Kultura

Fascynujący „Portret małżonków Arnolfinich”. Ten obraz naszpikowano ukrytymi symbolami

Niezwykły „Portret małżonków Arnolfinich” jest uznawany za jedno z najbardziej zagadkowych arcydzieł w dziejach sztuki (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Niezwykły „Portret małżonków Arnolfinich” jest uznawany za jedno z najbardziej zagadkowych arcydzieł w dziejach sztuki (fot. wikimedia/ domena publiczna)
podpis źródła zdjęcia

Tajemniczy „Portret małżonków Arnolfinich” Jana van Eycka jest jednym z najbardziej zagadkowych obrazów w historii sztuki. Naszpikowany został przez artystę ukrytymi symbolami, które na pierwszy rzut oka są niewidoczne dla widza. Jest on także świadectwem olbrzymich umiejętności, jakimi odznaczał się niderlandzki malarz.

Fascynujący „Portret małżonków Arnolfinich”, który został namalowany w 1434 roku przez już dziś nieco zapomnianego niderlandzkiego malarza Jana van Eycka, jest jednym z największych arcydzieł końcowego okresu średniowiecza.


ZOBACZ: Kod zapisany w obrazach. Enigmatyczna postać na portrecie Leonarda da Vinci


Obraz – z pozoru niczym się nie wyróżniający – przedstawia ceremonię składania przysięgi małżeńskiej przez kupca włoskiego z Lukki, Giovanniego di Nicolao Arnolfiniego, i wybrankę jego serca, najprawdopodobniej Constanzę Trenta.

Twarz Giovanniego di Nicolao Arnolfiniego została celowo powiększona przez artystę, aby lepiej oddać rysy modela (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Twarz Giovanniego di Nicolao Arnolfiniego została celowo powiększona przez artystę, aby lepiej oddać rysy modela (fot. wikimedia/ domena publiczna)

Na obrazie para stoi we wnętrzu mieszkania rozjaśnionego światłem wpadającym przez znajdujące się z lewej strony okno. Tymczasem za plecami kobiety widzimy łóżko z baldachimem, a nad złączonymi dłońmi obojga małżonków wisi wypukłe lustro, w którym odbijają się ich plecy oraz przybyli na miejsce świadkowie, w tym sam artysta.


ZOBACZ: Enigmatyczna kula i gwiazdozbiór Oriona. Niezwykła zagadka obrazu „Salvator Mundi” Leonarda


Tuż nad zwierciadłem, ozdobionym kolejnymi miniportretami, można dostrzec imponujący i piękny podpis artysty. „Tak, jak potrafię” – jest napisane na ścianie. Trudno nie zauważyć, jak wielkim kunsztem i precyzją musiał wykazać się van Eyck, aby podobną rzecz zamieścić na niewielkim, mającym 82,2 centymetra wysokości oraz 60 centymetrów szerokości, arcydziele.

Niezwykły podpis artysty na ścianie nad zwierciadłem (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Niezwykły podpis artysty na ścianie nad zwierciadłem (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Portret Holendra jest również doskonały pod względem perspektywy, kolorystyki i ruchu.
,,

Niezwykłe w van Eycku jest to, że zawsze udaje mu się przełożyć na farbę różne rodzaje połysku na brokatowych tkaninach, szkle, drewnie, różnych rodzajach metalu, kamieniu, wosku, ciele i wszelkiego rodzaju przeróżne blaski i refleksy, wszystko absolutnie idealne... Nie da się tak malować z wyobraźni. Więc jego warsztat musiał być bliski hollywoodzkiemu filmowi: kostiumy, oświetlenie, kamera, jedziemy!


– zachwycał się lata temu angielski malarz David Hockney.


ZOBACZ: Najbardziej intrygujący i ostatni obraz Leonarda. „Zostawił nam wieczny znak zapytania”


Także Zdzisław Kępiński, jeden z najwybitniejszych polskich historyków sztuki był nim szczerze oczarowany.

,,

Nad całym horyzontem europejskiego malarstwa XV wieku tzw. Portret Arnolfinich błyszczy jakąś świeżością czystą i nieporównaną, która przewyższa wszystkie dzieła owej epoki. Obraz tak jasny i oczywisty dla oka stanowi jednak dla umysłów badawczych jedną z trudnych i nieprzejrzystych zagadek, a w literaturze naukowej od pewnego czasu przedmiot zaciętego sporu


– pisał Polak.
„Portret małżonków Arnolfinich” uchodzi za jedno z największych arcydzieł XV wieku (fot. wikimedia/ domena publiczna)
„Portret małżonków Arnolfinich” uchodzi za jedno z największych arcydzieł XV wieku (fot. wikimedia/ domena publiczna)

Kim był Giovanni di Nicolao Arnolfini?

