tvp.pl

Tak kręcono słynnego „Janosika”. Zdradzamy, jak powstał legendarny serial

Marek Perepeczko jako Janosik, Bogusz Bilewski jako Kwiczoł i Witold Pyrkosz jako Pyzdra w kolorowej scenie z serialu „Janosik”. Bohaterowie w tradycyjnych góralskich strojach na tle lasu.
Na zdjęciu Bogusz Bilewski, Witold Pyrkosz i Marek Perepeczko. Fot. TVP
podpis źródła zdjęcia

Serial „Janosik” to niekwestionowana legenda polskiej telewizji, która od lat 70. podbija serca widzów. Marek Perepeczko w roli tatrzańskiego zbójnika stał się ikoną popkultury, a kultowe przygody Janosika i jego towarzyszy do dziś cieszą się niesłabnącą popularnością. Mało kto jednak wie, że za kulisami tego kultowego serialu działy się równie barwne i zaskakujące historie, co na ekranie – pełne emocji, wpadek i niezwykłych momentów z planu zdjęciowego.

Zobacz: „Janosik” w TVP VOD

Kultowy „Janosik” Jerzego Passendorfera jest produkcją, którą znają i lubią niemal wszyscy. Nakręcona w 1973 roku opowieść o losach zbójnika, mimo iż ma już prawie 50 lat, zupełnie się nie zestarzała i kochana jest przez wszystkie pokolenia Polaków. Na dowód można przytoczyć olbrzymią liczbę wysokich ocen, które ma ona na portalach internetowych, z których korzystają w większości osoby młode.
Jerzy Passendorfer na planie serialu o Janosiku. Fot. Maciej Sochor/ PAP
Jerzy Passendorfer na planie serialu o Janosiku. Fot. Maciej Sochor/ PAP
Trudno się dziwić – piękna historia o szlachetnym Janosiku magnetyzuje kapitalnymi kreacjami aktorskimi, interesującym scenariuszem, piękną muzyką i oszałamiającymi zdjęciami. Można bez cienia przesady powiedzieć, że Jerzemu Passendorferowi i Tadeuszowi Kwiatkowskiemu, przy okazji prac nad nią, znakomicie wyszło dosłownie wszystko. 

Pracę nad „Janosikiem” rozpoczęły się w maju 1971 roku. Zdjęcia kręcono do marca 1973 roku, ale praca nad realizacją w rzeczywistości zajęła, jak mówił w 1974 roku sam Jerzy Passendorfer, pełne trzy lata. Na potrzeby obrazu zużyto ponad 80 kilometrów kliszy.

Historia Janosika

Historia obrazu Passendorfera rozpoczyna się w momencie, kiedy młody góral o imieniu Janosik (Marek Perepeczko) próbuje obronić chłopa batożonego przez hajduków. Zostaje wówczas uznany za przestępcę oraz buntownika i wtrącony do lochu.
Marek Perepeczko wystąpił w głównej roli w serialu, który wyreżyserował Jerzy Passendorfer. Fot. TVP
Marek Perepeczko wystąpił w głównej roli w serialu, który wyreżyserował Jerzy Passendorfer. Fot. TVP

Tam poznaje zbójników i razem z nimi organizuje ucieczkę. Ponieważ jest banitą, dołącza do ich drużyny, której przewodzi harnaś Jakubek (Wiktor Sadecki). Młody mężczyzna szybko się przekonuje, że jego dowódca jest człowiekiem niesprawiedliwym i podłym. 


Między nim i Jakubkiem dochodzi do walki, w której młodzieniec ośmiesza rywala. Ten po przegranym pojedynku musi odejść, a Janosik zostaje mianowany nowym harnasiem. To rozpoczyna nową, zupełnie inną historię dla całej bandy.

Marek Perepeczko i Ewa Lemańska na planie serialu o Janosiku. Fot. TVP
Marek Perepeczko i Ewa Lemańska na planie serialu o Janosiku. Fot. TVP

Jerzy Passendorfer o „Janosiku”. „Przysięgę zbójnika po prostu wymyśliliśmy”

Passendorfer wspominał później, że praca nad „Janosikiem” była „wielką i męczącą przygodą” dla zespołu, a scenariusz Tadeusza Kwiatkowskiego ostateczny kształt przybierał już podczas zdjęć i z powodów obyczajowych wymagał licznych uzupełnień.


„Nie istnieją na przykład żadne przekazy na temat ceremoniału przyjmowania do bractwa zbójnickiego. Scenę tę wraz z tekstem przysięgi po prostu wymyśliliśmy” – mówił w rozmowie z „Filmowym Serwisem Prasowym” we wrześniu 1974 roku.


