekstremalne, których poziom brutalności i rejestrowanych dewiacji przekracza poziom dobrego smaku i zbliża się do granicy groteski. Tego typu produkcje do dziś bywają zakazywane w wielu krajach, a o ich twórcach często pojawiają się negatywne komentarze kwestionujące ich zdrowie psychiczne.

Ale to już było, czyli współczesne wyzwania przed twórcami filmów grozy
Choć podgatunków horroru jest bez liku, często opierają się one na tym samym schemacie, a ich twórcy podobnymi sposobami próbują wywołać u widza lęk. Najpopularniejszą z technik straszenia odbiorcy jest obecnie tzw. jump scare – niespodziewane i gwałtowne ukazanie przerażającej postaci wraz z towarzyszącym temu niepokojącym efektem dźwiękowym. Produkcja wysycona jump scare’ami staje się jednak przewidywalna i przez to mało ciekawa. „Punkt ciężkości” w horrorze powinien opierać się przede wszystkim na ciekawej historii i stopniowo budowanym klimacie. Straszenie nagłymi, stresującymi bodźcami odciąga uwagę widza od fabuły filmu, a skupia na bardziej prymitywnym sposobie przerażenia go.
Im więcej filmów grozy bazuje na tych samych, prostych schematach, tym mniej atrakcyjne stają się nowe produkcje. Perspektywy dla horroru nadal wyglądają obiecująco – w dalszym ciągu ogląda je pokaźne grono fanów gatunku. Jednak przed współczesnymi twórcami stoi wiele kreatywnych wyzwań, aby w nowatorski sposób podtrzymać uwagę odbiorców. Nie ma wątpliwości, że chcąc przetrwać próbę czasu, będą oni musieli dostosować swoje propozycje do zmieniających się upodobań widzów oraz nowych możliwości technologicznych.
Tomasz Antoniak