Fresk „Madonna Sykstyńska”, który Rafael Santi namalował w roku 1514, jest z pewnością jednym z najpiękniejszych arcydzieł renesansu. Ten obraz nie tylko zachwyca zjawiskową urodą, ale również rodzi wiele pytań, na które historycy sztuki wciąż nie znaleźli odpowiedzi.
Fresk „Madonna Sykstyńska” powstał na zlecenie papieża Juliusza II, który zamówił arcydzieło na cześć swojego wuja, papieża Sykstusa IV. Ten ostatni był osobą powszechnie nieszanowaną i nielubianą przez współczesnych mu polityków oraz lud, a przez historyków uznawany jest za jednego z najgorszych papieży w historii.
Reputacja, którą po sobie pozostawił, zdecydowanie nie była korzystna dla jego bratanka – poniekąd zarówno dziś, jak i wtedy znacznie bardziej cenionego od swojego poprzednika. Jednocześnie trudno się dziwić, iż Juliusz II próbował poprawić opinię własnej rodziny po nieudanych rządach stryja.
Pomóc w tym miał mu mecenat nad sztuką, której był pasjonatem. To jemu zawdzięczamy m.in. ważne kulturowo dziedzictwo włoskiego renesansu – Muzea Watykańskie, Kaplicę Sykstyńską, pokoje Rafaela czy przebudowę Bazyliki św. Piotra. Należał do najważniejszych postaci wspomnianego okresu – zarówno w historii ogólnej, jak i w historii sztuki.
„Żaden cherubin nie jest tak sławny jak ci dwaj”
Teoretycznie monumentalna – bo mierząca 265 cm wysokości i 196 cm szerokości – „Madonna Sykstyńska” wydaje się być dość prostym, ale jednocześnie zjawiskowo pięknym obrazem.
,,Tak dalece niebo okazało się szczodre i błogosławione, obdarzając łaskawie tylko jednego człowieka swymi skarbami, dzielonymi przez wieki między wielu, to właśnie widzi się w osobie świetnego i pełnego wdzięku Rafaela Sanzio z Urbino
Na arcydziele, które miało być częścią ołtarza w kościele klasztoru Benedyktynów San Sisto w Piacenzie, widzimy Matkę Boską z Dzieciątkiem Jezus w towarzystwie św. Sykstusa i św. Barbary.
Tuż pod nogami stojącej na chmurze Maryi znajdują się dwa skrzydlate, dziecięce aniołki. To postaci znane w sztuce jako putto. Mylone są one z cherubinami. Taki błąd popełnił m.in. w 1913 r. krytyk muzyczny i znawca sztuki, Gustav Kobbe.
,,Najsłynniejsze cherubiny, jakie kiedykolwiek namalowano, to te autorstwa Rafaela. Kiedy mówi się o Madonnie Rafaela, ma się na myśli tylko jedną z jego wielu Madonn – »Madonnę Sykstyńską« w galerii drezdeńskiej. Inne Madonny jego autorstwa również są znane; ale ta jedna tak daleko przewyższa wszystkie pozostałe sławą, że jest znana po prostu jako jego Madonna. […] Równie sławne jak Madonna Rafaela są Cheruby Rafaela zaczerpnięte z tej Madonny; a ponieważ »Madonna Sykstyńska« jest najbardziej znanym obrazem Dziewicy, żaden cherubin ani grupa cherubinów nie jest tak sławna jak ci dwaj, którzy opierają się o ołtarz wskazany na samym dole obrazu. Cherubiny te nie są jednak tylko ładnymi aniołami: ich kompozycja ma zarówno artystyczne, jak i alegoryczne znaczenie. Obraz jest bowiem skomponowany nie tylko w trzech płaszczyznach perspektywy, ale także w trzech płaszczyznach elewacji. […] Cherubiny znajdują się na dole i na samym przodzie obrazu. Pomimo swoich skrzydeł są bardzo ludzkimi, małymi stworzeniami i można powiedzieć, że reprezentują ludzkość. […] Być może, jak sądzą niektórzy, te dwa urocze niemowlęta ze skrzydłami były refleksją… Mimo to jednak nie wydają się one zbyteczne, ale same w sobie wyglądają wspaniale i dodają harmonijnego piękna kompozycji

Legenda głosi, iż Santi – malując ich wizerunki – wzorował się albo na dzieciach przychodzących oglądać proces powstawania arcydzieła, albo na dwóch maluchach, które spotkał, gdy przechadzał się ulicą. Miał zobaczyć wówczas chłopców „tęsknie patrzących w okno piekarni”.
