Legendarny Rafael Santi przez historyków sztuki jest uznawany za największego, obok Leonarda da Vinci i Michała Anioła, malarza wszech czasów. Talent artysty doskonale widać na „Szkole ateńskiej” – jednym z najbardziej zagadkowych arcydzieł w dziejach ludzkości, które można zobaczyć na ścianach Pałacu Apostolskiego w Watykanie.
Tajemnicza „Szkoła ateńska”, której autorem jest Rafael Santi, nazywany również Raffaellem, na pozór może wydawać się obrazem chaotycznym i niezrozumiałym. Fresk, który młody (zaledwie 27-letni) artysta namalował na zlecenie papieża Juliusza II w Pałacu Apostolskim, w części apartamentów nazywanych Stanza della Segnatura, przedstawia bowiem niezwykle wiele postaci, pozornie niemożliwych do zidentyfikowania.
ZOBACZ: Najbardziej intrygujący i ostatni obraz Leonarda. „Zostawił nam wieczny znak zapytania”
Także wymowa i symbolika arcydzieła pozostawiają olbrzymie pole do interpretacji dla historyków sztuki. Pomimo iż od powstania naściennego portretu minęło już ponad 500 lat, nadal pozostaje zagadką. Teoretycznie miał być on przedstawieniem powiedzenia, iż „Droga do Prawdy wiedzie poprzez Rozum”, ale swoim monumentalnym – mającym ponad 500 centymetrów wysokości oraz 770 centymetrów szerokości – malowidłem Rafael poszedł znacznie dalej.

Trudno powiedzieć, jaka jest wymowa dzieła, jeżeli nie weźmie się pod uwagę rzeczy, o której mało kto wie. Na początku swojej artystycznej drogi Raffaello zobaczył obrazy Leonarda da Vinci, które stały się dla niego wielką inspiracją i powodem do poważnych przemyśleń o sensie istnienia. Ten moment był dla Santiego niezwykle istotnym i przełomowym punktem w życiu.
ZOBACZ: Tajemnicza świątynia ukryta na obrazie Leonarda. „W podczerwieni wygląda zupełnie inaczej”
To właśnie dlatego na „Szkole ateńskiej” oblicze Platona – którego Raffaello miał za największy umysł wszech czasów – jest w rzeczywistości dokładnym portretem Leonarda. Podobieństwo z ostatnim autoportretem geniusza jest olbrzymie. To dokładnie ten sam człowiek, na dodatek narysowany w identyczny sposób.

Leonardo da Vinci i Rafael Santi. „Był zachwycony i zdumiony jego sztuką”
Fascynacja Leonardem da Vinci narodziła się, kiedy Rafael przybył do Florencji, aby studiować prace największych mistrzów. Tam widział m.in., jak Leonardo pracuje nad legendarną „Mona Lisą” i miał okazję bezpośrednio obserwować proces powstawania najsłynniejszego arcydzieła malarskiego świata. Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy stwierdzić, że malarze poznali się osobiście. To wywarło olbrzymi wpływ na przyszłe prace Santiego, co podkreślił m.in. Giorgio Vasari w „Żywotach najwybitniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów”. Historiograf sztuki pisał:
,,Po obejrzeniu dzieł Leonarda da Vinci, który nie miał sobie równych w przedstawianiu twarzy zarówno mężczyzn, jak i kobiet, przewyższył wszystkich innych malarzy w dodawaniu gracji i ruchu swoim postaciom, on [Rafael] był zachwycony i zdumiony; jednym słowem, maniera Leonarda podobała mu się bardziej niż jakakolwiek inna, jaką kiedykolwiek widział. Zabrał się do jej studiowania i porzucając stopniowo, choć z wielkim trudem, manierę Pietra [Perugino], starał się ze wszystkich sił i umiejętności, aby naśladować Leonarda. Ale mimo całej swojej pilności i studiów w pewnych kwestiach nigdy nie był w stanie przewyższyć Leonarda; i chociaż wielu wydaje się, że przewyższył go słodyczą i rodzajem naturalnej łatwości malunku, niemniej jednak nie był w żaden sposób lepszy od niego w tych wzniosłych podstawach koncepcji i tej wielkości sztuki, w której niewielu dorównywało Leonardowi
Zauważył Vasari równocześnie, że „jednak Raffaello zbliżył się do niego bardzo, bardziej niż jakikolwiek inny malarz, a przede wszystkim w gracji kolorystycznej”. To olbrzymi komplement dowodzący wielkiego uznania dla artysty w oczach ojca historii sztuki, za jakiego uważany jest autor powyżej wspomnianej, wielotomowej encyklopedii. Trudno wręcz o większą laurkę. Można jednocześnie zauważyć, jak bardzo Santi inspirował się florenckim mistrzem, kiedy zobaczymy rysunek „Młoda kobieta na balkonie”. To niemalże kopia tzw. „Wczesnej Mona Lisy” będącej szkicem do właściwego projektu.
