Dzięki wspaniałym umiejętnościom dowódczym oraz odwadze, która imponowała jego podkomendnym, Józef Haller – przez historyków uznawany za jednego z najwybitniejszych polskich generałów w historii XX w. – jeszcze za życia stał się legendą. Kochany przez swoich żołnierzy, oficer poświęcił się zupełnie w służbie Polsce, jednak interesującym człowiekiem był również prywatnie.
Na świat Józef Haller przyszedł 13 sierpnia 1873 r., a więc dokładnie 150 lat temu, w majątku Jurczyce pod Krakowem, w rodzinie Henryka von Hallenburga i Olgi z Tretterów. Miał dwóch starszych i dwóch młodszych braci oraz dwie siostry, a rodzina szczyciła się długimi tradycjami patriotycznymi – ojciec Józefa brał udział w powstaniu styczniowym, zaś jego dziadek walczył podczas powstania listopadowego w randze kapitana i za swoją służbę otrzymał krzyż Virtuti Militari.
Miejsce, w którym przyszły generał się wychowywał, było wyjątkowo piękne, jak opisywał poetycko Edward Ligocki w latach 20. w poświęconej mu książce „O Józefie Hallerze. Życie i czyny na tle współczesności dziejowej”.
,,Między Krakowem a Lanckoroną, wśród pól żyznych i wsi nie znających pańszczyzny, wznoszą się dwa wzgórza wyniosłe. Na zachód Polanka Hallerowska, stare gniazdo rodowe z pałacykiem w stylu epoki Stanisława Augusta, parkiem francuskim, szpalerami ogrodów. Na wschód, bliżej Krakowa, Jurczyce. Trzeba widzieć Jurczyce w słoneczny dzień letni, pod tym szafirowym niebem krakowskim, pośród pól wyzłoconych pszenicą, wysrebrzanych żytem, pośród maków czerwonych i głębokiej zieleni łąk, by zrozumieć urok tej ziemi. Trzeba spojrzeć w doliny, ku Wiśle dalekiej, błyszczącej w słońcu, ku ciemnym lasom, kryjącym klasztor bielański. Trzeba dojrzeć wieże Wawelu w błękitnej mgle, koronę Panny Maryi, a z drugiej strony, za dworem płaskowzgórza, uprawne i stręczące za nimi jakby kopce ogromne, sosnami zjeżone, szczyty Lanckorony, Góry Kalwarii i Babiej Góry. Nieskończona jest piękność tych miękkich, spokojnych wzgórz, słodycz pejzażu, przeźroczystość powietrza. Jest jakaś nuta włoska w tej ziemi, dziwnie licująca z renesansem zygmuntowskiego Krakowa i jego włoską tradycją. Jest jakaś bezgraniczna rozrzutność, bogactwo kwiatów i barw, bujność lasów i łąk. Słońce krakowskiej ziemi musi tętnić w żyłach tych, którzy w jego blaskach wyrośli. Józef Haller nie byłby sobą, gdyby urodził się gdzieś w głuchych borach litewskich, w ziemi smutku i ponurej niewoli. Wyniósł z rodzinnej wioski to słońce, które mu echem żywym świeciło w długiej pielgrzymce pod lodowym niebem północy