Na przełomie XX i XXI wieku wspomniane postaci stały się wręcz ikonami popkultury. Niejednokrotnie aniołki z obrazu Rafaela można dziś znaleźć na kubkach, koszulkach, skarpetkach, papierze do pakowania prezentów czy znaczkach pocztowych. Jeden z nich opiera podbródek na lewej dłoni, a drugi krzyżuje ręce. Obaj na portrecie pełnią rolę obserwatorów i patrzą na Madonnę oraz jej syna z melancholią.
„Klucz do tajemnicy”
Tymczasem Matka Boska oraz owinięty i przytrzymywany w chuście Jezus mają zupełnie inne miny. Na dodatek Maryja, której prawy policzek dotyka czoła Dzieciątka, kieruje przed siebie nieprzeniknione, zagadkowe spojrzenie. Na sobie ma ona cienką, niebiesko-czerwoną suknię. Możliwe, że artyście pozowała wówczas Margherita Luti, w której malarz był zakochany, ale nie jest to pewne.
,,W oczach Madonny zamroziła się bezpośrednia otwartość i łatwowierność, gorąca miłość i czułość, a jednocześnie czujność i niepokój, gniew i przerażenie ludzkim grzechem; niezdecydowanie i jednocześnie chęć dokonania wyczynu

,,Jego oczy patrzą na otwierający się przed nimi świat z napięciem, z oszołomieniem i strachem. A jednocześnie w spojrzeniu Chrystusa odczytuje się determinację pójścia za wolą Boga Ojca, determinację poświęcenia się dla zbawienia ludzkości
– zauważał Stam.
Twarze obu postaci nie mają żadnego podobieństwa, choć zbliżony jest kolor ich skóry oraz włosów i oczu. Mają jednocześnie podobny wyraz twarzy. Ten wskazuje, iż oboje są czymś wyraźnie zaniepokojeni lub przestraszeni. Eksperci przez kilkaset lat próbowali rozwikłać sekret ich enigmatycznych spojrzeń, ale jak dotąd nie udało się owej zagadki w pełni wyjaśnić.
Najpopularniejszą jest obecnie hipoteza wysunięta przez Alexa Pragera. Uważa on, że
,,klucz do tajemnicy [zaniepokojonego wzroku] tkwi w miejscu, w którym pierwotnie stał ołtarz. Biorąc ponownie pod uwagę intrygujące pytanie, na co wskazuje papież i na co patrzą Matka z Dzieciątkiem, odpowiedź jest równie zdumiewająca, co przekonująca. Dawno zapomniano, że tak jak w wielu kościołach naprzeciw ołtarza w S. Sisto i nad lektorium na drugim końcu prezbiterium stał krucyfiks. Wyrazy przerażenia na twarzach Matki i Dziecka są więc ich reakcją na widok śmierci
Możliwe, że na podany kierunek myślenia amerykański historyk sztuki naprowadzony został przez Rudolfa Alexandra Schrodera. Twórca pieśni kościelnych, pisarz i poeta jako pierwszy dostrzegł na „Madonnie Sykstyńskiej” „najgłębszy horror” wypisany na twarzy dziecka, „którego nawet sama śmierć śmiertelnie się boi”. Wysunięta przez nich obu teoria nie jest jednak powszechnie przyjęta i nie została ona oficjalnie uznana przez historię sztuki. Naukowcy mają wobec niej wiele wątpliwości. Możliwe więc, że nigdy nie dowiemy się z całą pewnością, co kryje się za niepokojącymi spojrzeniami centralnych postaci.
Tło „Madonny Sykstyńskiej”
Zagadkowe jest również tło obrazu. Wyraźnie widać, iż z obu stron nad Matką Boską i małym Jezusem rozsuwa się zielona kurtyna. Symbolizuje ona rozdarcie niebios, a jej kolor wskazuje na miłosierdzie Boga Ojca. Niektórzy uważają również, że artysta w ten sposób miał dać widzom znać, iż rzeczone przedstawienie jest w jakimś sensie iluzją.
