Historia prekolumbijskiego miasta Teotihuacán jest jedną z największych zagadek w dziejach ludzkości. Nazwa starożytnego ośrodka w języku nahuatl oznacza „miejsce, w którym ludzie stają się bogami” lub „miejsce, z którego pochodzą bogowie”. Wedle legend miało ono zostać zbudowane przez olbrzymów, którzy zginęli podczas wielkiej powodzi, a następnie zasiedlone przez bogów.
Teotihuacán – według opowieści Azteków – powstało na długo przed pojawieniem się ludzi na obszarze środkowego Meksyku i zostało zbudowane przez olbrzymów zwanych quinametin. Mieli oni zamieszkiwać świat w epoce pierwszego słońca, zwanej również słońcem jaguara. Legendy podają, że byli źli, nienawistni i nieustannie wszczynali wojny. Toczyły się wówczas straszliwe walki, ale ludzkości nie udało się ich pokonać. Historię owych istot przedstawił m.in. dominikanin Diego Duran w swoim dziele „Historia Antiqua de la Nueva Espana”. Mężczyzna przez wiele lat pracował jako misjonarz w Meksyku. Tam pewnego dnia poznał blisko stuletniego szamana plemienia Indian Choluli.
,,Zanim nastąpiło wielkie wylanie wody 4800 lat po założeniu świata, kraj Anahuac został zamieszkany przez gigantów, z których wszyscy albo zginęli w wielkim wylaniu wody, albo zostali przemienieni w ryby, poza siedmioma, którzy uciekli do jaskiń. (…) Kiedy wody opadły, jeden z gigantów nazywający się Xelhua o przydomku Architekt udał się do Choluli, gdzie jako monument ku czci Tlaloca, który służył za schronienie jemu i jego sześciu braciom, zbudował sztuczne wzgórze w formie piramidy. Nakazał, aby cegły wykonano w prowincji Tlalmanalco, u stóp Sierra Cecotl, i w celu dostarczenia ich do Choluli ustawił rząd ludzi jeden za drugim, którzy przekazywali je z ręki do ręki. Bogowie z gniewem zauważyli budowlę, której szczyt miał sięgać chmur. Zdenerwowani śmiałą próbą Xelhuy, rzucili na piramidę ogień. Wielu robotników zginęło. Pracę zostawiono, a monument zadedykowano później Quetzalcoatlowi
Trudno nie dostrzec pewnych podobieństw do biblijnych opowieści o Noem i wieży Babel oraz do fragmentów Księgi Rodzaju traktujących o gigantach. Nazywano ich nefilim. Na kartach Starego Testamentu pojawiają się oni po wypędzeniu Adama i Ewy z raju i bezpośrednio przed potopem, który Bóg zesłał na świat z powodu niegodziwości istot zamieszkujących Ziemię.
,,A kiedy ludzie zaczęli się mnożyć na ziemi, rodziły im się córki. Synowie Boga, widząc, że córki człowiecze są piękne, brali je sobie za żony, wszystkie, jakie im się tylko podobały. Wtedy Bóg rzekł: «Nie może pozostawać duch mój w człowieku na zawsze, gdyż człowiek jest istotą cielesną; niechaj więc żyje tylko sto dwadzieścia lat». A w owych czasach byli na ziemi giganci; a także później, gdy synowie Boga zbliżali się do córek człowieczych, te im rodziły. Byli to więc owi mocarze, mający sławę w owych dawnych czasach. Kiedy zaś Pan widział, że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i że usposobienie ich jest wciąż złe, żałował, że stworzył ludzi na ziemi, i zasmucił się. Wreszcie Pan rzekł: «Zgładzę ludzi, których stworzyłem, z powierzchni ziemi: ludzi, bydło, zwierzęta pełzające i ptaki powietrzne, bo żal mi, że ich stworzyłem»

Na przestrzeni lat pojawiło się wiele interpretacji, dlaczego nefilim nazywano synami Boga – niektórzy historycy uważają, że to dlatego, iż byli potomkami trzeciego syna Adama i Ewy, Seta. Inni twierdzą, że takim tytułem obdarzano wszystkich żyjących mężczyzn poślubiających kobiety pochodzące z linii Kaina. Sądzi się również, że mogli być to czciciele Jahwe, którzy żenili się z pogańskimi kobietami (ze względu na ich urodę). Odpowiedź można wysnuć także na podstawie apokryficznej Księgi Henocha, która podaje, że nefilim powstali ze związków 12 aniołów z ziemskimi kobietami. Nauczyli ludzi czarów i zaklęć, a także próżności. Potomstwo ich było ogromne – dzieci niebiańskich przybyszy i śmiertelniczek miały mieć nawet po 3 tys. łokci, czyli w przybliżeniu około 1800 metrów wysokości. Ludzie nie umieli się z nimi obchodzić ani ich wyżywić, więc olbrzymy rozpętały przeciw nim wojnę.