Zaznaczał równocześnie, że obraz jest „kompilacją różnych podań, legend i baśni” i nie ma nic wspólnego z żadną konkretną postacią historyczną. Podkreślił, że podczas wymyślania Janosika poszedł śladem Kazimierza Przerwy-Tetmajera, który zauważył kiedyś, iż „Janosików było tylu, ile legend o nim”.

,,

Akcję osadziliśmy na początku XIX wieku, kiedy tymczasem „historyczny” Janosik działał sto lat wcześniej. Zabieg ten pozwolił nam uniknąć ewentualnych kolizji z ludowym bohaterem Słowaków, a zarazem sprzyjał podjęciu konwencji komediowej. Umieszczenie bohatera w Polsce porozbiorowej pozwoliło na wprowadzenie dodatkowych konfliktów dramatycznych i umożliwiło wykorzystanie elementów ośmieszających austro-węgierskiego zaborcę


– wyjaśniał reżyser. 

Twórca wyraźnie ujął również rzecz w pierwszym odcinku, w którym jeden z rozbójników (Marian Łącz) opowiada „polskiemu” Janosikowi legendę o prawdziwym Janosiku. To wyraźny i dobitny przekaz od reżysera w kierunku widza, który oznajmia mu, że bohater będzie kimś zupełnie innym.

Rola pisana była pod Perepeczkę. „Od razu widziałem jego”

Główna rola przypadła Markowi Perepeczce, który zdecydowanie spełniał wszystkie warunki, aby ją zagrać. Aktor był wysportowany, imponował muskulaturą, a w dodatku po występach w „Panu Wołodyjowskim” (jako młody Nowowiejski) oraz w serialach „Kolumbowie” i „Gniewko, syn rybaka” był zdecydowanie jednym z najpopularniejszych aktorów młodego pokolenia. Reżyser podkreślał później, że „od razu widział Perepeczkę”.
Marek Perepeczko jako Adam Nowowiejski. Fot. TVP
Marek Perepeczko jako Adam Nowowiejski. Fot. TVP

Mało kto jednak wie, że niewiele brakowało, aby aktor szybko zakończył swój udział w produkcji.


„Na początku były jakieś problemy. Chyba po trzech odcinkach pojawił się między nim a reżyserem poważny konflikt. Nie wchodziłem w to, bo mnie to nie interesowało, ale ponoć Passendorfer był bliski tego, żeby z Marka zrezygnować. W końcu się na to nie zdobył. Na szczęście dla Marka Perepeczki, i dla filmu też” – mówił wiele lat później Witold Pyrkosz („Podwójnie urodzony”).

Marek Perepeczko podczas pracy na planie serialu o Janosiku. Fot. Witold Rozmysłowicz/ PAP
Marek Perepeczko podczas pracy na planie serialu o Janosiku. Fot. Witold Rozmysłowicz/ PAP

Niebezpieczne…

Kłopoty zdarzały się również na planie, na którym dochodziło niekiedy do bardzo niebezpiecznych sytuacji. Przykładem jest scena, kiedy Bogusz Bilewski prawie wybił Perepeczce oko na planie. „Kwiczoł” zrobił zbyt duży rozmach ciupagą, ale na szczęście broń ominęła twarz Janosika. Podobno dosłownie o milimetry.

Kiedy indziej kontuzji doznał Bilewski, o czym opowiadał w 2004 roku Marek Perepeczko. „Zobaczyliśmy, że Bilewski grający Kwiczoła wspaniale ryczy. Dopiero po chwili zorientowaliśmy się, że on, owszem, krzyczy, ale z bólu, bo jeden z kaskaderów niechcący wykręcił mu nogę. To była poważna kontuzja, która zakończyła się operacją” – mówił w rozmowie z „Trybuną Śląską”. 

Z kolei innym razem koń poślizgnął się na kamieniach i przygniótł Perepeczkę. Na szczęście nic mu się wówczas nie stało. Zamieszanie zrobił również pewien góral wykazujący się dużą siłą, który zbyt serio potraktował swoją rolę i naprawdę pobił kilku kaskaderów. Później przez kilka dni (mówiąc całkiem poważnie) poszkodowani nie potrzebowali już żadnej charakteryzacji przy scenach bitwy.

… i wesołe życie na planie „Janosika”…

Zresztą nie to była jedyna bijatyka przy kręceniu „Janosika”. Bójki zdarzyły się kilkukrotnie, a przez jedną z nich prawie wyleciał Jerzy Cnota. W dniu swoich imienin poszedł do baru z Boguszem Bilewskim i Witoldem Pyrkoszem. Tam, z nieznanych „Gąsiorowi” powodów, dobrze już opity Bogusz Bilewski został pobity, o co później niesłusznie oskarżano właśnie Cnotę i Mariana Łącza. 