Na obrazie, jak już wcześniej wspomniano, znajduje się Giovanni di Nicolao Arnolfini i jego pierwsza żona, którą latami brano za jego drugą żonę, Giovannę Cenani. Ta jednak, jak okazało się dzięki odkryciom dokonanym po wielu wiekach w archiwach miasta Lukki, wyszła za kupca za mąż dopiero w 1447 roku.


ZOBACZ: Cień „Ostatniej Wieczerzy” na jednym z najsłynniejszych obrazów van Gogha


Z całą pewnością nie mógłby więc jej namalować Jan van Eyck, który zmarł na sześć lat przed ich zaślubinami. Historycy sztuki doszli więc w ostatnich latach do wniosku, że na obrazie artysta pokazał Constanzę Trenta. Ta została żoną Arnolfiniego w lutym 1433 roku, czyli na rok przed powstaniem portretu.


Latami uważano, że na portrecie van Eyck namalował Giovannę Cenani, ale archiwalne odkrycia w 1997 roku ostatecznie obaliły tę wersję (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Latami uważano, że na portrecie van Eyck namalował Giovannę Cenani, ale archiwalne odkrycia w 1997 roku ostatecznie obaliły tę wersję (fot. wikimedia/ domena publiczna)

Małżeństwo, które zawarli niezwykle bogaty handlarz ze znamienitego rodu i arystokratka, było szczęśliwe i – jak rzadko kiedy w tamtych czasach – naprawdę kochało się. Tuż po ślubie szlachcianka zaszła w ciążę, na której rozwiązanie oboje z niecierpliwością czekali. Niestety poród nie udał się, a w jego trakcie kobieta zmarła razem z dzieckiem.


ZOBACZ: „Primavera”, czyli „Wiosna”. Botticelli był malarzem kobiecego wdzięku


To z kolei oznacza, że portret jest prawdopodobnie pięknym obrazem pamiątkowym, którym kupiec uhonorował swoją nieżyjącą już ukochaną. Malarz ujął to i pokazał niezwykle delikatnie. Ponad głowami małżonków wisi bowiem żyrandol. Tuż nad żałobnym, czarnym i szerokim kapeluszem mężczyzny znajduje się zapalona świeca. Ta, która znajduje się po stronie kobiety, jest zgaszona i ulatuje z niej skromny dymek.


ZOBACZ: Tajemnicza świątynia ukryta na obrazie Leonarda. „W podczerwieni wygląda zupełnie inaczej”


Także kolejny symbol może potwierdzać wspomnianą teorię. Na zwieńczeniu słupka łóżka znajduje się bowiem wyrzeźbiona figura, prawdopodobnie św. Małgorzaty, patronki ciąży i porodu, którą wzywano do pomocy kobietom w porodzie i leczeniu bezpłodności. Niektórzy znawcy biorą ją również za św. Martę, patronkę gospodyń domowych.

Symbolika „Portretu małżonków Arnolfinich”

Historycy sztuki od wielu lat toczą spory związane z interpretacją zarówno tych, jak i pozostałych symboli znajdujących się na „Portrecie małżeństwa Arnolfinich”. Najpełniej ich znaczenie wyjaśnił wybitny historyk sztuki Erwin Panofsky, który w roku 1934 opublikował w „Burlington Magazine” artykuł zatytułowany „Portret Arnolfiniego Jana van Eycka”. Dowodził on, że wyszukany podpis na tylnej ścianie i inne czynniki wskazują, że został on namalowany jako dokument prawny z okazji zaślubin pary, wraz ze świadkami i podpisem świadka.


ZOBACZ: Zagadka z portretu Leonarda da Vinci. Niezwykła historia apokryficznego archanioła


Taka hipoteza mogłaby być właściwa, ale przeczą jej znalezione po wielu latach przez badaczy dokumenty o zaślubinach. Odbyły się one po prostu wcześniej. Amerykanin argumentował również, że wiele szczegółów oraz przedmiotów gospodarstwa domowego na obrazie ma ukrytą symbolikę związaną z ich wyglądem.


Ekspert uważał, że owoce pomarańczy leżące na stole i parapecie symbolizują pierwotną czystość i niewinność, jaka istniała w raju. Możliwe również, że wskazują one na majętność pary (ich import z południa Europy był wówczas absurdalnie drogi) lub są znakiem płodności, za jaki uchodziły wówczas we Włoszech.