Lata później, w 1947 r., to urokliwe miejsce odwiedził Kazimierz Sosnkowski, nauczyciel akademicki i twórca przewodników turystycznych. On również potwierdził, iż ma ono w sobie wiele piękna.
,,Jurczycki dworek ujmuje swą prostotą, skromnością i swojskością. Drewniany staruszek «pochylony laty», z dwóch stron już dobudowany, wspiera swą werandkę na drewnianych słupach i przez bluszczem osnute okna spogląda na staw przydworski, w brzozową aleję małego parku z dwiema wielkimi lipami, z limbą i wawrzynowym miłodrzewiem. Dworek ten to prawie muzealny zabytek
„Lubiliśmy odwiedzać Kraków”
Tamże właśnie do dziewiątego roku życia, przede wszystkim pod opieką bardzo pobożnej i religijnej matki, wychowywał się przyszły dowódca Błękitnej Armii. Mimo iż miał arystokratyczne pochodzenie, rodzice nie zabraniali mu zabaw z dziećmi ze wsi, a nawet zachęcali do nich. Tak Józef poznał ich życie oraz sposób uprawiania roli i nauczył się wiele o tym, jak ważna jest współpraca między ludźmi. To później zaowocowało jego udzielaniem się w ruchach spółdzielczych. Ponadto w młodym wieku nauczył się jeździć konno i często podróżował do Kalwarii Zebrzydowskiej, by zachwycać się słynnymi stacjami drogi krzyżowej, oraz do Krakowa, z którym był bardzo związany.
,,Lubiliśmy odwiedzać Kraków, a w nim zwłaszcza Wawel z grobami królewskimi i kościół Panny Maryi oraz Sukiennice. Jeździło się wtedy jeszcze końmi. Inne piękne wycieczki były do Tyńca i na Bielany. Ale nawet z ogrodu lubiliśmy wyglądać w kierunku Krakowa, ciesząc się tym pięknym widokiem
– opisywał w pamiętnikach swoje dzieciństwo Józef Haller.
Generał zapamiętał również, że w domu, a dokładniej w jego centralnym punkcie, wisiał portret dziadka Marcina Hallera, o którego osiągnięciach wiele się w domu mówiło. Przy okazji Józef poznał również korzenie swojego rodu, który pochodził z Frankonii, skąd do Polski w XV w. przybył Jan (wcześniej Johann) Haller – znany wówczas kupiec i wydawca oraz drukarz posiadający własną drukarnię w Krakowie. Fortunę zbił na handlu winem i miedzią węgierską, a podczas licznych podróży zagranicznych nawiązywał kontakty z oficynami wydawniczymi na Zachodzie, dzięki czemu wydawał w kraju m.in. podręczniki uniwersyteckie.
Do historii przeszedł, kiedy wydrukował pierwszą w języku polskim książkę „Historyja umęczenia Pana naszego Jezusa Chrystusa”, a także debiut translatorski Mikołaja Kopernika – przełożony z greki na łacinę zbiór 85 fikcyjnych listów obyczajowych, sielskich i erotycznych Teofilakta Symokatty, bizantyjskiego historyka z VII w.; został on wydany pod łacińskim tytułem „Theophilacti scolastici Simocati ep[isto]le morales: rurales et amatorie interpretatione latina” („Teofilakta scholastyka Symokatty listy obyczajowe, sielskie i miłosne w przekładzie łacińskim”).
„Barwne pielgrzymki podążające ze śpiewem, z feretronami i sztandarami”
Haller z domu wyniósł również wszystkie wartości, jakimi kierował się w późniejszym życiu. Także religijność otoczonego nimbem legendy dowódcy wynikała z wychowania, które otrzymał od matki i ojca. Nazywany był przez swoją pobożność „rozmodlonym generałem”, ale owe ironiczne docinki nie robiły na nim szczególnego wrażenia. Z wielkim, nieukrywanym sentymentem wspominał, jak dawniej chodził z rodzicami na „barwne pielgrzymki podążające ze śpiewem, z feretronami i sztandarami […], aby 15 sierpnia w święto Wniebowzięcia NMP wziąć udział w wielkim odpuście”.

,,Korzystnym jest zadanie i powołanie kapelana w wojsku. Od zrozumienia tego zadania i patriotyzmu kapelanów zależy w dużej mierze stan psychiczny wojska, o który w czasach wojny więcej niż kiedykolwiek dbać należy, gdyż tylko siła moralna, popierająca siłę fizyczną, decyduje o zwycięstwie. Kapelani powinni wytężać wszystkie swoje siły i uzdolnienia, aby pozostawić stan moralny żołnierza na odpowiedniej wysokości. Wówczas nie będą potrzebne żadne slogany ani kruche podpórki, które się określało w formie tzw. honoru oficerskiego czy honoru munduru