Autor Księgi Henocha przedstawia owe istoty jako niegodziwców niszczących ziemię, mordujących innych i siebie nawzajem. Nikt z nich nie mógł jednak umrzeć – po śmierci porzucali oni jedynie cielesną powłokę i pozostawali na ziemi pod postacią upiorów, zazdroszczących śmiertelnikom ciał i możliwości zbawienia. Historia nefilim pojawia się jeszcze kilkukrotnie – oprócz wspomnianego apokryfu – w kanonicznym Starym Testamencie, m.in. w Księdze Liczb i u Ezechiela. Gigantów – co ciekawe – opisywał również Platon w „Państwie”, kiedy ustami Glaukona przytoczył mit o Gygesie. Po wielkim trzęsieniu ziemi, kiedy spadł wielki deszcz i rozstąpiła się ziemia, Gyges znalazł w rozpadlinie grobowiec istoty nadludzkiego wzrostu, która miała na palcu magiczny pierścień niewidzialności, co znalazca nikczemnie wykorzystał, zabijając króla i zajmując jego miejsce.
„Mówili, że przypłynęli do tej krainy, aby nad nią panować”
Mity Azteków podają, że jego pierwszymi – po wyginięciu olbrzymów – mieszkańcami byli ludzie oraz 1600 bogów, którzy w zależności od przyjętej wersji zstąpili na ziemię z nieba lub przybyli na wielkich statkach zza morza.
,,Mówili, że przypłynęli do tej krainy, aby nad nią panować. Wypłynęli z morza na statkach, a było ich mnóstwo, i wylądowali na brzegu na północy. Stamtąd udali się dalej, szukając gór białych, gór dymiących prowadzeni przez swoich kapłanów i głos swoich bogów. W końcu dotarli do miejsca, które nazwali Tamoanchan, i tam osiedlili się na jakiś czas, ale nie trwało to długo, bo pewnego dnia mądrzy panowie odeszli, ponownie wsiadając na swoje łodzi i zabierając ze sobą wszystkie swoje święte księgi i święte wizerunki
– pisał hiszpański kronikarz i misjonarz Bernardino de Sahagun.
To miało zdarzyć się na początku obecnej ery świata, która jest już kolejną w historii ludzkości i nazywa się piątym słońcem. Zgodnie z wyliczeniami niezależnych badaczy mogła zacząć się ona około 3114 r. p.n.e., a więc w czasach cywilizacji Sumerów, jeszcze przed narodzinami Starego Państwa w Egipcie. To oznaczałoby, że w Mezoameryce rozwinęła się wówczas druga najstarsza w dziejach ludzkości kultura o nieznanym pochodzeniu. Z tamtego okresu – według środkowoamerykańskich podań – mają pochodzić zabudowania w mieście, których kiedyś było prawdopodobnie znacznie więcej niż dziś. Możliwe, że na miejscu było około 600 małych piramid, tysiące domów mieszkalnych i kilka wielkich świątyń.