ZOBACZ: Cień „Ostatniej Wieczerzy” na jednym z najsłynniejszych obrazów van Gogha
Mit o Atlantydzie w księdze Platona
Można zauważyć na „Szkole ateńskiej”, że Platon – centralna oraz najbardziej rzucająca się w oczy postać na obrazie – wykonuje słynne wskazanie palcem. To bardzo charakterystyczna cecha najbardziej zagadkowych obrazów Leonarda. Filozof ma w ręku „Timajos”, w którym rozważał naturę świata fizycznego i człowieka. To wyrafinowane podejście do przestrzeni, czasu i zmian, w tym zmian dotyczących planety, które kierowały naukami matematycznymi przez ponad tysiąclecie. Nadto – co niezwykle interesujące – przedstawiono w jednym z dialogów mit o Atlantydzie. Mówi o niej Kristos w swojej rzekomej rozmowie z Sokratesem.
,,Była większa od Libii i od Azji razem wziętych. Ci, którzy wtedy podróżowali, mieli z niej przejście do innych wysp. A z wysp była droga do całego lądu leżącego naprzeciw, który ogranicza tamto prawdziwe morze. Bo to, co jest po wewnętrznej stronie tego wejścia, o którym mówimy, to się okazuje zatoką o jakimś ciasnym wejściu. A tamto morze jest prawdziwe i ta ziemia, która je ogranicza całkowicie, naprawdę i najsłuszniej może się nazywać lądem stałym. Otóż na tej wyspie, na Atlantydzie, powstało wielkie i podziwu godne mocarstwo pod rządami królów, władające nad całą wyspą i nad wieloma innymi wyspami i częściami lądu stałego. Oprócz tego po tej stronie tutaj oni panowali nad Libią aż do granic Egiptu i nad Europą aż po Tyrrenię. Więc ta cała potęga zjednoczona próbowała raz jednym uderzeniem ujarzmić wasz i nasz kraj, i całą okolicę Morza Śródziemnego. Wtedy to, Solenie, objawiła się wszystkim ludziom potęga waszego państwa: jego dzielność i siła. Wasze państwo stanęło na czele wszystkich, zachowało równowagę ducha, rozwinęło sztuki wojenne i już to na czele Hellady, już też odosobnione, bo inni je opuścili z konieczności, w skrajne niebezpieczeństwo popadło, jednak pokonało najeźdźców i wzniosło pomnik zwycięstwa; nie pozwoliło ujarzmić tych, którzy jeszcze nie byli ujarzmieni i nam wszystkim, którzy zamieszkujemy po tej stronie Słupów Heraklesa, zachowało wolność, nie zazdroszcząc jej nikomu. Później przyszły straszne trzęsienia ziemi i potopy i nadszedł jeden dzień i jedna noc okropna – wtedy całe wasze wojsko zapadło się pod ziemię, a wyspa Atlantyda tak samo zanurzyła się pod powierzchnię morza i zniknęła. Dlatego i teraz tamto morze jest dla okrętów niedostępne i niezbadane; bardzo gęsty muł stanowi przeszkodę – dostarczyła go wyspa zapadająca się na dno
Tuż obok Platona idzie Arystoteles, który ma w ręku „Etykę nikomachejską”, w której filozof najpełniej wyjaśnił swoje poglądy na warunki konieczne do spełnienia życia istoty ludzkiej oraz opisał, jakie życie powinien wieść człowiek chcący być szczęśliwym i cnotliwym w życiu. Nakreślił w niej ścieżkę, jaka jest jego zdaniem słuszną dla każdej osoby. Traktat jest absolutną pochwałą dobra i sprawiedliwości.