Trudniej zobaczyć na „Madonnie Sykstyńskiej” scenę rozgrywającą się ponad Maryją i Chrystusem oraz za plecami Sykstusa. Po dokładnym przyjrzeniu się dostrzeżemy tam dziesiątki głów – twarze mogące przedstawiać wszystkich tych, którzy przeszli za na wpół otwartą zasłonę, lub dusze nienarodzonych jeszcze dzieci. Te, zgodnie z naukami gnostyków, chwalą Boga, mieszkając wciąż w niebie.

Niezwykle interesująca jest również kompozycja i rozplanowanie obrazu. Okazuje się, iż złączenie obu końców zasłon z rogami obrazów daje niemal idealny prostokąt, a poprowadzenie w nim przekątnych – cztery perfekcyjne trójkąty przypominające piramidy. Łączą się one dokładnie w miejscu, w którym szata Matki Boskiej lekko się unosi. To jednak nie wszystko – prowadząc linię wzdłuż owego punktu do obu boków, a następnie do czubka arcydzieła, dostajemy również piąty trójkąt. Taki sam efekt zostanie uzyskany na dole, więc jest ich łącznie sześć. Bryły te symbolizują prawdopodobnie samego Boga.
Kim są św. Sykstus II i św. Barbara?
Także zamieszczenie na portrecie św. Sykstusa II i św. Barbary nie do końca jest zrozumiałe. Sykstus był papieżem zaledwie przez rok, od 30 sierpnia 257 do 6 sierpnia 258 r. Mało źródeł historycznych mówiących o nim zachowało się do dzisiejszych czasów, ale wiemy, iż zmienił politykę Kościoła względem chrztu heretyków i przywrócił zerwane stosunki z Kościołem wschodnim i afrykańskim. Zginął śmiercią męczeńską. Na jego nagrobku napisano:
,,W czasie, gdy miecz przeszył wnętrzności Matki, ja, pochowany tutaj, nauczałem jako pasterz Słowa Bożego; kiedy nagle wpadli żołnierze i ściągnęli mnie z krzesła. Wierni nadstawiali szyje pod miecz, ale gdy tylko pastor ujrzał tych, którzy chcieli pozbawić go palmy [męczeństwa], jako pierwszy ofiarował siebie i własną głowę, nie tolerując tego [pogańskiego] szału, jaki nie powinien szkodzić innym. Chrystus, który daje zapłatę, objawił zasługi pasterza, zachowując bez szwanku trzodę

Tiarę na portrecie Rafaela Sykstus zdjął z szacunku dla postaci Matki Boskiej i Jezusa, którym przygląda się z szacunkiem i dostojeństwem. Ten święty był patronem rodu Della Rovere, a właśnie z niego wywodzili się zarówno Syktus IV, jak i Juliusz II, który stał się nawet modelem dla przedstawionej postaci.
Łatwo domyślić się, jaki cel miał zleceniodawca, zamieszczając go na obrazie. Trudniej zrozumieć wykonywane przez niego ruchy i gesty. Lewą dłoń, wysuwającą się zza złotego płaszcza, przyciska do piersi. Może to być znak i symbol kultu maryjnego. Tymczasem prawą ręką, zdającą się mieć sześć palców (w rzeczywistości to iluzja), wydaje się „przebijać” płótno, zwracając ją w kierunku widzów. To, gdzie celuje jego palec wskazujący, pozostaje zagadką. Jeżeli przyjmiemy wspomnianą wcześniej wersję Pragera, możliwe, iż pokazywał on w stronę krucyfiksu.

Tymczasem św. Barbara wcale nie patrzy na Matkę Boską i Jezusa. Oczy patronki czystej miłości – bezgranicznej i bez cienia wątpliwości – patrzą na dwóch aniołków putto. Jej enigmatyczny wygląd – ton smutku z nutą uśmiechu – przez wieki był trudny do zrozumienia dla badaczy sztuki. W tle za zasłoną w pobliżu św. Barbary ukryta jest wieża przedstawiająca jej uwięzienie, kiedy była zamykana za wiarę w chrześcijaństwo wbrew ojcu. Najprawdopodobniej symbolizuje ona na „Madonnie Sykstyńskiej” idealne uczucie, które jest znakiem prawdy i sprawiedliwości. Możliwe, że razem z Sykstusem, Jezusem i Maryją w pewnym stopniu reprezentują świat duchowy i męczeństwo.