Nie wszystkim podkomendnym podobało się jego religijne zaangażowanie, ale nie mieli oni śmiałości dyskutować z dowódcą, który był przez nich nadzwyczaj kochany za odwagę oraz za niezwykłą dla oficera podobnej rangi bezpośredniość w kontaktach z każdym żołnierzem. Lata później służący w jego oddziałach wojskowi wspominali, iż mało było w Hallerze wyniosłego i niedostępnego generała, a więcej „brata broni”, który dzielił z nimi trudy i problemy wojny. To spoufalanie się wyrzucił mu później Józef Piłsudski, zarzucając dowódcy Błękitnej Armii, że „za wszelką cenę szuka popularności, zaczynając od podoficera, a kończąc na swoim ordynansie. Gadatliwy bez miary i końca. Żadna tajemnica nie jest pewna w jego ręku”.
Haller w rzeczywistości jednak wcale nie szukał poklasku – był po prostu szlachetnym, prawym i dobrym człowiekiem, o czym świadczy m.in. jego zachowanie podczas I wojny światowej. W czasie kiedy – korzystając z prawa wojennego – wojska austriackie rabowały własność prywatną postronnych ludzi, on w każdej napotkanej miejscowości kazał swoim żołnierzom płacić, aby nie pogarszać sytuacji ludności cywilnej, wystarczająco już zbiedniałej i nierzadko cierpiącej głód. Nigdy nie bał się postępować wbrew utartym zasadom, jeśli tylko uznał, że były one niewłaściwe. Któregoś razu jednak jeden z jego podopiecznych nie posłuchał i próbował zabrać ubogiej rodzinie jej dobytek. „To jest kradzież!” – wrzasnął na wojaka Haller i zbeształ go przy całym oddziale.
„Błękitna Armia”
Historia wojskowej kariery Hallera oraz opowieść o jego wojennych dokonaniach i powstaniu Błękitnej Armii to temat niezwykle rozległy. Został on bardzo szczegółowo przedstawiony w fabularyzowanym dokumencie „Błękitna Armia”, który dostępny jest w TVP VOD. Oglądając go, widzowie więcej dowiedzą się o rozbudowie armii i jej strukturach.
,,Ojciec mój uważał, iż naszym obowiązkiem narodowym było przygotowanie odpowiedniego korpusu oficerskiego na przyszłość, dlatego też wstąpiliśmy do służby wojskowej austriackiej, a nie po to, aby służyć Austrii
Ten cel, czyli wolna Polska z doskonale przeszkoloną armią, przyświecał mu przez całą zawodową ścieżkę. Wraz z innymi ojcami niepodległości udało się go Hallerowi zrealizować. Żołnierze Błękitnej Armii po I wojnie światowej stanowili trzon całego Wojska Polskiego. Już wkrótce musiało ono zmierzyć się z kolejnym przeciwnikiem – bolszewikami, którzy przechodząc przez Polskę, zamierzali przeprowadzić światową rewolucję. Niemal 70 tys. żołnierzy Błękitnej Armii odegrało kluczową rolę w wojnie polsko-bolszewickiej. Tak jak i sam Haller.
,,Sprawić to jedno mógł nowy duch, który z czasem wstąpił w osłabione zwątpieniem szeregi i to jest wielką, historyczną zasługą gen. Hallera. Niestrudzony w swej pracy, był on zawsze na podległym mu froncie, gdzie się tylko decydował jego los, nie ograniczając się do pracy sztabowej. W chwilach najcięższych stał obok żołnierza, dręczonego głodem i pościgiem, dodając mu otuchy i starając się przelać w niego gorącą wiarę w zwycięstwo, do którego się sam w wielkiej mierze przyczynił, nie reklamując tego nigdy
– pisał po wielu latach Wincenty Witos.

W decydujących momentach walk, podczas pogrzebu ks. Ignacego Skorupki i innych ochotników, wystosował przejmujący apel do rodaków.
,,Polacy! Wejrzyjcie w siebie! Dajcie przynajmniej ofiarną pracę dla Polski, dla której ci, którym dziś cześć tu wyrażamy, życie ofiarowali, dając świadectwo, że Polska nie zginęła i zginąć nie może! Idźmy za ich przewodem! Polska i w przyszłości ostać się może tylko jako czuwające a zbrojne obozowisko ludzi ofiarnych i czujnych
W powojennym życiu politycznym Haller niezbyt dobrze się odnajdywał, mimo iż został posłem na Sejm z ramienia Chrześcijańskiego Zjednoczenia Narodowego. W 1926 r. stanął po stronie rządu podczas przewrotu majowego i od tamtej pory stał się przeciwnikiem sanacji oraz Józefa Piłsudskiego. Nigdy jednak nikt z kręgu władz nie poważył się kwestionować z tego powodu jego autorytetu.

Haller jako jedyny z ojców niepodległości przeżył II wojnę światową, podczas której został m.in. ministrem edukacji rządu na uchodźctwie i dobrze sobie na tym stanowisku radził. Nigdy nie wrócił do Polski – zmarł 4 czerwca 1960 r. w londyńskim Central Middlesex Hospital po długiej i ciężkiej chorobie, a swoim bliskim zabronił przeniesienia ciała do Polski rządzonej przez komunistów.
,,Umarł jako wygnaniec, legendarny «błękitny generał», serdeczny rycerz niepodległości i jak dawni z Królową Korony Polskiej w sercu i na ryngrafie – rycerz chrześcijański

Dzięki inicjatywie polskich harcerzy z 58 TDHP „Biali” jego prochy wróciły 23 kwietnia 1993 r. do Polski i 15 maja spoczęły w krypcie w kościele garnizonowym św. Agnieszki w Krakowie.
RS