Podobne imprezy zdarzały się wielokrotnie. Kierownictwo produkcji zgromadziło bowiem aktorów w jednym miejscu, aby móc ich właściwie przypilnować. To okazało się błędem, ponieważ w zespole były osoby lubiące dobrze się bawić. Zanim zdążono zareagować, aktorzy wdali się w kilka awantur z miejscowymi, a z innymi zdążyli się szczerze zaprzyjaźnić

Prym w zabawie wiedli zwłaszcza Bogusz Bilewski i Witold Pyrkosz, którzy - o czym mało kto wie – również w prawdziwym życiu byli najlepszymi przyjaciółmi. Ten pierwszy nawet niekiedy zostawał w serialowym ubraniu i szedł w karczmach „bratać się” z miejscowymi przy „gorzałce” i w efekcie dwa razy miał złamaną nogę. Tam „szkolił się”, jak śmiali się po latach koledzy z planu, do roli Kwiczoła, doskonale bawiąc się z mieszkańcami. O jego przygodach do dziś krążą po Zakopanem anegdoty.
Bogusz Bilewski i Witold Pyrkosz przyjaciółmi byli też w prawdziwym życiu. Fot. TVP
Bogusz Bilewski i Witold Pyrkosz przyjaciółmi byli też w prawdziwym życiu. Fot. TVP

Nieco spokojniej zrobiło się dopiero, kiedy musiano przeprowadzić i rozłączyć ekipę.



„Poszło o dziewczynę. Jeden z aktorów, zatrudniony tylko do epizodu, poznał w knajpie jakąś góralkę i zaczął się o nią bić. Oj, górale są bardzo porywczy. Od tej pory nie mieliśmy już spokoju. Jak tylko zapadał zmierzch, ganiali nas i tłukli. Nie mogliśmy wyjść z domu, bo czekali na nas z ciupagami. Nie było rady, musieliśmy poszukać innego miejsca” – wspominał Pyrkosz („Podwójnie urodzony”). 


Dodał przy okazji ze śmiechem, że najbardziej rozpaczała właścicielka, która powiedziała im na odchodne: „A wiecie, ile ja będę na butelkach traciła?”

Inaczej zachowywał się Marek Perepeczko, który nie dawał się wciągać w podobne „przygody” i podchodził do swojego występu w stu procentach profesjonalnie. Każdą scenę traktował jak perfekcjonista. Przykładowo kilkusekundowe ujęcie, w którym walczył na rapiery, ćwiczono i uzgadniano przez trzy godziny, ponieważ chciał dopracować każdy ruch z dokładnością co do centymetra.
Pracę nad „Janosikiem” rozpoczęły się w maju 1971 roku . Fot. Maciej Sochor/ PAP
Pracę nad „Janosikiem” rozpoczęły się w maju 1971 roku . Fot. Maciej Sochor/ PAP

…oraz inny Marek Perepeczko

Po pracy, kiedy inni szli na zakrapianą zabawę, Perepeczko brał książkę i siadał na łące, aby czytać lub samotnie spacerował i rozmyślał. Koledzy wybaczali mu jego zdystansowanie, ponieważ wiedzieli, że aktor jest osobą wrażliwą i uroczym, bardzo ciepłym człowiekiem, który po prostu inaczej woli spędzać czas. 


Nawet po latach większość z nich, pytana o Marka Perepeczkę, odpowiadała, że był po prostu szlachetny. Tak jak jego bohater, którego kochamy wszyscy do dziś. W czym tkwi sekret popularności Janosika?


„Sądzę, że odpowiedź jest prosta: lubimy bajki i legendy. Ta postać jest symbolem szlachetności, to bohater, który jest uosobieniem walki o sprawiedliwość społeczną. Chcemy po prostu oglądać w kinie, gdy ktoś staje w obronie ludzi, którym dzieje się krzywda. Poza tym góralszczyzna jest tym, co ludziom w tym filmie bardzo się podoba. Kochamy góralski folklor, mamy do niego sentyment, a Tatry to miejsce szczególne. Ten film kręcono w przepięknych plenerach, właśnie górskich. To się po prostu dobrze ogląda” – mówił „Trybunie Śląśkiej” po latach Marek Perepeczko.

Źródła:


Piotr K. Piotrowski. Kultowe seriale, wyd. 2011


Witold Pyrkosz. Podwójnie urodzony, wyd. 2009

Więcej na ten temat