Rozrywka

„Zaszły we mnie duże zmiany”. Wywiad z Agatą z „Rolnik szuka żony”

Agata, uczestniczka 11. edycji programu „Rolnik szuka żony”. Kobieta jest ubrana w puchową, ciemną kamizelkę i zieloną bluzę. Trzyma ręce w kieszeniach i opiera się o drzewo.
Mieszkająca na Mazowszu Agata jest jedną z uczestniczek 11. edycji show „Rolnik szuka żony”. Co skłoniło ją do udziału w programie? Fot. Piotr Matey/ Fremantle
podpis źródła zdjęcia

Agata, uczestniczka 11. edycji programu „Rolnik szuka żony”, dała się poznać widzom jako energiczna i pełna entuzjazmu osoba. W wywiadzie dla tvp.pl opowiedziała o swoich trudnych doświadczeniach i zdradziła, skąd czerpie siłę. Wyznała też, jak radzi sobie z hejtem oraz co zmieniło się w jej życiu dzięki udziałowi w programie. Show obejrzysz w TVP2 i TVP VOD.

Oglądaj program „Rolnik szuka żony” w TVP VOD

Karolina Zarzycka: Pani pozytywne podejście do życia i energia, którą zobaczyliśmy w programie, są godne podziwu. Skąd czerpie Pani tę siłę?


Agata: Chyba zawsze taka byłam. Od dziecka sama radziłam sobie z problemami. Zawsze wychodziłam przed szereg, zawsze zgłaszałam się na ochotnika. Nie jestem osobą wstydliwą.


Siłę czerpię z tego, co przeżyłam. Po każdej tragedii musiałam się podnieść. Miałam dla kogo żyć, więc nie myślałam negatywnie, tylko szłam do przodu. Może to, że miałam tyle pracy, również mi pomogło. Myślę, że przez to, co mnie spotkało, stałam się bardziej twarda.


Bez kogo nie wyobraża sobie Pani życia?


Bez moich dzieci. Wrócę do momentu tragedii, gdy mój mąż zginął w wypadku. Tak jak niektórzy czują, że nie poradzą sobie w takiej sytuacji, tak ja modliłam się o siłę, bo miałam dla kogo żyć. To dawało mi nadzieję. Myślę, że jako samotna matka dobrze wychowałam swoje dzieci. Nigdy nie sprawiały mi problemów.

Agata ma trzy córki i syna. Często podkreśla, że rodzina jest dla niej najważniejszą wartością. Fot. Piotr Matey/ Fremantle
Agata ma trzy córki i syna. Często podkreśla, że rodzina jest dla niej najważniejszą wartością. Fot. Piotr Matey/ Fremantle

„Nie było czasu na łzy”

Program „Rolnik szuka żony” można oglądać w Telewizji Polskiej oraz w TVP VOD. Fot. Piotr Matey/Fremantle

Sebastian z „Rolnik szuka żony”. „To jest moje marzenie”

Rozrywka

Może być Pani dumna zarówno z siebie, jak i z dzieci. Nawiązując do Pani straty… czy praca w gospodarstwie była czymś, co planowała Pani od zawsze, czy raczej wynikała z życiowej konieczności?


Wrócę do wcześniejszych lat. Moi rodzice mieli nas dwie, dwie córki. Ja poszłam do liceum w mieście i zamieszkałam w internacie. Moja siostra wybrała naukę na kierunku pielęgniarstwa. Osobiście nie do końca chciałam wylądować w gospodarstwie, ale po szkole średniej znalazłam pracę na miejscu, w księgowości. Moja siostra natomiast została w Warszawie. Jakiś czas później zmarł nasz ojciec. Wtedy razem z mężem przejęliśmy gospodarstwo.


Gospodarzyliśmy do tego stopnia, że oboje musieliśmy zrezygnować z pracy zawodowej. Zostaliśmy sami z małymi dziećmi. Tak potoczyły się nasze losy.


Nie było łatwo…


Po śmierci męża myślałam o podjęciu innej pracy, ale wiązałoby się to ze sprzedażą gospodarstwa. Ludzie doradzali mi, abym została, i tak też zrobiłam. Udoskonaliłam swoje gospodarstwo na tyle, na ile było to możliwe.


