Serial „Janosik” to niekwestionowana legenda polskiej telewizji, która od lat 70. podbija serca widzów. Marek Perepeczko w roli tatrzańskiego zbójnika stał się ikoną popkultury, a kultowe przygody Janosika i jego towarzyszy do dziś cieszą się niesłabnącą popularnością. Mało kto jednak wie, że za kulisami tego kultowego serialu działy się równie barwne i zaskakujące historie, co na ekranie – pełne emocji, wpadek i niezwykłych momentów z planu zdjęciowego.

Historia Janosika
Historia obrazu Passendorfera rozpoczyna się w momencie, kiedy młody góral o imieniu Janosik (Marek Perepeczko) próbuje obronić chłopa batożonego przez hajduków. Zostaje wówczas uznany za przestępcę oraz buntownika i wtrącony do lochu.
Tam poznaje zbójników i razem z nimi organizuje ucieczkę. Ponieważ jest banitą, dołącza do ich drużyny, której przewodzi harnaś Jakubek (Wiktor Sadecki). Młody mężczyzna szybko się przekonuje, że jego dowódca jest człowiekiem niesprawiedliwym i podłym.
Między nim i Jakubkiem dochodzi do walki, w której młodzieniec ośmiesza rywala. Ten po przegranym pojedynku musi odejść, a Janosik zostaje mianowany nowym harnasiem. To rozpoczyna nową, zupełnie inną historię dla całej bandy.

Jerzy Passendorfer o „Janosiku”. „Przysięgę zbójnika po prostu wymyśliliśmy”
Passendorfer wspominał później, że praca nad „Janosikiem” była „wielką i męczącą przygodą” dla zespołu, a scenariusz Tadeusza Kwiatkowskiego ostateczny kształt przybierał już podczas zdjęć i z powodów obyczajowych wymagał licznych uzupełnień.
„Nie istnieją na przykład żadne przekazy na temat ceremoniału przyjmowania do bractwa zbójnickiego. Scenę tę wraz z tekstem przysięgi po prostu wymyśliliśmy” – mówił w rozmowie z „Filmowym Serwisem Prasowym” we wrześniu 1974 roku.
Zaznaczał równocześnie, że obraz jest „kompilacją różnych podań, legend i baśni” i nie ma nic wspólnego z żadną konkretną postacią historyczną. Podkreślił, że podczas wymyślania Janosika poszedł śladem Kazimierza Przerwy-Tetmajera, który zauważył kiedyś, iż „Janosików było tylu, ile legend o nim”.
,,Akcję osadziliśmy na początku XIX wieku, kiedy tymczasem „historyczny” Janosik działał sto lat wcześniej. Zabieg ten pozwolił nam uniknąć ewentualnych kolizji z ludowym bohaterem Słowaków, a zarazem sprzyjał podjęciu konwencji komediowej. Umieszczenie bohatera w Polsce porozbiorowej pozwoliło na wprowadzenie dodatkowych konfliktów dramatycznych i umożliwiło wykorzystanie elementów ośmieszających austro-węgierskiego zaborcę
Rola pisana była pod Perepeczkę. „Od razu widziałem jego”
Główna rola przypadła Markowi Perepeczce, który zdecydowanie spełniał wszystkie warunki, aby ją zagrać. Aktor był wysportowany, imponował muskulaturą, a w dodatku po występach w „Panu Wołodyjowskim” (jako młody Nowowiejski) oraz w serialach „Kolumbowie” i „Gniewko, syn rybaka” był zdecydowanie jednym z najpopularniejszych aktorów młodego pokolenia. Reżyser podkreślał później, że „od razu widział Perepeczkę”.
Mało kto jednak wie, że niewiele brakowało, aby aktor szybko zakończył swój udział w produkcji.
„Na początku były jakieś problemy. Chyba po trzech odcinkach pojawił się między nim a reżyserem poważny konflikt. Nie wchodziłem w to, bo mnie to nie interesowało, ale ponoć Passendorfer był bliski tego, żeby z Marka zrezygnować. W końcu się na to nie zdobył. Na szczęście dla Marka Perepeczki, i dla filmu też” – mówił wiele lat później Witold Pyrkosz („Podwójnie urodzony”).

Niebezpieczne…
Kłopoty zdarzały się również na planie, na którym dochodziło niekiedy do bardzo niebezpiecznych sytuacji. Przykładem jest scena, kiedy Bogusz Bilewski prawie wybił Perepeczce oko na planie. „Kwiczoł” zrobił zbyt duży rozmach ciupagą, ale na szczęście broń ominęła twarz Janosika. Podobno dosłownie o milimetry.… i wesołe życie na planie „Janosika”…
Zresztą nie to była jedyna bijatyka przy kręceniu „Janosika”. Bójki zdarzyły się kilkukrotnie, a przez jedną z nich prawie wyleciał Jerzy Cnota. W dniu swoich imienin poszedł do baru z Boguszem Bilewskim i Witoldem Pyrkoszem. Tam, z nieznanych „Gąsiorowi” powodów, dobrze już opity Bogusz Bilewski został pobity, o co później niesłusznie oskarżano właśnie Cnotę i Mariana Łącza.
Nieco spokojniej zrobiło się dopiero, kiedy musiano przeprowadzić i rozłączyć ekipę.
„Poszło o dziewczynę. Jeden z aktorów, zatrudniony tylko do epizodu, poznał w knajpie jakąś góralkę i zaczął się o nią bić. Oj, górale są bardzo porywczy. Od tej pory nie mieliśmy już spokoju. Jak tylko zapadał zmierzch, ganiali nas i tłukli. Nie mogliśmy wyjść z domu, bo czekali na nas z ciupagami. Nie było rady, musieliśmy poszukać innego miejsca” – wspominał Pyrkosz („Podwójnie urodzony”).
Dodał przy okazji ze śmiechem, że najbardziej rozpaczała właścicielka, która powiedziała im na odchodne: „A wiecie, ile ja będę na butelkach traciła?”

…oraz inny Marek Perepeczko
Po pracy, kiedy inni szli na zakrapianą zabawę, Perepeczko brał książkę i siadał na łące, aby czytać lub samotnie spacerował i rozmyślał. Koledzy wybaczali mu jego zdystansowanie, ponieważ wiedzieli, że aktor jest osobą wrażliwą i uroczym, bardzo ciepłym człowiekiem, który po prostu inaczej woli spędzać czas.
Nawet po latach większość z nich, pytana o Marka Perepeczkę, odpowiadała, że był po prostu szlachetny. Tak jak jego bohater, którego kochamy wszyscy do dziś. W czym tkwi sekret popularności Janosika?
„Sądzę, że odpowiedź jest prosta: lubimy bajki i legendy. Ta postać jest symbolem szlachetności, to bohater, który jest uosobieniem walki o sprawiedliwość społeczną. Chcemy po prostu oglądać w kinie, gdy ktoś staje w obronie ludzi, którym dzieje się krzywda. Poza tym góralszczyzna jest tym, co ludziom w tym filmie bardzo się podoba. Kochamy góralski folklor, mamy do niego sentyment, a Tatry to miejsce szczególne. Ten film kręcono w przepięknych plenerach, właśnie górskich. To się po prostu dobrze ogląda” – mówił „Trybunie Śląśkiej” po latach Marek Perepeczko.
Źródła:
Piotr K. Piotrowski. Kultowe seriale, wyd. 2011
Witold Pyrkosz. Podwójnie urodzony, wyd. 2009