ZOBACZ: Mit o Atlandydzie, Michał Anioł i Leonardo na jednym arcydziele. Tajemnicze przesłanie obrazu Raffaella


Na zamożność małżonków wskazuje również ubiór. Mimo pory roku postaci odziane są w szaty wierzchnie, a jego fioletowy tabard z jedwabnego aksamitu i jej intensywnie zielona sukienka, która może symbolizować stan brzemienny, są w całości podszyte bardzo drogim futrem – prawdopodobnie z soboli i gronostajów.

Erwin Panofsky uważał, że mały pies symbolizuje na obrazie miłość, wierność i lojalność (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Erwin Panofsky uważał, że mały pies symbolizuje na obrazie miłość, wierność i lojalność (fot. wikimedia/ domena publiczna)

Tymczasem biegający u nóg mały piesek jest najprawdopodobniej oznaczeniem lojalności oraz wierności małżeńskiej i miłości. Także łoże z jaskrawoczerwonymi zasłonami przywodzi na myśl wspomniane uczucie i fizyczną bliskość, która według doktryny chrześcijańskiej jest istotną częścią doskonałego związku męża i żony.


ZOBACZ: „Piękna przez wieki, jeśli nie tysiąclecia”. Niezwykła historia „Narodzin Wenus”


Podobnie obuwie, które znajduje się na dole portretu, ma najprawdopodobniej określoną wymowę. To patyny będące ówcześnie rodzajem butów domowych. Zostały one przez mężczyznę zdjęte. Oznacza to, że kupiec nie będzie już się błąkał w poszukiwaniu miłości, lecz pozostanie wiernym żonie. Potencjalnie taki gest symbolizuje również – jeżeli rzeczywiście jest to portret pamiątkowy – że z powodów religijnych nie ożeni się ponownie po jej śmierci.


ZOBACZ: Prawdziwy kod Leonarda da Vinci. Ekspert opowiedział TVP o przesłaniu geniusza


Z kolei tuż obok kobiety znajduje się niewielka szczoteczka, będąca zdaniem badaczy symbolem obowiązków domowych. Tymczasem pędzel i paciorki modlitewne z kryształu górskiego lub bursztynu – pokazane po obu stronach lustra na ścianie – mogą również nawiązywać do podwójnego chrześcijańskiego nakazu ora et labora (módl się i pracuj) lub mogą oznaczać symbol wstrzemięźliwości i czystości.

„Rewolucyjne, jak prace Donatella czy Masaccia”

Jednak te wszystkie przedmioty blakną w momencie, kiedy przyglądamy się zwierciadłu znajdującemu się za plecami pary. Ten element ówcześnie stanowił prawdziwą rewolucję w malarstwie, która zapoczątkowała próby jego portretowania w sztuce. Trudno uwierzyć, patrząc na wspomniane lustro, że van Eyck nie miał pojęcia o prawach fizyki kierujących odbiciem. Namalował je więc, kierując się wyłącznie okiem.

Lustro na obrazie Jana van Eycka zostało odwzorowane idealnie, mimo iż artysta nie znał praw fizycznych rządzących odbiciem (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Lustro na obrazie Jana van Eycka zostało odwzorowane idealnie, mimo iż artysta nie znał praw fizycznych rządzących odbiciem (fot. wikimedia/ domena publiczna)

Niewielkie medaliony osadzone w ramie wypukłego zwierciadła przedstawiają drobne sceny z Męki Pańskiej i mogą intepretować Bożą obietnicę zbawienia dla postaci odbijających się w wypukłej powierzchni. Teoria pamiątkowości obrazu – która obecnie zyskała popularność – zakłada, że wszystkie sceny pokazane ze strony żony przedstawiają śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa.


ZOBACZ: Nie tylko enigmatyczny uśmiech. „Mona Lisa” skrywa wiele sekretów


Także uroda i oryginalna perspektywa geometryczna sprawia, że arcydzieło jest uznawane za jeden z najbardziej oryginalnych i skomplikowanych obrazów w światowej sztuce. Fascynowało ono m.in. Ernsta Gombricha.

,,

Na swój sposób było to tak nowe i rewolucyjne, jak prace Donatella czy Masaccia we Włoszech. Prosty zakątek prawdziwego świata został nagle przymocowany do panelu, jakby magicznie… Po raz pierwszy w historii artysta stał się doskonałym naocznym świadkiem w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu


– podsumowywał jego genialność Niemiec. Nadzwyczaj trafnie.



Rafał Sroczyński

Więcej na ten temat