Tajemnicze kulki rtęci pod świątynią Quetzalcoatla. „Nigdy czegoś takiego nie widziałem”
Te ostatnie, z których miasto słynie, leżały przy Alei Zmarłych. Aztekowie największe z nich nazwali piramidami Słońca i Księżyca oraz świątynią Pierzastego Węża. Trzy wspomniane budowle kryją dziesiątki zagadek do dziś, a odkryć, których dokonano, nie można naukowo wytłumaczyć. W 2015 r. pod konstrukcją świątyni Quetzalcoatla badacze znaleźli olbrzymie ilości płynnej rtęci. Trudno wyjaśnić, skąd w podzieziemiach wziął się bardzo toksyczny pierwiastek i do czego był używany – archeolodzy podejrzewają, że miał on zastosowanie rytualne. Możliwe również, że komnata, w której odkryto pierwiastek, odwzorowywała mikrokosmos cywilizacji Teotihuacán, a kałuże rtęci przedstawiały na tej mapie rzeki lub jeziora.

Eksperci zauważają, że Majowie (w pewnym okresie również władali miastem) używali rtęci do kolorowania ciał swoich zmarłych władców i ozdabiania przedmiotów z jadeitu. Naukowcy byli przekonani, że natrafią na komnaty, w których złożone zostały mumie królów, ale mimo upływu lat i wielotorowych poszukiwań nie powiodło się to do dziś. Tunele sanktuarium Quetzalcoatla – odkopane w 2003 roku, po blisko 1800 latach – pokryte są mistyczną symboliką, natomiast komnata znajdująca się na końcu tuneli jest starannie zaimpregnowana pirytem, magnetytem i hematytem. Te minerały zostały rozłożone na ścianach, podłodze i suficie na wzór nocnego nieba – po oświetleniu korytarzy i pokrytych nim pomieszczeń oczom naukowców ukazała się niezwykła iluminacja z gwiazdami, których położenie oddano dość dokładnie. Tuż obok leżało setki pozłacanych kulek.
,,Cała komnata lśniła drobinkami pirytu, czyli tzw. złotem głupców. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś podobnego. Wiem, co to, ale nie mam pojęcia, do czego służyło. Takich kulek nie znaleziono w żadnym miejscu w Mezoameryce, lecz jedynie w Teotihuacán. To prawdziwa zagadka i nikt z nas nie umie jej rozwiązać
– opowiadał w jednym z dokumentów o odkryciu archeolog Edwin Barnhart.
Znaleziska zostały zabrane do laboratorium, w którym okazało się, że mają one od 1,5 do 5 cali obwodu, a ich rdzeń wykonano z gliny. Żółtą barwę zawdzięczają jazorytowi, powstającemu dzięki utlenianiu się pirytu. Nieopodal nich znajdowały się: ceramika, drewniane maski pokryte kryształami, jadeitem i kwarcem. To zdaniem badaczy wskazuje, że w owych pomieszczeniach odbywały się jakieś ważne, ale bliżej nieznane ceremonie. Do 2015 roku pod świątynią Quetzalcoatla odkryto fragmenty ponad 75 tys. artefaktów.
Enigmatyczne piramidy Słońca i Księżyca. Mika na niezwykłych budowlach
W Teotihuacán znaleziono również mikę, której najbliższe źródło znajduje się w Brazylii, ponad 4 tys. kilometrów od miasta. Minerałem, szeroko używanym dziś w przemyśle elektrycznym, pokryta jest m.in. piramida Słońca. Możliwe, że w ten sposób nadano jej błyszczący wygląd, a ponadto „uduchowiono” budowlę. Mezoamerykanie wierzyli bowiem, że ów krzemian ma właściwości magiczne i nadaje się do zastosowania podczas ceremonii. Te z całą pewnością były organizowane – zarówno w podziemiach, jak i we wnętrzu znaleziono artefakty świadczące o wykorzystywaniu piramidy Słońca jako miejsca przeprowadzania niezidentyfikowanych obrzędów.
Naukowcy podejrzewają, że powstała ona w 200 roku i była budowana w dwóch etapach nad jaskinią, z której – według wierzeń Azteków – wyszli pierwsi ludzie. W pierwszym stworzona została konstrukcja o rozmiarach zbliżonych do dzisiejszych. Ma ona wysokość 71,17 metra, długość 220 metrów i jest szeroka na 224 metry. To czyni ją trzecią najwyższą piramidą świata po piramidzie Cheopsa i piramidzie Chefrena. W kolejnej fazie została ona podwyższona o kilka metrów. Na jej szczycie zbudowano świątynię z ołtarzem, które nie przetrwały do czasów dzisiejszych. Nie wiadomo, jakiemu bóstwu były poświęcone.