„Tajemniczy związek między chrześcijańską Madonną a staroegipską postacią Izydy”
Obraz, co ciekawe, ma pewien polski wątek związany z królem Augustem III Sasem. Ten właśnie monarcha, który niezbyt dobrze radził sobie jako władca, w roku 1754 zakupił arcydzieło Rafaela za niebotyczną wówczas kwotę 120 tys. franków (za tę sumę można było wtedy kupić całą dzielnicę Drezna) i przeniósł je do Saksonii.
,,Jak żadne inne dzieło sztuki, »Madonna Sykstyńska« Rafaela rozpaliła wyobraźnię Niemców w Dreźnie, jednocząc ich lub dzieląc w sporze o sztukę i religię… Obraz ten wielokrotnie okrzyknięto «największym wśród światowych obrazów« i nadano mu przydomek »boski«
– napisali w książce „The Invisible Masterpiece” z 2001 r. Hans Belting i Helen Atkins.
Teorię, która jest interesująca, wysunął w kontekście interpretacji obrazu Rudolf Steiner w książce „Cztery pory roku i archaniołowie”.
,,»Madonna Sykstyńska« zrodziła się z głębokiej, instynktownej wiedzy o naturze i duchu. . . Maryja zakłada swoją szatę podążając za siłami ziemi, podczas gdy w okolicy piersi jest ona zaokrąglona do wewnątrz. . . poczucie wewnętrznego zamknięcia. . . Tutaj siły słońca mogą znaleźć wejście obok niewinnego dzieciątka Jezus. To aktywność słońca spoczywająca na ramieniu Marii z blaskiem gwiazd powyżej. Głowa i oczy Maryi są jak światło, które wychodziło z ich wnętrza ku ludzkości. . . dziecko Jezus. . . jakby wyłaniające się z zaokrąglonych kształtów chmur, czułe, kochane i wewnętrznie chronione
,,Nie wierzymy, że to dziecko, które Madonna trzyma w ramionach, ta postać zbliżająca się do nas, narodziła się w zwykły sposób z kobiety. Ukazują nam to postaci aniołów owiniętych w chmury: wydają się nam bardzo lekkie, jakby płynne, a dziecko niesione w ramionach jawi się nam jako coś tylko trochę gęstszego, trochę bardziej skrystalizowanego niż te wątłe postacie aniołów. To dziecko nie jawi się nam jako zrodzone z niewiasty, ale raczej jako sprowadzone z obłoków. Tak ukazuje nam się tajemniczy związek między dzieckiem a dziewiczą matką. Omawiając ten obraz w takim duchu, wyłania się kolejna dziewicza matka: starożytna egipska Izyda i jej syn Horus. Można założyć, że istnieje tajemniczy związek między chrześcijańską Madonną a staroegipską postacią Izydy, w której świątyni wypisano słowa: »Jestem tym, co było, co jest, co będzie: żaden śmiertelnik nie może podnieść mojej zasłony«. Cud, który znamy, został zasugerowany na obrazie. Możliwe więc, że »Madonna Sykstyńska« wskazuje nam także mit egipski.
,,Jeśli chodzi o obraz Rafaela, który zdobi kolekcję, czułem się tak, jakbym przez cały dzień wędrował po wyżynach Gottharda, przez rozpadlinę Urner i stamtąd spoglądał w dół na zieloną, kwitnącą dolinę. Kiedy patrzyłem na obraz i znowu byłem z dala od niego, zawsze wydawało mi się to objawieniem duszy. Nawet najpiękniejsze portrety Correggio przedstawiały wyłącznie człowieka; pamięć o nich namacalna jest w pięknych formach. Rafael jednak pozostał ze mną jak oddech, jako jedno z tych objawień zesłanych komuś w kobiecej postaci przez Boga, aby przynieść nam szczęście lub smutek. To jak postać, która raz po raz pojawia się przed kimś w życiu na jawie lub we śnie, a spojrzenie raz doświadczone jest z kimś na zawsze, w dzień i w nocy, poruszając duszę do głębi
– zachwycał się w liście do przyjaciela liberalny pruski książę. Trudno się z jego wypowiedzią nie zgodzić.
RS