,,Prawdziwie dobry i mądry człowiek zniesie wszelkiego rodzaju fortunę we właściwy sposób i zawsze będzie działał w najszlachetniejszy sposób, na jaki pozwalają okoliczności
– pisał w swoim dziele nauczyciel Aleksandra Wielkiego i zaprzeczał jednocześnie, że etykę można sprowadzić do działań matematycznych, zauważając że jest to przymiot duszy.
O czym rozmawiają Platon i Arystoteles?
Trudno powiedzieć, o czym rozmawiają mistrz i jego uczeń oraz dlaczego Raffaello namalował ich we wskazany sposób. Mężczyźni ponadto wykonują różne ruchy dłońmi – Arystoteles wskazuje dłonią na wprost, a Platon kieruje palec ku niebu. To wskazanie, jakim Leonardo zaczął posługiwać się po zapoznaniu z dziełami zakazanego w okresie renesansu Hermesa, co ciekawe, prowadzi nas nie tylko w bezkresną przestrzeń, ale również ku sklepieniu budynku, w którym obaj się znajdują i na meander architektoniczny, czyli geometryczny ornament w formie poziomego pasa, złożony z powtarzających się układów linii załamanych wielokrotnie pod kątem prostym.
Ten motyw i styl ozdabiania był niezwykle szeroko stosowany w starożytnej Grecji. Także kiedy spojrzymy szerzej i dalej, dostrzeżemy rzeczy charakterystyczne dla antycznych. Tłem znajdującym się na ścianie pokazanej na obrazie są m.in. rzeźby wojowniczej bogini mądrości Ateny, w przebraniu Minerwy po prawej, oraz Apolla, boga światła, łucznictwa i muzyki, który na obrazie trzyma lirę. Łatwo dostrzec, że bóg poezji znajduje się po stronie Platona, a córka Zeusa obok Arystotelesa.
ZOBACZ: Kod zapisany w obrazach. Enigmatyczna postać na portrecie Leonarda da Vinci
To sugerować może duchowy idealizm mistrza i racjonalizm jego ucznia. Platon uważał wszakże, iż świat, jaki widzimy wokół nas, jest tylko cieniem wyższej, prawdziwszej rzeczywistości, która jest wieczna i niezmienna (i obejmuje takie rzeczy jak dobro i piękno). Dla niego ta nieziemska rzeczywistość jest rzeczywistością ostateczną i siedzibą wszelkiej prawdy, piękna, sprawiedliwości i mądrości. Najpełniej dał wyraz swoim przemyśleniom w słynnej „Jaskini”, przekonując nas, że jako ludzie widzimy tylko cienie prawdy na oświetlonych ogniem ścianach, którymi karmią nas ciemiężcy pragnący, abyśmy nigdy nie poznali prawdziwego „światła, które jest cieniem Boga”.
Taki system filozoficzny początkowo był również właściwy Arystotelesowi, ale z biegiem lat przyjaciel Platona i jego najlepszy uczeń odszedł od powyższej koncepcji na rzecz bardziej przyziemnych przemyśleń. Porzucił on dualizm i idealizm swojego mentora, bo uważał, iż idee „nie przyczyniają się też w żaden sposób do poznawania innych rzeczy [...] ani do wyjaśniania ich istnienia, bo nie znajdują się w poszczególnych rzeczach, które w nich uczestniczą [...]”.
ZOBACZ: „Primavera”, czyli „Wiosna”. Botticelli był malarzem kobiecego wdzięku
To nie oznacza jednak – jak wielu błędnie sądzi – że zupełnie porzucił rozważania i przestał rozważać kwestie świata duchowego i problemów duszy oraz metafizyki. Materializm Arystotelesa w żaden, nawet najmniejszy sposób nie jest zbliżony do poglądów dzisiejszych materialistów. Filozof uważał bowiem, że do prawdy duchowej można dojść przez zdobywanie wiedzy. Także Bóg, którego nazwał Bogiem-Umysłem lub Pierwszym Poruszycielem, znajduje miejsce w jego poglądach. To zdaniem Arystotelesa żywy, kochający byt, wieczny i najdoskonalszy.
