Charyzmatyczny na scenie, w życiu prywatnym Andrzej Zaucha był skromnym i wrażliwym mężczyzną, który nigdy nie pogodził się ze śmiercią swojej ukochanej żony Elżbiety. Podczas gdy jego piosenki nuciła cała Polska, on zmagał się z traumą i tęsknił za swoją „jedyną i największą miłością”. Rany zabliźniły się dopiero dzięki niej – Zuzannie Leśniak, którą artysta obdarzył namiętnym uczuciem na przekór wielu przeciwnościom. Ostatecznie oboje przypłacili za nie życiem.
Rok 1989. W krakowskim Teatrze STU trwają przygotowania do premiery spektaklu „Szalona lokomotywa” z muzyką Marka Grechuty i Jana Kantego Pawluśkiewicza. To tam po raz pierwszy Andrzej Zaucha spotyka Zuzannę Leśniak – żonę francuskiego reżysera, Yvesa Goulaisa. Młodsza o 16 lat aktorka wywiera na nim ogromne wrażenie i na odwrót. Rok później trafiają na siebie ponownie podczas jubileuszu 20-lecia Teatru STU. Już wtedy zawiązuje się między nimi szczególna nić porozumienia.
Para spędzała ze sobą coraz więcej czasu, a ich relacja przestała być wyłącznie zawodowa. Zaczęły się niewinne flirty, drobne czułości. Z czasem połączył ich płomienny romans. Szczęście Andrzeja i Zuzanny nie trwało jednak długo. Któregoś dnia kochankowie zostali przyłapani przez męża aktorki w ich mieszkaniu w dość jednoznacznej sytuacji. Wtedy Goulais zapowiedział zemstę. „Będę musiał cię zabić” – miał powiedzieć do Zauchy.

Co się stało z Andrzejem Zauchą?
10 października 1991 r. Goulais zaczaił się na Andrzeja i Zuzannę przy parkingu Teatru STU w Krakowie. Czekał na moment, gdy oboje wysiądą z samochodu, i po chwili oddał w stronę Zauchy kilka strzałów z broni, którą wcześniej nielegalnie nabył we Francji. Jedna z kul odbiła się rykoszetem i trafiła w Zuzannę. Andrzej zginął na miejscu, a jego kochanka kilka godzin później zmarła w szpitalu. Był to jeden z najtragiczniejszych finałów historii miłosnych w XX-wiecznej Polsce.
Pogrążeni w żałobie fani Andrzeja Zauchy do dziś wspominają jego wyjątkowy talent i niespotykaną wrażliwość muzyczną. Nie ustają też w rozważaniach na temat tego, jak wyglądałby obecnie polski przemysł muzyczny, gdyby artysta, który wyprzedzał swoje czasy, nie odszedł przedwcześnie. Zaucha wyróżniał się bowiem na polskiej scenie lat 70. i 80. Próżno w jego muzyce szukać powtarzalności, teksty idealnie współgrały z kompozycją, a instrumentarium było bogate – przy produkcji jego utworów wykorzystywano mało powszechne w ówczesnej Polsce sprzęty elektroniczne.
Dla muzyki zrezygnował ze sportu
To zasługa nieprzeciętnej intuicji Zauchy, który choć nigdy nie zdobył wykształcenia muzycznego, miał doskonały słuch i rzemiosło. Trenował już jako nastolatek, gdy okazjonalnie zastępował pogrążonego w nałogach ojca w roli perkusisty na zabawach okolicznościowych. Z czasem przerodziło się to w pasję – na tyle silną, że porzucił dla niej zawód zecera i dobrze zapowiadającą się karierę sportową. Nie każdy wie, że w młodości Zaucha odnosił spore sukcesy w kajakarstwie i miał nawet wziąć udział w Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Tokio w 1964 r. Odmówił jednak i został członkiem amatorskiego zespołu Czarty.

