Tajemnicze „Zwiastowanie” Leonardo da Vinci namalował, kiedy był jeszcze uczniem w pracowni Andrei del Verrocchia, ale już wtedy początkujący artysta zadziwiał mistrzowską precyzją i wielkimi umiejętnościami. To jego pierwsze, ale równie zagadkowe jak pozostałe, arcydzieło.
Na „Zwiastowaniu”, które Leonardo da Vinci malował prawdopodobnie w latach 1472-1475, przedstawiono spotkanie Maryi i archanioła Gabriela. Wysłannik Boga właśnie przybył do ogrodu, aby obwieścić młodej dziewczynie, iż będzie miała syna. Tradycyjnie – zgodnie z opisem z Ewangelii Łukasza – owo przekazanie wiadomości przedstawiane było przez malarzy w pomieszczeniu.
ZOBACZ: Kod zapisany w obrazach. Enigmatyczna postać na portrecie Leonarda da Vinci
Sytuowano w nim również stosowne dla sypialni przedmioty, tj. łóżko czy świecę, zaś boski posłaniec zazwyczaj stał na zewnątrz w hortus conclusus (łac. zamknięty ogród), czyli ogrodzie warzywnym otoczonym wysokimi murami, który nawiązywał do łona Maryi.
,,W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Wszedłszy do Niej, [anioł] rzekł: «Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą,». Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co by miało znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca». Na to Maryja rzekła do anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?». Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego okryje Cię cieniem. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, którą miano za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego». Na to rzekła Maryja: «Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego». Wtedy odszedł od Niej anioł
„Nazwie Go imieniem EMMANUEL”
Łatwo zauważyć, że włoski malarz ów moment przedstawił zupełnie inaczej. Matka Boska na obrazie Leonarda siedzi na zewnątrz na krześle w bardzo szykownej, błękitnej szacie za marmurowym ołtarzem. Ozdobiony jest on klasycznymi motywami, podobnymi do tych, jakie del Verrocchio zamieścił na pomniku grobowca Giovanniego i Piera Medicich w starej zakrystii w San Lorenzo.
ZOBACZ: Najbardziej intrygujący i ostatni obraz Leonarda. „Zostawił nam wieczny znak zapytania”
Także podpory w kształcie kwiatu lwich paszczy, które rozwijają się po bokach w elementach roślinnych, spiralach i wolutach, są prawdopodobnie wzorowane na rzeźbie jego mistrza. Tymczasem pomiędzy nimi na górze rozpięty jest feston z liśćmi, owocami i kwiatami, nawiązujący do porządku jońskiego i zwieńczony muszlą między powiewającymi wstążkami. To symbol wiecznego piękna i „nowej Wenus", czyli Maryi. Tuż przed nią znajduje się otwarta księga, na której położyła palce.

Łatwo dostrzec – po dokładnym przyjrzeniu się – iż jest to Stary Testament, a dokładniej Księga Izajasza. To właśnie w niej prorok zapowiedział przyjście na świat Mesjasza i opisał cierpienia, jakie zniesie Zbawiciel.
,,Pan przemówił do Achaza tymi słowami: «Proś dla siebie o znak od Pana, Boga twego, czy to głęboko w Szeolu, czy to wysoko w górze!». Lecz Achaz odpowiedział: «Nie będę prosił i nie będę wystawiał Pana na próbę». Wtedy rzekł Izajasz: «Słuchajcie więc, domu Dawidowy: Czyż mało wam uprzykrzać się ludziom, iż uprzykrzacie się także mojemu Bogu? Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel»
– napisano na początku rozdziału „Drugie napomnienie: znak Emmanuela”.
Błąd czy anamorfizm?
Lewa dłoń Maryi jest uniesiona. To symbol powitania będący jednocześnie znakiem pokazującym, iż akceptuje ona swoje przeznaczenie. Nogi okrywa jej niebieski, bardzo obszerny płaszcz, który opada na siedzisko, co sprawia, iż całość wydaje się namalowana nadzwyczaj plastycznie, niezwykle pięknie i wygląda autentycznie. Tę prawdziwość – zdaniem badaczy – zaburzają dwa rzekome błędy.
ZOBACZ: Fascynujący „Portret małżonków Arnolfinich”. Ten obraz naszpikowano ukrytymi symbolami
Przyjrzawszy się dokładnie, zauważymy, iż prawe ramię Matki Boskiej jest dłuższe niż lewe, a nogi są za krótkie w stosunku do wysokości popiersia. Ta sytuacja wynika z zupełnie odmiennego położenia nóg i ramion Dziewicy w stosunku do pulpitu. Z kolei znajdujący się na portrecie cyprys zlewa się z XV-wieczną budowlą, przez co wydaje się ona nadmiernie wielka. Teoria o pomyłce ma jednak również przeciwników, a największym z nich jest Antonio Natali.