Raffaello o „boskich cechach umysłów starożytnych”
Ta dyskusja, którą widzimy na „Szkole ateńskiej”, może być więc rozmową o dwóch różnych szkołach filozofii i wzajemnym konfrontowaniem ich. Można dostrzec jednocześnie, iż mężczyźni rozmawiają ze sobą bardzo przyjaźnie i z wielkim zainteresowaniem. Nie widać między nimi konfliktu, ożywionej debaty, ale wzajemny szacunek mimo olbrzymich różnic. Trudno rozsądzić, który z nich ma rację i Raffaello nie podejmuje się narzucenia nam któregokolwiek z poglądów. Mądrość widać na obu obliczach; być może sugeruje, że obaj w pewnym stopniu mają rację i wzajemnie uzupełniają się.
Należy przy okazji zauważyć, że cała konstrukcja budowli rozmieszczona jest na planie krzyża greckiego, co według niektórych wskazuje, że Rafael chciał pokazać harmonię między filozofią starożytną a teologią chrześcijańską. Historycy sztuki zastanawiają się do dziś, ile wiedział o poglądach Greków i Rzymian artysta w wieku 27 lat, ale prawdopodobne jest, iż mógł doskonale orientować się w nich. Taki pogląd nie jest bezzasadny, kiedy przeczytamy fragment jednego z jego listów, w którym oddaje hołd dawnej wiedzy.
,,Najświętszy Ojcze, wielu jest takich, którzy przytaczając swój słaby osąd tego, co napisano o wielkich osiągnięciach Rzymian — czyny zbrojne, miasto Rzym i zdumiewające umiejętności okazywane w bogactwie, zdobnictwie i majestacie ich budynki — doszli do wniosku, że osiągnięcia te są raczej bajkami niż faktami. Ja jednak zawsze widziałem — i nadal widzę — rzeczy inaczej. Mając bowiem na uwadze boską cechę umysłów starożytnych, objawioną w pozostałościach, które wciąż można oglądać wśród ruin Rzymu, nie uważam za nierozsądne sądzić, że wiele z tego, co uważamy za niemożliwe, wydawało im się niezwykle proste
– zauważał w liście do papieża Leona X, datowanym na około 1519 rok.

Kto jest kim na „Szkole ateńskiej”?
Fascynujący jest również fakt, iż na „Szkole ateńskiej” można dostrzec około czterdziestu najważniejszych postaci świata antycznego oraz samego Raffaella. To młodzieniec przedstawiający malarza Apellesa, stojący obok swojego nauczyciela Timotea Vitiego (lub księcia Mantui, jak twierdzi Giogrio Vesari) reprezentującego postać Protogenesa. Ku nim zwracają się Klaudiusz Ptolemeusz z globusem w dłoniach oraz perski astronom, prorok i reformator religijny Zaratustra z gwiezdną sferą.
ZOBACZ: Zagadka z portretu Leonarda da Vinci. Niezwykła historia apokryficznego archanioła
Trudno historykom sztuki do dziś zinterpretować rzeczoną scenę, ale najprawdopodobniej starożytni mędrcy objaśniają na niej mężczyznom tajemnice kuli ziemskiej oraz kosmosu. To może pokazywać, że Raffaello poszukiwał odpowiedzi na nurtujące nas wszystkich pytania o pochodzenie człowieka, sens życia oraz nauki w pismach starożytnych myślicieli. Interesujące jest również, że Santi nie patrzy na nich, ale zwraca się bezpośrednio do widza i spogląda w jego kierunku. Tak jakby coś chciał nam milcząco przekazać.

Łatwo zauważyć, że stoją oni po stronie Arystotelesa. To mogłoby sugerować, że sam Santi był wyznawcą poglądów młodszego z filozofów, gdyby nie fakt, iż tuż nad nimi stoi samotnie Karneades z Cyreny, scholarcha Akademii Platońskiej i wybitny przedstawiciel sceptycyzmy. De facto oznacza to, że rozmieszczenie postaci nie pokazuje, iż podzielają one przemyślenia któregokolwiek z wielkich mistrzów.
Tuż obok stojących znajduje się Euklides z Aleksandrii, który za pomocą cyrkla wyjaśnia swoim uczniom sekrety geometrii. Matematyk rysuje przekroje stożkowe, wzbudzając entuzjazm wśród swoich młodych podopiecznych. Na lewo od niego siedzi na schodach Diogenes, kontrowersyjny cynik rozważający jeden ze swoich traktatów. Dalej na łokciu wspiera się na marmurowym kamieniu Heraklit, który ma żylaki na nogach i twarz… Michała Anioła.