Z jakimi zespołami współpracował Zaucha?
Z grupą Czarty Zaucha występował do roku 1969, a potem związał się z jazz-rockowym zespołem Dżamble, który miał za sobą duże zawirowania personalne i potrzebował nowego lidera. To właśnie z Zauchą nagrali materiał na swój debiutancki album „Wołanie o słońce nad światem” (1971), który odniósł duży sukces komercyjny. Znalazły się na nim takie przeboje jak „Wymyśliłem ciebie” czy „Szczęście nosi twoje imię”.
Za brzmienie płyty odpowiadali Jerzy Horwath i Andrzej Zaucha, których wsparli czołowi reprezentanci polskiej sceny jazzowej – Michał Urbaniak i Tomasz Stańko. Przyszłość Dżambli jawiła się w jasnych barwach, ale niestety ich wielkie plany pokrzyżował konflikt z wydawcą, który doprowadził do zawieszenia działalności grupy.

Zaucha zaczął poszukiwać dla siebie nowych możliwości i w 1971 r. dołączył do krakowskiej grupy Anawa, która miała na koncie wybitne krążki nagrane z Markiem Grechutą: „Marek Grechuta & Anawa” oraz legendarny „Korowód”. W 1972 r., gdy Grechuta postanowił odejść z zespołu i rozpocząć karierę solową, Zaucha zastąpił go w roli wokalisty. Owocem tej współpracy jest płyta zatytułowana po prostu „Anawa” (1973 – album koncepcyjny, którego tematem przewodnim są rozważania o ludzkiej egzystencji. Znajdziemy na niej wyjątkowe kompozycje do słów Jana Kantego Pawluśkiewicza, jak: „Abyś czuł”, „Ta wiara” czy „Nie przerywajcie zabawy”.
Kwestią czasu było, gdy Zaucha zapragnie rozwinąć skrzydła jako solowy artysta. Zaczął od występu w „Pozłacanym warkoczu” Katarzyny Gartner (1980), a w 1983 r. wydał swój debiutancki album pt. „Wszystkie stworzenia małe i duże”. Dwa lata później wziął udział w koncercie „Piosenka jest dobra na wszystko” na festiwalu w Opolu, gdzie wykonał dwa utwory z repertuaru Kabaretu Starszych Panów: „Już czas na sen” w duecie z Marylą Rodowicz i „Dzień dobry Mr Blues”.
„Byłaś serca biciem” i sukces na 25. KFPP w Opolu
Od tej pory Zaucha był stałym bywalcem opolskich festiwali, ale tamtejsza publiczność i jurorzy obchodzili się z nimi dość surowo. Choć kreował przebój za przebojem, jak: „C’est la vie – Paryż z pocztówki”, „Bezsenność we dwoje” czy „Myśmy byli sobie pisani”, dopiero w 1988 r. na 25. KFPP w Opolu doczekał się swoich 5 minut. To właśnie wtedy otrzymał swoje pierwsze w karierze opolskie wyróżnienie za piosenkę „Byłaś serca biciem”, która do dziś pozostaje największym przebojem artysty. Sięgają po nią również współczesne gwiazdy. Jedną z ostatnich wersji tego utworu, w ramach promocji słuchowiska „Przeminęło”, nagrał Błażej Król.
Zaucha występował też jako śpiewający aktor. To właśnie z tym etapem jego kariery wiąże się współpraca z Teatrem STU. Grał tam m.in. w przedstawieniu „Pan Twardowski” w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego, a jednym z jego ostatnich występów na teatralnej scenie był koncert kolęd z 1989 r., w którym oprócz niego wzięły udział także: Alicja Majewska, Halina Frąckowiak i Danuta Rinn.

„Gumisie”
Młodsze pokolenie może pamiętać głos Andrzeja Zauchy z czołówki serialu animowanego „Gumisie”, do którego artysta nagrał piosenkę tytułową. Kreskówka była emitowana na antenie telewizyjnej Jedynki do 2013 r.
75. rocznica urodzin Andrzeja Zauchy
Niestety tragiczna śmierć przerwała pomyślną karierę Zauchy. Rok po brutalnym morderstwie artysty zebrano jego największe przeboje, które zostały wydane jako single, i umieszczono je na albumie pt. „Ostatnia płyta” (1992). Oprócz niezapomnianego „Byłaś serca biciem” znajdują się tam również przebojowe „Nas nie rozdzieli” czy balladowy „Siódmy rok”. Zachęcamy, by powrócić do tych piosenek, gdyż mimo upływu czasu wciąż brzmią świeżo.
AN