Z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru polecamy pięć spektakli Teatru Telewizji dostępnych w TVP VOD. Oprócz nich na platformie streamingowej Telewizji Polskiej znajduje się jeszcze wiele innych przedstawień stworzonych przez wybitnych twórców na przestrzeni lat. Z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Niech żyje Teatr!
Moralność pani Dulskiej, rok 1992, reż. Tomasz Zygadło
Spektakl należy do Złotej Setki Teatru Telewizji. Na pierwszy rzut oka zrealizowany dość tradycyjnie, ale reżyser Tomasz Zygadło poprowadził swoją wspaniałą obsadę nieco pod prąd, co widać szczególnie w dwóch przypadkach.
Hanka (Małgorzata Pieńkowska) od początku nie przypomina wykorzystywanej bez skrupułów zahukanej służącej: jest harda, niedostępna. Ale czasem mocno przebłyskują w niej emocje – chwile zazdrości, ukradkowa zalotność, a nade wszystko pogarda.
Juliasiewiczowa (Bożena Miller-Małecka) bywa rzeczową i życiową ciotką. Potem jednak zmienia się w ponętną flirciarę, która wręcz uwodzi znudzonego wszystkim Zbyszka (Grzegorz Damięcki).
Oczywiście na pierwszym planie błyszczy Anna Seniuk jako Dulska. Pani na swoich włościach, zazdrośnie strzeże całego dobytku, niezależnie od tego, czy dotyczy on rzeczy, pieniędzy czy ludzi. Przez chwilę jej małe królestwo chwieje się do granicy upadku, ale niebezpieczeństwo mija. I znów wszystko jest tak, jak powinno być.
Moralność pani Dulskiej, rok 2013, reż. Marcin Wrona
Marcin Wrona nie bał się odskrobać nieco patyny z klasyki teatralnej, ale zrobił to z wielkim wyczuciem. I miał doskonałe pomysły na to, jak przybliżyć ją współczesnym widzom.
W swojej adaptacji „Moralności…” w roli pani Dulskiej obsadził Magdalenę Cielecką – młodą, piękną i zgrabną aktorkę, która stylowo wygląda w każdym kostiumie. Kreacje wspominam tu nie bez kozery, ponieważ w interpretacji Marcina Wrony dokładnie widać – dzięki swobodnemu przechodzeniu od długich sukien do kostiumików w stylu Chanel – że czasy się zmieniają, a pań Dulskich wciąż nie brakuje.
Sama Zapolska określiła dom Dulskich jako ten, w którym „zamordowano duszę”. Została obłuda, a zamiast rodziny jest przedsiębiorstwo bez miłości, w którym najważniejsze jest to, czego tak obawia się Zbyszko: „odbierać czynsze, doczekać srebrnego wesela i porządnego nagrobka”. Czy te zasady wciąż nie brzmią znajomo?
Nasza klasa, rok 2014, reż. Ondrej Spišák
„Co się stało z moją klasą?” – pytał w piosence Jacek Kaczmarski. Losy jego szkolnych kolegów bywały dramatyczne, ale jednak nie aż tak, jak uczniów z dramatu autorstwa Tadeusza Słobodzianka.
W jednej klasie przebywają Polacy i Żydzi. Potrafią się razem bawić, chuliganić, tworzą pierwsze zakochane pary. Dlaczego aż tak się zmieniają, kiedy wybucha wojna? Przyjaźń nie ma już znaczenia, słabszego można oszukać, ograbić, zgwałcić, a nawet wepchnąć do stodoły, która spłonie. Nawet jeśli niektórych stać na ludzkie odruchy, to potem tego żałują albo się wstydzą.
„»Nasza klasa« pokazuje, jak łatwo jest z koleżeństwa i przyjaźni przejść do nienawiści, jeśli uwierzy się w ideologię, a zapomni o prostych relacjach międzyludzkich będących podstawą funkcjonowania społeczeństwa” – tak o spektaklu wypowiedział się jego twórca Ondrej Spišak.
Ich czworo, rok 2015, reż. Marcin Wrona
Na ten dramat Gabrieli Zapolskiej Marcin Wrona również miał znakomity pomysł. Prawie każda z postaci została osadzona w innej epoce, co zostało podkreślone nie tylko kostiumem, ale także sposobem poprowadzenia aktora. A było kogo prowadzić, bo obsada jest znakomita: Artur Żmijewski, Małgorzata Kożuchowska, Maja Ostaszewska, Agata Buzek oraz Mariusz Ostrowski.
Tak skonstruowana „tragedia ludzi głupich” – jak mówiła o swojej sztuce Zapolska – robi duże wrażenie. Lecz wyjątkowo przejmujące jest zakończenie spektaklu: rozpada się rodzina, ale nie tylko. Reżyser pokazuje nam destrukcję całego świata, dosłownie i w przenośni. A gdzieś w tle mimo wszystko wybuchają noworoczne fajerwerki…
Okno na tamtą stronę, rok 2018, reż. Artur Hofman
„Mam okno na tamtą stronę, bezczelne żydowskie okno” – pisał w warszawskim getcie Władysław Szlengel, poeta i autor tekstów szlagierowych piosenek. Marzył, że swoje poezje z tamtego czasu wyda w tomiku zatytułowanym „Co czytałem umarłym”. Nie udało się, zginął wraz z żoną w maju 1943 r.
Zostały wiersze i piosenki. Reżyser spektaklu ułożył je tak, by inscenizacja przypominała artystyczną podróż – od Warszawy przedwojennej, pełnej popularnych kabaretów przez Warszawę przestraszoną widmem nazizmu aż do skrawka stolicy zamkniętego w murach getta.
Podczas oglądania spektaklu serce może zadrżeć przy piosence „Tango notturno” w wykonaniu Katarzyny Dąbrowskiej, a łamie się ono przy dwóch wierszach i dwóch piosenkach. Wiersze to „Okno na tamtą stronę” i „Obrachunek z Bogiem” – mistrzowsko oddaje ich treść Wojciech Solarz. Piosenkę „Dzwonki” o ludziach, po których została tylko kartka na drzwiach, śpiewa Katarzyna Dąbrowska. A pełen bolesnej tęsknoty „Telefon” wykonał Krzysztof Szczepaniak.