Kultura

Neurotyczny fatalizm Anthony’ego Perkinsa. Ikony kina w TVP VOD

Ant
Anthony Perkins zasłynął rolą Normana Batesa w „Psychozie” Alfreda Hitchcocka. Fot. Archive Photos/Getty Images
podpis źródła zdjęcia

„Miał zbyt skomplikowaną osobowość i był zbyt wszechstronny, by dopasować się do przemysłu filmowego poszukującego prostych i gładkich postaci” – słyszymy w dokumencie „Anthony Perkins, aktor niepokojący”. Gwiazdor „Psychozy”, mimo wielkiego talentu aktorskiego, był niedoceniony w Hollywood – został ofiarą jednej roli, choć potrafił tworzyć zróżnicowane charakterologicznie kreacje. Dlaczego tak wielu krytyków wątpiło w jego talent?

Zobacz: „Anthony Perkins, aktor niepokojący” w TVP VOD

Anthony Perkins urodził się 4 kwietnia 1932 r. w Nowym Jorku. Jego ojciec, Osgood Perkins, występował na Broadwayu i grał w kasowych filmach, m.in. stworzył drugoplanową kreację w pierwszej adaptacji „Człowieka z blizną” z 1932 r. Mały Anthony obserwował ojca z podziwem i dumą, lecz krótko cieszył się jego obecnością w swoim życiu. Osgood zmarł, gdy syn miał zaledwie 5 lat. To wydarzenie odcisnęło ogromne piętno na psychice młodego Perkinsa.


Matka Perkinsa, Janet, robiła wszystko, by zastąpić mu ojca. Anthony zbudował z nią silną relację, która z czasem przerodziła w chorobliwą obsesję. Czuł wobec niej destrukcyjną zazdrość. Jednocześnie pragnął się od niej uwolnić, by skierować swoje życie na właściwe tory. 

Aktor natchniony

Rita Hayworth, ideał kobiecości i jedna z największych gwiazd kina lat 40. XX wieku. Fot. East News

Ikona kina i „bogini miłości”. Rita Hayworth, jakiej nie znacie

Rozrywka

Niepogodzony ze śmiercią ojca, Perkins stale analizował jego karierę i wręcz maniakalnie oglądał filmy z jego udziałem. W końcu zapragnął pójść w ślady Osgooda i związać swoje życie z aktorstwem. Od wczesnych lat szkolnych występował w drobnych przedstawieniach, a wieku 18 lat rozpoczął studia aktorskie. Niedługo potem zadebiutował na wielkim ekranie w filmie „Aktorka” (1953), gdzie wcielił się w drugoplanową postać Freda Whitmarsha. Jego ambicje sięgały jednak znacznie wyżej – Perkins chciał odnosić sukcesy w świecie filmu jako główna gwiazda ekranu i zapracować na tytuł objawienia Hollywood.

Przegrał casting do „Na wschód od Edenu” z Jamesem Deanem

Dość szybko pojawiła się szansa na sukces, gdy Elian Kazan ogłosił casting do swojej filmowej adaptacji powieści Johna Steinbecka pt. „Na wschód od Edenu”. Anthony postanowił zawalczyć o główną rolę Cala Traska. Przegrał jednak z Jamesem Deanem.


Kazan na szczęście nie zapomniał o młodym aktorze i w 1954 r. obsadził go w swojej broadwayowskiej sztuce teatralnej pt. „Herbata i sympatia”. Perkins zagrał tam młodego studenta, Toma Lee, piętnowanego w swoim środowisku za skłonności homoseksualne. Po latach gwiazdor przyznał, że był w tę rolę szczególnie zaangażowany emocjonalnie:

,,

Pod wieloma względami byłem Tomem Lee


– wspominał po latach. [1]

Anthony Perkins – wrażliwy chłopak z sąsiedztwa

Perkins był chętnie obsadzany w rolach skromnych i wrażliwych mężczyzn. Miał delikatne rysy twarzy, cielęce spojrzenie, ciepłą aparycję. Doskonale sprawdzał się jako uroczy chłopak z sąsiedztwa. Hollywood utrwaliło ten wizerunek Anthony’ego, a on, w obawie przed aktorskim zastojem, pokornie akceptował swoją pozycję.


W 1959 r. zagrał w „Zielonych domostwach”, tworząc romantyczny duet z Audrey Hepburn, a rok później w „Tall story”, gdzie wcielił się w rolę młodego bejsbolisty, który nawiązuje romans z uroczą cheerleaderką. Na ekranie partnerowała mu debiutująca wówczas jako aktorka Jane Fonda. Perkins wykorzystywał każdą nadarzającą się okazję, nawet jeśli widział się w zupełnie innych rolach.