To ponadto, co zwraca uwagę w wymiarach piramidy Słońca, to fakt, że jest ona niemal równa podstawą z piramidą Cheopsa (ma 230 metrów) i długością z piramidą Chefrena – były identyczne (215 metrów) do chwili rozbudowy konstrukcji z Mezoameryki. To nie musi oznaczać, że obie cywilizacje kontaktowały się ze sobą, ale może sugerować rzecz bardziej sensacyjną. Kiedy podzielimy promień Ziemi (6371 kilometrów) przez długość cyklu księżycowego (29,53 dnia), otrzymamy 215,74 kilometra. To wskazywałoby, że już najstarsze kultury znały wymiary naszej planety. Jednak większość badaczy ma co do tego wątpliwości. Nie tylko rozmiar piramidy zaskakuje. Jej ustawienie na godzinie 15:25 na północ od wschodu oznacza, że była zwrócona w stronę zachodu słońca w dniach 11 sierpnia i 29 kwietnia. Te dwa wzejścia dzieli dokładnie 260 dni, co równa się liczbie ze świętego kalendarza dawnych kultur Mezoamerykańskich.
Po każdym z nich Słońce kieruje się na północ w kierunku zwrotnika Raka i wraca w innym położeniu 105 dni (liczonych według wspomnianego kalendarza) później. Możliwe, że to dlatego platforma Adosada, znajdująca się z przodu budowli, została zaprojektowana tak, aby wskazywała oba przesilenia naszej gwiazdy. Te święte ustawienia i pomiary związane są prawdopodobnie również z piramidą Księżyca. Tam w III wieku była o około 40,5 proc. mniejsza niż piramida Słońca. 105 dni stanowi… 40,4 proc. z 260.
,,Zatem piramida Słońca przedstawiała rytualny kalendarz składający się z 260 dni i powolną drogę Słońca w kierunku przesilenia zimowego i jego późniejszego zmartwychwstania, podczas gdy piramida Księżyca przedstawiała tranzyt Słońca na północ, do przesilenia letniego
– pisze dziennikarz, badacz i podróżnik Robin Heyworth na swoim blogu poświęconym miejscom historycznym.
Orion, Plejady i Leonardo da Vinci
Nieopodal piramidy Słońca znajduje się piramida Księżyca, którą wzniesiono około stu lat później, ale na starszych fundamentach. Nie jest jasne, co się wcześniej na nich znajdowało, ale z pewnością był to jakiś dużych rozmiarów budynek o nieznanym dziś przeznaczeniu. Niedługo później, po jej wybudowaniu, wytoczono i stworzono słynną Aleję Zmarłych, wiodącą wprost do piramidy Słońca.
To, co niezwykłe, to fakt, że świątynia Quetzalcoatla, piramida Słońca i piramida Księżyca są ustawione bardzo podobnie do trzech słynnych piramid leżących na płaskowyżu w Gizie, a ich położenie względem siebie – kiedy spojrzy się z lotu ptaka – odwzorowuje konstelację trzech najjaśniejszych gwiazd konstelacji Oriona. Tych samych, z których mają pochodzić bogowie starożytnego Egiptu i Sumeru i namalowanych na obrazie „Salvator Mundi” Leonarda da Vinci.

Nie jest to jednak koniec kosmicznych zagadek w Teotihuacán. Czubek piramidy Słońca leży bowiem idealnie w linii prostej w stosunku do odkrytej w latach 70. i znajdującej się wiele kilometrów dalej świątyni bogini płodności Xochiquetzal. Obie budowle położone są dokładnie pod gwiazdozbiorem Plejad i wskazują na niego, jeżeli spojrzymy w ich kierunku z Alei Zmarłych.