Ta aluzja została domalowana prawdopodobnie później i była hołdem Raffaella dla swojego wielkiego rywala. Artyści rywalizowali ze sobą, ale jednocześnie wzajemnie się szanowali. Autor „Dawida” i „Kaplicy Sykstyńskiej” nie znosił prywatnie Santiego za jego popularność i powszechnie lubiany charakter, ale obaj mężczyźni podziwiali się wzajemnie. Kiedy jeden z nabywców obrazu Santiego zapytał Michała Anioła w liście, czy nie przepłacił za otrzymany portret, ten zauważył, że cena za jedno kolano pokazane na płótnie jest równa uiszczonej kwocie, zaś całość dzieła ma o wiele większą wartość.

Obok Heraklita siedzą Pitagoras, czytający jedną ze swoich rozpraw, oraz Archimedes pokazujący pozostałym swoją słynną zasadę mówiącą, iż „każdy przedmiot całkowicie lub częściowo zanurzony w płynie lub cieczy jest unoszony przez siłę równą ciężarowi płynu wypartego przez przedmiot”. Temu objaśnieniu przygląda się arabski uczony i matematyk Awerroes. To kolejny dowód na to, że rozmieszczenie postaci po stronach Platona i Arystotelesa nie ma u Raffaella znaczenia.
ZOBACZ: Prawdziwy kod Leonarda da Vinci. Ekspert opowiedział TVP o przesłaniu geniusza
Geniusz z Kordoby był przecież zafascynowany młodszym z nich i został wygnany z kraju za rozpowszechnianie jego poglądów oraz wizji świata. Tuż obok niego samotnie rozważa coś Epikur, a nad nim z kolei znajduje się Alcybiades w zbroi oraz stojący obok niego Ksefont. To właśnie oni rozmawiają z Sokratesem.

„Tak, jakby ktoś chciał studiować Homera na częściowo zniszczonym i zatartym rękopisie”
Łącznie na obrazie postaci jest dokładnie czterdzieści. Każda z nich – zdaniem znawców sztuki – reprezentuje któregoś z wielkich myślicieli przeszłości lub starożytności, ale zidentyfikowanie ich wszystkich jest niemożliwe. Fresk Raffaella nie zostawił bowiem zbyt wielu wskazówek – poza wyżej wymienionymi – które pomogłyby ich rozpoznać. Monumentalny portret, jak najpowszechniej się uważa, wskazuje, że jest to przedstawienie boskiej drogi, która wiedzie do „Prawdy poprzez Rozum”.
,,Loggie Raffaella i wielki obraz Szkoły ateńskiej itp. widziałem dzisiaj po raz pierwszy i to wygląda tak, jakby ktoś chciał studiować Homera na częściowo zniszczonym i zatartym rękopisie. Przyjemność płynąca z pierwszego wrażenia jest niepełna; tylko wtedy, gdy wszystko zostało zobaczone i zbadane, krok po kroku i część po części, radość jest całkowita. Dobrze zachowane są przede wszystkim stropy Loży przedstawiające historie biblijne; obraz jest świeży jak wczoraj, ale tylko najmniejsza część jest dziełem Raffaella; jednak wszystkie pięknie wykonane według jego projektów i pod jego kierunkiem
– pisał zachwycony całością (w Pałacu Apostolskim znajdują się cztery freski Raffaella) Johann Wolfgang Goethe.
,,Miał nadwrażliwe ciało fizyczne i nie żył zbyt długo; pracował przez całe swoje życie i zmarł w wieku 37 lat. Był pod dużym wpływem Leonarda da Vinci i Michała Anioła. To, co czyni prace Rafaela tak atrakcyjnymi, to harmonia przedstawiona na każdym obrazie. Wszystkie ruchy w kompozycji zostały zdeterminowane, aby stworzyć absolutną harmonię, bezruch bez martwoty, harmonię, która jest w jakiś sposób prężna. Jego portrety nie mają sobie równych
– pisał w „Misji Maitrei” Benjamin Creme, idealnie podsumowując całą twórczość słynnego malarza.
Rafał Sroczyński