Anthony Perkins i Audrey Hepburn w filmie „Zielone domostwa” (1959). Fot. PAP/DPA
Anthony Perkins i Audrey Hepburn w filmie „Zielone domostwa” (1959). Fot. PAP/DPA

Przełamanie schematu i rola w „Psychozie”

Dopiero Alfred Hitchcock dostrzegł w Perkinsie potencjał, który mógł się sprawdzić w kinie grozy. Reżyser pomógł mu przełamać zaszufladkowanie i obsadził go w roli neurotycznego zabójcy, Normana Batesa w „Psychozie” (1960). Ich współpraca na planie układała się wyjątkowo dobrze. Podobne poczucie humoru i tożsame wizje sprawiły, że szybko złapali wspólny język. Perkins doceniał również to, że Hitchcock nie wywiera na nim żadnej presji, a nawet pozwala mu być sobą na ekranie. Reżyser przekonywał nawet gwiazdora, by występował w swoich własnych ubraniach.


„Psychoza” odniosła spektakularny sukces, a Perkins dzięki roli Normana Batesa stał się rozpoznawalnym, charakterystycznym aktorem. Niestety wbrew oczekiwaniom nie otworzyło to przed nim możliwości grania zróżnicowanych charakterologicznie postaci. Anthony znów trafił do szuflady, tym razem jako odtwórca psychopatycznych morderców.

Anthony Perkins jako Norman Bates w „Psychozie” Alfreda Hitchcocka. Fot. ullstein bild Dtl./Getty Images
Anthony Perkins jako Norman Bates w „Psychozie” Alfreda Hitchcocka. Fot. ullstein bild Dtl./Getty Images

Zmęczony efektem „Psychozy” Perkins wyjechał do Paryża z nadzieją, że tam rozwinie skrzydła jako aktor. Zaczął grać w filmach europejskich, m.in. w obrazie „Żegnaj ponownie” (1961) z Ingrid Bergman, za który został nagrodzony w Cannes. Dość szybko jednak zatęsknił za Hollywood. Wrócił do Ameryki, gdzie zagrał u boku Sophii Loren w filmie „Za pięć mil północ” (1962) – niestety jego postaci znów przypięto łatkę psychopaty.

Anthony Perkins u boku Sophii Loren w filmie „Za pięć mil północ” (1962). Fot. Cinema Publishers Collection/PAP/Photoshot
Anthony Perkins u boku Sophii Loren w filmie „Za pięć mil północ” (1962). Fot. Cinema Publishers Collection/PAP/Photoshot

„Psychoza” po raz drugi i po raz… trzeci

Po latach grania mało satysfakcjonujących, drugoplanowych ról, Perkins postanowił wrócić do „domu” i w 1983 r. ponownie wcielił się w postać Normana Batesa w „Psychozie II”. Tym razem za kamerą stanął Richard Franklin, za scenariusz odpowiadał natomiast Tom Holland.


Twórcy filmu wierzyli, że wielki powrót kultowego hitu na ekran odniesie spektakularny sukces. I rzeczywiście – „Psychoza II” przyciągnęła do kin tłumy widzów i stała się najgłośniejszą produkcją roku 1983. Zachęcony ciepłym przyjęciem Perkins uznał, że historię Batesa warto kontynuować i w 1986 r. wystąpił w „Psychozie III”, którą tym razem sam wyreżyserował. Niestety nie powtórzyła ona sukcesu poprzednich części.

Perkins postanowił spróbować swoich sił jako reżyser, kręcąc horrory „Edge of Sanity” (1989) czy „Córka mroku” (1990). Filmy te przeszły jednak bez echa. Z czasem klątwa „Psychozy” znów dała o sobie znać: w 1990 r. zaproponowano Anthony’emu, by zagrał Normana Batesa w „Psychozie IV: Początek”. Uwięziony w sidłach tej kreacji aktor potraktował propozycję jako ostatnią deskę ratunku dla swojej kariery i zgodził się ją przyjąć.

Anthony Perkins na planie „Psychozy” (1960). Fot. Cinema Publishers Collection/The Hollywood Archive/PAP/Photoshot
Anthony Perkins na planie „Psychozy” (1960). Fot. Cinema Publishers Collection/The Hollywood Archive/PAP/Photoshot

Druzgocąca diagnoza i ważne słowa

Wkrótce potem jego świat rozsypał się na milion kawałków. Kręcąc „Psychozę IV: Początek” Perkins dowiedział się, że choruje na AIDS. Zależało mu na prywatności, lecz media były bezwzględne i rozpowszechniały tę informację, gdzie tylko się dało.


W 1992 r. Anthony nakręcił swój ostatni film pt. „Zbrodnia doskonała”, a potem postanowił ukryć się przed światem, wiedząc, że jego stan zdrowia się pogarsza. Zmarł 12 września 1992 r. w swoim domu w Los Angeles. Tuż przed śmiercią wygłosił ostatnie słowa, w których nawiązał do swojej walki z AIDS:


„Wielu ludzi uważa tę chorobę za zemstę boga. Ja wierzę, że pojawiła się, by nauczyć ludzi miłości, wyrozumiałości i współczucia”.

AN

Źródła:


[1] Cytat pochodzi z artykułu magazynu „The New York Times” z 19 listopada 1972 r.

Więcej na ten temat