Dyrektor Galerii Uffizi uważa, że Leonardo zaplanował ową niedoskonałość i w rzeczywistości była ona zamierzona. Historyk sztuki podkreśla, że da Vinci zdecydował się na nieprecyzyjność perspektywy ze względu na przyszłą lokalizację arcydzieła. Teoria nie jest pozbawiona podstaw, ponieważ patrząc na obraz z prawej strony, wydaje się, że proporcje są odpowiednie. Możliwe więc, że artysta trenował na portrecie technikę anamorfizmu, znaną już wówczas dzięki Donatellowi.
,,To rodzaj złudzenia optycznego: obiekt jest zobrazowany na płaszczyźnie w sposób zniekształcony, ale jeśli spojrzymy na niego z określonego punktu widzenia, stanie się normalny. Wiemy – z niektórych szkiców – że Leonardo studiował tę technikę, stosowaną przez innych artystów renesansu. Jednym z najsłynniejszych w historii sztuki przykładów jej zastosowania są Ambasadorzy Hansa Holbeina Młodszego
– wyjaśniono w przewodniku internetowym Galerii Uffizi.
ZOBACZ: Tajemniczy napis, mapa i rzecz z innego wymiaru. Nierozwiązana zagadka „Ambasadorów”
Także Walter Isaacson zauważył powyższy pomysł Leonarda.
,,Chciał skłonić widza do stanięcia bliżej prawej krawędzi przedstawienia i do spojrzenia na scenę zwiastowania z punktu widzenia Marii. Te ambitne założenia do pewnego stopnia udało mu się zrealizować
– napisał słynny biograf.
ZOBACZ: Tajemnicza świątynia ukryta na obrazie Leonarda. „W podczerwieni wygląda zupełnie inaczej”

Postać, której…. nie ma i niezwykłe drzewo
Naukowcy po wielu wiekach postanowili przyjrzeć się pierwszemu arcydziełu Leonarda pod światłem podczerwonym. Eksperci w 1989 roku ze zdumieniem dostrzegli, że na badaniu rentgenowskim Gabriela w ogóle nie widać. Ta postać dosłownie… zniknęła z portretu podczas wykonywania ekspertyzy. Badacze zorientowali się jednak ze zdumieniem, że w jego miejscu nie pojawia się plama, ale kolejny fragment obrazu z przyrodą. De facto archanioł został więc naniesiony na już namalowane tło!

Trudno powiedzieć, jak Leonardo osiągnął wspomniany efekt, ale naukowcy podejrzewają, że zrobił to poprzez bardzo delikatne pociągnięcia pędzlem i niezastosowanie farb z ołowiem, które były wówczas w powszechnym użyciu, oraz dzięki naniesieniu odpowiedniego pigmentu. Nie wiadomo, dlaczego zdecydował się na wspomniany zabieg i czy zrobił to celowo… Takich wątpliwości nie ma w przypadku kolejnej zagadki dotyczącej obrazu.

Tuż nad skrzydłami Gabriela widoczne jest bowiem dość dziwacznie wyglądające drzewo, którego obecności nie udało się jak dotąd wyjaśnić. To, co zdaje się wyrastać ze skrzydeł posłańca, to prawdziwa roślina, ale w czasach młodości Leonarda nie była ona wcale znana w Europie.
ZOBACZ: Cień „Ostatniej Wieczerzy” na jednym z najsłynniejszych obrazów van Gogha
Araukaria wyniosła rośnie bowiem na znajdującej się u wybrzeży Australii Wyspie Norfolk, którą dopiero w 1774 roku odkrył James Cook. Tymczasem podobieństwo między nią a drzewem ukazanym przez Leonarda jest wprost uderzające.


Niektórzy mają inne zdanie i w roślinie widzą araukarię chilijską. Tyle tylko, że… rośnie ona wysoko w górach Ameryki Południowej, o której również w momencie powstawania arcydzieła nie wiedziano – Krzysztof Kolumb na swoją pierwszą wyprawę ruszył dopiero 17 lat po ukończeniu portretu przez da Vinciego.
RS