Niezwykłą rzecz odkrył również amerykański inżynier Hugh Harleston Jr. Badając Teotihuacán, założył, że planiści miasta musieli posługiwać się jakąś jednostką miary. Zauważył wkrótce, że wszędzie powtarza się wielokrotność odcinka równego 57 metrom. Dzięki temu ustalił najmniejszą jednostkę miary wynoszącą 1,059 metra. Nazwał ją hunab. Zrozumiał, że architekci miasta zaplanowali je za pomocą bardzo skomplikowanych wzorów i równań matematycznych. Zauważył przy okazji, że bok rzutu poziomego świątyni Quetzalcoatla równa się jednej stutysięcznej biegunowego promienia kuli ziemskiej.
Największym zaskoczeniem było odkrycie, że położenie poszczególnych budowli razem tworzy idealne odwzorowanie Układu Słonecznego, na dodatek – po przyjęciu odpowiedniej skali – doskonale oddaje odległość między poszczególnymi planetami, w tym niemożliwym do zaobserwowania gołym okiem Plutonem. Przyjmując zaś, że świątynia Xochiquetzali jest kolejnym punktem tej niezwykłej mapy planetarnej, okazałoby się, że kiedyś Słońce okrążała jeszcze jedna, bardzo oddalona od niego planeta.

Historia założenia Teotihuacán
Oficjalna historia założenia Teotihuacán także pozostaje pełna luk i zagadek – już Aztekowie, którzy przybyli do miasta na początku XV wieku, zastali na miejscu jedynie jego ruiny. Archeolodzy szacują, że ośrodek powstał około 200 r. p.n.e, po połączeniu się niewielkich osad, jakie były zakładane tam od 600 r. p.n.e. Naukowcy do dziś nie znają odpowiedzi na pytanie, jaki lud je zbudował – przez lata sądzono, że zrobili to Toltekowie, ale niedawne odkrycia – wskazujące, że ich cywilizacja rozkwitła kilkaset lat po powstaniu Teotihuacán – wykluczyły taką możliwość. Tak samo wątpliwa jest hipoteza mówiąca, że zostało ono stworzone przez lud Totonaków – rozwój ich kultury przypada na ok. 200 r., a więc 400 lat po powstaniu miasta.
Możliwe również – jak podają uczeni – że ośrodek jest dziełem nieznanej kultury przybyłej z Cuicuilco, w którym znajduje się okrągła, czterokondygnacyjna piramida-platforma wraz z ołtarzem. Niektórzy szacują jej wiek na około 3,5 tys. lat. To oznaczałoby, że jest ona o tysiąc lat młodsza od piramidy Cheopsa w Egipcie i jest najstarszym budynkiem w obu Amerykach. To datowanie nie jest jednak powszechnie uznawane – nie wiadomo, ile konstrukcja ma lat, ale możliwe, że pochodzi z okresu między 800 i 600 r. p.n.e. To oznaczałoby, że powstała wraz z pierwszymi osadami (800 r. p.n.e.).
Ta wersja uznawana jest dziś za najbardziej prawdopodobną, ponieważ Cuicuilco – najstarsze znane historykom miasto w Dolinie Meksyku – było wspaniale rozwiniętym pod względem architektonicznym centrum religijno-obywatelskim, a wiele odkrytych w nim rozwiązań odnaleziono później w Teotihuacán. Nadto, podobny w obu miejscach był system zorganizowania władzy – zupełnie odmienny od wszystkich innych występujących ówcześnie w Mezoameryce. W miastach tych prawdopodobnie nie rządził żaden władca, ale pewnego rodzaju rada złożona z najbardziej wpływowych obywateli i arystokracji.
Teotihuacán, które w większości pozostaje nieodkryte (odkopano jedynie 10 proc.), do dziś zadziwia zaawansowaniem architektonicznym. Historycy odkryli, że w szczytowym okresie mieszkało w nim ponad 200 tys. ludzi. To więcej niż w jakimkolwiek innym mieście obu Ameryk w czasach prekolumbijskich. Mieli oni do dyspozycji place targowe, teatry, spichlerze oraz boiska do ullamaliztli, rytualnej gry w piłkę. Nie wiadomo, dlaczego miasto zostało zniszczone i opuszczone około 550 roku ani dokąd udali się jego mieszkańcy.
RS