Jestem dumna z tego, co osiągnęłam, wychowując dzieci w pojedynkę. Jakoś to pociągnęłam. Podczas żałoby miałam mnóstwo pracy. Nieraz wracając do domu, po prostu padałam ze zmęczenia na łóżko. Nie było czasu na łzy, uciekałam w obowiązki i macierzyństwo.

Agata zaprosiła na gospodarstwo dwóch kandydatów. Jeden z nich, Irek, został tam najdłużej. Fot. Piotr Matey/ Fremantle
Agata zaprosiła na gospodarstwo dwóch kandydatów. Jeden z nich, Irek, został tam najdłużej. Fot. Piotr Matey/ Fremantle

Musiało być Pani bardzo ciężko. A skąd wziął się pomysł na zgłoszenie się do programu? Czy dzieci Pani w tym kibicowały?


Miałam pewien epizod ze związkiem, który nie wypalił. Zawsze oglądając program czułam, że to mogłoby być coś dla mnie, że może właśnie tam kogoś znajdę. Te myśli przewijały się w głowie kilka lat. Nawet znajomi sugerowali, że powinnam się zgłosić.


Kiedy definitywnie zamknęłam pewien rozdział w życiu, dzieci powiedziały: Mamo, to jest ostatni gwizdek. Córki zaproponowały, że zgłoszą mnie do programu, jeśli tylko wyrażę zgodę. Zgodziłam się, ale nie sądziłam, że się dostanę. Przecież zgłaszają się młodsi ode mnie…


Czy bycie w centrum uwagi w jakiś sposób wpłynęło na Pani życie?


O tak! Jestem rozpoznawalna w całym powiecie (śmiech). I myślałam, że tylko w powiecie! Ale podczas mojego ostatniego wyjazdu do Kołobrzegu okazało się, że tam też mnie kojarzą. Tak jak w internecie zdarzają się niekoniecznie pozytywne opinie na mój temat, tak na żywo odbiór jest zupełnie inny. Ludzie podchodzą do mnie z sympatią.


Czy bierze Pani te negatywne komentarze do siebie?


Różnie to bywa. Najbardziej zabolałoby mnie, gdyby bliskie mi osoby je potwierdziły.

Agata przyznaje, że udział w programie „Rolnik szuka żony” był dla niej cennym doświadczeniem. Fot. Piotr Matey/ Fremantle
Agata przyznaje, że udział w programie „Rolnik szuka żony” był dla niej cennym doświadczeniem. Fot. Piotr Matey/ Fremantle

„Nie żałuję udziału w programie”

W 11. odcinku programu „Rolnik szuka żony” Marcin wyznał Ani miłość! Fot. Piotr Matey/ Fremantle

„Rolnik szuka żony”. To już oficjalne! Padło pierwsze „kocham cię!”

Rozrywka

Czy wyciągnęła Pani jakieś lekcje z programu? Czy było to dla Pani cenne doświadczenie?


Zdecydowanie tak. Na pewno nie żałuję udziału w programie – mimo zarówno dobrych, jak i złych doświadczeń. Gdy odjechały kamery, razem z mamą zatęskniłyśmy za tymi wszystkimi ludźmi. Zrobiło się wtedy tak pusto.


Zaczęłam się też zastanawiać, czy może nie powinnam przystopować z tym moim śmiechem. No dobrze, może ze śmiechem niekoniecznie, ale... zaszły duże zmiany, nie tylko we mnie, ale także w moim gospodarstwie. Widzowie zobaczą to w końcówce programu.


W wizytówce wspomniała Pani, że życie zaczyna się po pięćdziesiątce. Co w takim razie doradziłaby Pani osobom dojrzałym, które szukają miłości, ale brakuje im odwagi, aby zgłosić się do programu?


Myślę, że powinny próbować. Jednak trzeba mieć silny charakter, szczególnie jeśli chodzi o hejt. Sama mam mocną osobowość i nie spodziewałam się, że dotknie mnie krytyka. Mimo wszystko dałam sobie radę, ale moje córki bardzo to przeżyły. Dlatego warto to przemyśleć. Niemniej jednak, jak to mówią: kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.

Mogą się z tego wywiązać piękne przyjaźnie i związki.


Dokładnie tak. W moim przypadku wraz z programem rozpoczęłam nowy etap w życiu. W pozytywnym tego słowa znaczeniu.


Dziękuję za rozmowę.

Więcej na ten temat